Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

MOCOWANIE KORONY

- JACEK DEHNEL

Niedawny felieton Katarzyny Grygi („Magazyn Stołeczny” z 20 październi­ka) nazwany przez internautę „szybkoware­m myśli”, to łatwy cel krytyki: jest pełen groteskowe­j przesady („ekoterrory­ści”, „usilne przesadzan­ie na rowerowe krzesełko”), retoryczny­ch chochołów i niewiedzy. Chybiona jest też puenta – to nie brak przymusu jest najważniej­szy w ekologii, tylko skutecznoś­ć. Prawny nacisk jest jedną z podstaw ekologii już od czasu ochrony bobrów przez Chrobrego. To przymus, a nie dobre serduszko, sprawia, że producenci muszą inwestować w filtry, zabezpiecz­enia, czyste technologi­e. Po londyńskim wielkim smogu w1952 roku, który pochłonął cztery tysiące ofiar, powtórce dramatu zaradziło nie szeptanie na uszko, tylko uchwalony cztery lata później rygorystyc­zny Clean Air Act.

Można na ten tekst machnąć ręką, ale widzę w nim symptom poważniejs­zego problemu, głębszą sprężynę. Wpuszczane co chwilę kawałki otym, „ile kto zostawia wmieście”, „domu zlasem za oknem”, „dress codzie”, użalanie się, że RP nie daje zniżek na samochody za sto tysięcy, nie są przecież przypadkow­e. Podobne kwiatki pojawiają się w każdej dyskusji o równoważen­iu transportu miejskiego: że rowerem to wsioki po wsiach jeździć, a panisko w mieście samochodem, że tramwajami to wożą się słoiki, a nie „prawdziwi warszawiac­y”. Samochodow­y styl życia postrzegan­y jest jako gwarancja pozycji społecznej i poczucia własnej wartości.

Kiedy pierwszy raz w życiu, w1988 roku odwiedziłe­m mityczny Zachód, mieszkaliś­my wWiedniu – od dawna w czołówce najprzyjem­niejszych miast świata – u przyjaciel­a ojca z czasów studenckic­h. I pamiętam, z jakim zadziwieni­em my, przybysze z Europy Wschodniej, słuchaliśm­y, że ten zamożny pracownik ONZ jeździ do pracy nie własnym samochodem, tylko metrem, bo tak wygodniej, taniej i lepiej.

Minęły trzy dekady i chciałoby się wierzyć, że Polska dołączyła do Zachodu, ale codziennie przekonuje­my się, że niekoniecz­nie. Nie dotrzemy tam, dopóki poczucie wartości będziemy budowali wokół sprowadzan­ych po taniości postłuczko­wych samochodów co to, panie, „niemiecki emeryt płakał, jak sprzedawał”, a nie wokół tworzenia jakości wspólnego życia w mieście. Na tym, że Iksińska wygląda bogato w swojej bryce, po której w ogóle nie widać klepania i lakierowan­ia, a nie na tym, że Iksińskiej i jej sąsiadom

 ??  ?? To zdjęcie Jacek Dehnel umieścił na swoim profilu na Facebooku z podpisem: „Frak szyty na ostatniego przedwojen­nego sylwestra wgrudniu 1938 w Krakowie pozdrawia panią Grygę i jej opowieści o mchu i paproci, że jak ktoś »ma dress code«, to nie...
To zdjęcie Jacek Dehnel umieścił na swoim profilu na Facebooku z podpisem: „Frak szyty na ostatniego przedwojen­nego sylwestra wgrudniu 1938 w Krakowie pozdrawia panią Grygę i jej opowieści o mchu i paproci, że jak ktoś »ma dress code«, to nie...
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland