Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

ZEMSTA PO LATACH ZA ZABICIE OJCA?

-

To była głośna historia. 8 październi­ka 2008 r. na parkingu przy Otolińskie­j 34-letniego Macieja P. atakuje grupa mężczyzn. Mają noże, trzonek od siekiery. P. umiera. 9 lat później jeden ze sprawców wychodzi z więzienia. Ktoś do niego strzela... Z naszych ustaleń wynika, że osobą, która ma już w tej sprawie prokurator­ski zarzut, jest syn Macieja P.

Zbrodnia sprzed lat wstrząsnęł­a Płockiem, bo dokonała się na oczach wielu ludzi. Spisaliśmy wówczas relację naocznego świadka: – To była cała scena jak na filmie iwszystko trwało tak długo. Najgorsze, że ludzie stali isię patrzyli. Pech chciał, że nie wziąłem komórki inie mogłem zadzwonić po pomoc. Ale chciałem, żeby ktoś ztych ludzi, którzy stali na przejściu dla pieszych i czekali na zmianę światła, zatelefono­wał. Nikt tego nie zrobił. Ochroniarz ze sklepu też nie reagował.

Ofiara, Maciej P., święty na pewno nie był. Miał powiązania ze środowiski­em przestępcz­ym i na sumieniu: rozboje, groźby, fałszerstw­a dokumentów, uszkodzeni­a mienia. Wchodził np. w skład grupy, która wlatach 90. szantażowa­ła właściciel­i płockich kawiarni, restauracj­i, wypożyczal­ni kaset. Oporni byli wywożeni do lasu, grożono śmiercią im i ich rodzinom. Na koncie grupa miała też dotkliwe pobicia. Wpadła latem 1994 r., lista pokrzywdzo­nych obejmowała aż 40 osób.

Maciej P. wyszedł z więzienia na rok przed swoją śmiercią. Dla śledczych było od początku jasne, że to, co się stało przed sklepem przy Otolińskie­j, to była właściwie egzekucja. Ale wytypowani­e i zatrzymani­e sprawców okazało się niełatwe. Policja przesłuchi­wała kolejne osoby i je wypuszczał­a. Apelowała o pomoc wwyjaśnien­iu tej sprawy. W płockiej komendzie powołano specjalną grupę operacyjno-procesową. Dopiero wpołowie listopada ujęto pierwszego podejrzane­go.

Prawie rok później, we wrześniu 2009 r., Szymon J. stanął przed sądem, oskarżony o pobicie ze skutkiem śmiertelny­m.

Relacjonow­aliśmy: „Proces toczy się w sądowej sali przy zakładzie karnym – tej z oszkloną klatką dla oskarżonyc­h. Mężczyzna przyznaje się do winy, nie zaprzecza, że pobił P., zaprzecza natomiast, jakoby chciał pozbawić go życia. Wyjaśnia, że P. był jego kolegą, mężczyźni razem imprezowal­i, pili alkohol. Na jednej z takich imprez Maciej P. miał się źle zachować, gospodarz – kolega Szymona J., a teraz świadek w sprawie, wyprosił P. z domu. Maciej P. określany był jako człowiek nieprzewid­ywalny, który popadał w konflikty ze znajomymi. Świadkowie zeznają, że najpierw podpalił więc drzwi owemu gospodarzo­wi, miał się także odgrażać, że następne będą drzwi do mieszkania Szymona J. Pobicie na Otolińskie­j miało go uspokoić”.

Już pod koniec październi­ka tamtego roku sąd okręgowy wydał wyrok: Szymon J. jest winny. Ale nie pobicia ze skutkiem śmiertelny­m, a zabójstwa. Pisaliśmy: „Prokuratur­a żądała dla Szymona J. kary ośmiu lat więzienia. Oskarżycie­l publiczny wswej mowie końcowej podkreślał, że owszem, Maciej P. prowadził »ryzykowny« styl życia. – Nie usprawiedl­iwia to jednak tego, co zrobił oskarżony – zaznaczał. – To był odwet, samosąd. W sprawie podpalenia drzwi toczyło się postępowan­ie i Maciej P. zpewnością odpowiedzi­ałby za swój czyn”.

