Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
DEWELOPER POZYWA MIESZKAŃCA
Na procesie będą znów omawiane grzechy chaotycznej zabudowy Woli,
Deweloper z Odolan pozwał mieszkańca. Zarzuca mu zniesławienie i domaga się wpłaty na konto fundacji Stop Hejterom! a sąd musi odpowiedzieć na pytanie o granice krytyki
„Hejterem” ma być Jacek Kisiel. To 39-letni urzędnik, prywatnie od 2013 roku właściciel mieszkania wosiedlu Dobra Wola przy ul. Jana Kazimierza na Odolanach, lider tamtejszej wspólnoty mieszkaniowej, aktywny też w stowarzyszeniu Wola Mieszkańców.
Pozywa go Dantex, deweloper tego osiedla, od 25 lat działający na stołecznym rynku, do tej pory bez większych afer i skandali, choć niektórzy wciąż nie mogą odżałować rozebranego przez firmę Universamu na Grochowie.
Sprawa o zniesławienie dotyczy Woli. Jacek Kisiel podczas lutowego posiedzenia Komisji Dialogu Społecznego ds. Architektury pokazał przygotowaną przez siebie prezentację. Wytknął na niej wszystkie grzechy chaotycznie i błyskawicznie rozbudowywanych Odolan. Większość z nich można zaobserwować w całej Warszawie. To stosowanie betonowej ekokratki na parkingach i drogach pożarowych i wliczanie jej do powierzchni biologicznie czynnej. Do tego brak placów zabaw, uchylanie się od obowiązku budowy dróg dojazdowych, zbyt mała liczba miejsc parkingowych.
Kisiel prezentację ilustrował przykładami. Różnymi, ale inwestycje Danteksu pokazywał najczęściej.
Wysunął też jeszcze jeden zarzut, który dotyczy tylko tego dewelopera. Chodzi owyliczanie powierzchni zabudowy. Według najczęściej stosowanej wwarunkach zabudowy definicji wylicza się ją przez „rzut pionowy zewnętrznych krawędzi budynku”. Mówiąc obrazowo: powierzchnia zabudowy to powierzchnia, którą zajmuje budynek, jeśli spojrzymy na niego z góry. Dantex na inwestycje na Odolanach dostał definicję inną: powierzchnię zabudowy ma mierzoną po obrysie parteru. Budynki mają więc podcienia, czyli w parterze mają mniejszą powierzchnię niż na wyższych kondygnacjach. Kisiel wyliczył, ile jego zdaniem deweloper zarobił na wydaniu mu innej niż powszechna definicji zabudowy. W prezentacji padły milionowe sumy. Deweloper zdecydowanie im zaprzecza.
Kilka miesięcy później aktywista dostał pozew. Dantex domaga się 10 tys. zł: 5 tys. zł dla siebie i 5 tys. dla fundacji Stop Hejterom! za „naruszenie dóbr osobistych w postaci renomy i dobrego imienia”. Zarzuca Kisielowi rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji.
– Moim wystąpieniem chciałem przyśpieszyć prace nad planem miejscowym Odolan, który rozwiąże wiele z tutejszych problemów. Wykorzystałem i upubliczniłem informacje, które otrzymałem w trybie dostępu do informacji publicznej. Cel mojego wystąpienia był wybitnie publiczny, temu przecież służy komisja dialogu. A zostałem nagrany i pozwany – opowiada Jacek Kisiel.
Deweloper odpowiada: – Pan Kisiel nie powiedział, że dwa razy jego argumentacja upadła w sądzie. Mimo tego brnie dalej, skierował sprawę do NSA – mówi Marek Roefler, prezes Danteksu.
Chodzi o podważenie w sądach prawomocnego pozwolenia na budowę wydanego przez urzędników dla kolejnego etapu Dobrej Woli. Wspólnota, której członkiem zarządu jest Kisiel, zaskarżyła pozwolenie ze względu na wydaną Danteksowi definicję powierzchni zabudowy, ale kolejne sądy uznają, że prawa nie złamano.
Firma zapewnia, że wszystkie inne wytykane jej przez Kisiela zarzuty nie są prawdziwe, bo osiedla są budowane zgodnie z prawem budowlanym, nie ma żadnego problemu z ich odbiorami i dopuszczaniem do użytkowania.
– Ten pan chce zaistnieć w oczach innych członków wspólnoty, mimo że wielokrotnie zapraszaliśmy go do rozmów i szliśmy na daleko idące ustępstwa korzystne dla mieszkańców. Ale żądania wciąż rosną – mówi prezes. Dodaje, że jest przekonany, że wNSA też wygrają. – Ale na rozstrzygnięcie czeka się miesiącami, a zawieszona sprawa w sądzie negatywnie wpływa na sytuację klientów, którzy mają problemy z kredytami, oraz na nasz wizerunek, na który sumiennie pracujemy od 20 lat. To oznacza dla spółki straty idące nawet w miliony – mówi prezes.
Wsprawie o zniesławienie sąd nie wyznaczył jeszcze daty posiedzenia.
Deweloper domaga się od aktywisty 10 tys. zł: 5 tys. zł dla siebie i 5 tys. dla fundacji Stop Hejterom! za „naruszenie dóbr osobistych w postaci renomy i dobrego imienia”