Pełnomocni­k oskarżycie­la posiłkoweg­o, czyli matki Macieja P,. podkreślał: – Trójka ludzi umówiła się, że zaatakują człowieka na ulicy, wzięli ze sobą trzonek od siekiery, noże. Tu nie chodziło o unieszkodl­iwienie Macieja P., ci ludzie szli, żeby go zabić. Lub przynajmni­ej liczyli się z taką ewentualno­ścią.

Z kolei obrońca J. przekonywa­ł, że nie chciał on zabić i mógł nie wiedzieć, że jego kompani mają noże. Po wszystkim próbował uciec, bo zwyczajnie spanikował. – J. kilkanaści­e razy uderzył Macieja P. trzonkiem od siekiery. Ale to rany od noża okazały się śmiertelne – zaznaczał adwokat. Idodawał: – J. wie, że musi ponieść konsekwenc­je. Ale zasługuje na szansę powrotu do społeczeńs­twa.

Sąd za zabójstwo wymierzył Szymonowi J. najłagodni­ejszą z możliwych kar – osiem lat pozbawieni­a wolności.

Długo trwało, zanim policja namierzyła dwóch pozostałyc­h uczestnikó­w tragiczneg­o samosądu. Jeden z nich to Djamel D., płocczanin. Po zabójstwie uciekł do Belgii, ukrywał się. Był za nim wydany list gończy i europejski nakaz aresztowan­ia. Wpadł w listopadzi­e 2010 r. Wyrok wjego sprawie zapadł w płockim sądzie okręgowym w lipcu 2013 r. – 15 lat więzienia.

Tymczasem wciąż szukano Jerzego T., trzeciego sprawcy. Jakby zapadł się pod ziemię. Było jasne, że on też uciekł z Polski. Był publikowan­y jego wizerunek, ale potem okazało się, że T. zmienił swój wygląd, zapuścił brodę. Zmienił też tożsamość, używał fałszywych dokumentów. Polscy policjanci współpraco­wali z zagraniczn­ymi, wkońcu cała praca operacyjna zakończyła się sukcesem. 8 sierpnia 2013 r. o godz. 6.30 belgijscy mundurowi weszli do mieszkania wAntwerpii iwciągu kilku minut zatrzymali T. Już w kwietniu 2014 r. sąd okręgowy skazał go na osiem lat pozbawieni­a wolności. T., składał apelację, ale wyrok został utrzymany.

Szymon J. niedawno wyszedł na wolność. I to do niego, i do jego ojca ktoś strzelał w poniedział­ek na Zielonym Jarze.

Od rzeczniczk­i prokuratur­y okręgowej Iwony Śmigielski­ej-Kowalskiej wiemy, że oddano co najmniej trzy strzały. Jeszcze nie ustalono z jakiej broni. Ojciec Szymona J. ma ranę przestrzał­ową nogi.

Wczoraj do prokuratur­y został doprowadzo­ny 24-letni Mateusz P. Iwona Śmigielska-Kowalska: – Ma przedstawi­ony zarzut usiłowania zabójstwa dwóch osób. Nie przyznał się, złożył tylko bardzo krótkie oświadczen­ie.

Co oświadczył? Tego prokuratur­a nie ujawnia. Teraz będzie przesłuchi­wać świadków, sprawdzać ślady wsamochoda­ch.

Znaszych nieoficjal­nych, choć potwierdzo­nych informacji wynika, że Mateusz P. to syn Macieja P. Jak się dowiedziel­iśmy, wcześniej miał telefonowa­ć do Szymona J., chciał pieniędzy.

– Prokurator na podstawie zgromadzon­ych dotychczas materiałów na ten moment przyjmuje, że możliwym motywem działania Mateusza P. była zemsta – mówi oszczędnie Śmigielska-Kowalska.

Mateusz P. ma przedstawi­ony zarzut usiłowania zabójstwa dwóch osób. Nie przyznał się, złożył tylko bardzo krótkie oświadczen­ie

 ??  ?? Październi­k 2008 r. Maciej P. zginął na parkingu przed działający­m wówczas na rogu ul. Chopina i Otolińskie­j sklepem P&G
Październi­k 2008 r. Maciej P. zginął na parkingu przed działający­m wówczas na rogu ul. Chopina i Otolińskie­j sklepem P&G

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland