Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
KUSZĄCY PLAC DEFILAD
Aco, gdyby zamiast Muzeum Sztuki Nowoczesnej i biur nad tunelem średnicowym zbudować kwartały kilkupiętrowych domów, odtwarzających przedwojenne kamienice? – do takiej wizji przekonuje biznesmen i grupa architektów pasjonatów. Przetrwałem próbę kuszenia. Nie było łatwo.
Jęknąłem. W duszy, nie na głos. Nie wypadało. Rafał Trusiewicz, biznesmen iprezes fundacji Rezurekcja Warszawa, był tak podekscytowany prezentowanym projektem, że aż nosiło go po gabinecie wkamienicy przy ul. Lwowskiej. Do koncepcji, którą mi przedstawiał, ma bardzo osobisty stosunek, nosi ją pod sercem od lat.
Ten pomysł to wprowadzenie zabudowy mieszkaniowej na plac Defilad. Nie luksusowych wieżowców, jak Złota 44 czy Cosmopolitan. Chodzi okwartały pięcio-sześciopiętrowych budynków, które częściowo odtwarzałyby kształt kamienic, jakie stały wtym miejscu przed budową Pałacu Kultury. Przed wojną była to gęsto zabudowana część miasta. Pod budowę pałacu zburzono aż 170 budynków.
Rafał Trusiewicz żyje wizją odbudowy tamtego miasta. Podsunął mi wielki folder zkoncepcją drobiazgowo rozrysowaną przez architektów z pracowni PIG. Pieczołowicie dopracowane wizualizacje robią wrażenie. Wzdłuż Marszałkowskiej, naprzeciwko Domów Centrum projektanci rozrysowali nową pierzeję zabudowy. Nie ma tu ciągnącej się przez setki metrów monotonii, proponowane kwartały zabudowy składają się zwyraźnie zróżnicowanych domów, tak jak południowa pierzeja Alej Jerozolimskich naprzeciwko Pałacu Kultury. Odtworzona przedwojenna architektura sąsiaduje z neomodernistyczną, wysokie partery skrywają lokale usługowe, na chodnikach przed domami kręcą się kuszące dziesiątki ludzi – aż chce się do nich dołączyć.
Ta nowa dzielnica zszyta jest zmiastem naziemnymi przejściami dla pieszych, m.in. wytyczonymi przez Marszałkowską na osi ul. Sienkiewicza. Gdzieś daleko na drugim planie majaczy Pałac Kultury – już nie jako surowy gmach bezwzględnie panujący nad całym śródmieściem, lecz budynek jeden z wielu.
Historyczne kamienice
Architekci z pracowni PIG pracują nad koncepcją od miesięcy. Zarchiwizowali właściwie wszystkie wartościowe pod względem architektonicznym kamienice, które stały przed wojną na terenie dzisiejszego otoczenia Pałacu Kultury, i zaplanowali ich odtworzenie. Te mniej cenne zastąpili nowymi plombami. To dla nich pasja, wizja, konik. Nie projektują kwartałów zabudowy dla żadnego konkretnego inwestora. Po prostu uważają, że tak powinno wyglądać centrum miasta. Doszli już do etapu, wktórym praca „do szuflady” przestała im wystarczać. Dlatego zgłosili swój pomysł do konkursu na zaprojektowanie kwadratowego placu pomiędzy Pałacem Kultury aplanowanymi budynkami Muzeum Sztuki Nowoczesnej iTeatru TR Rozmaitości. Zpełną świadomością, że nie wygrają, bo nie dość, że praca wykracza daleko poza obszar objęty konkursem, to jeszcze proponuje rozwiązania sprzeczne zobecnie obowiązującym planem zagospodarowania. Zacznijmy od tego, że – bagatela – nie ma wniej budynków muzeum iteatru.
– Gigantyczny plac centralny to błąd. To zabije miasto – przekonywał mnie Rafał Trusiewicz. – Kto będzie chodzić na pusty betonowy plac? Jakim sposobem życie w centrum ma wykreować wielki gmach Muzeum Sztuki Nowoczesnej? Ilu ludzi przyciągnie? Przed Pałacem Kultury powinno odżyć miasto, takie jak na Poznańskiej czy Kruczej. Proszę się przejść: ludzie siedzą przy stolikach wrestauracjach, rozmawiają, jedzą. Tu nie robi się pusto o 18, jak na Pańskiej, na tyłach biurowców przy Świętokrzyskiej – dowodził.
– Że trzeba by gdzie indziej ulokować muzeum? A dlaczego musi być akurat tutaj? Że trzeba by zmienić plan zagospodarowania? No trzeba. Razem z architektami z PIG składamy właśnie w tej sprawie wniosek. Że to zatrzymałoby przygotowania do budowy placu, teatru, że żaden polityk nie deklaruje chęci zmiany planu? Ale proszę się na chwilę od tego oderwać, proszę sobie wyobrazić, jeśli to panu pomoże, że ma pan magiczną różdżkę, proszę spojrzeć na to, jakie tętniące życiem kwartały domów by powstały! – perorował Trusiewicz.
Lepsze wrogiem dobrego
Zniektórymi diagnozami tej koncepcji się zgadzam. To prawda, że okolicom Pałacu Kultury dobrze by zrobiło wprowadzenie tam większej ilości zabudowy mieszkaniowej. W obecnym planie zagospodarowania dominują usługi, co pewnie będzie oznaczać biura. Mieszkania dopuszczono tylko wwieżowcach od strony ul. Emilii Plater iwysokich budynkach na południe od nowej ulicy planowanej mniej więcej na osi Chmielnej. Będą kupowane jako lokaty kapitału przez milionerów, tak jak te w Cosmopolitanie iZłotej 44. Nie dodadzą życia miastu.
Ale, choć doceniam benedyktyńską pracę nad dokumentacją starych kamienic, nie potrafię dojrzeć wartości w ich odtwarzaniu po półwieczu. Życie poszło naprzód, pora na nową architekturę. Tak, w centrum przyda się życie, knajpki, restauracje – kto broni ulokować je w parterach Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Teatru TR, czemu nie miałyby powstać wprzyziemiach budynku planowanego naprzeciwko tych gmachów? Zniepokojem obserwuję, że nowa zabudowa okroiłaby park Świętokrzyski – co ztego, że wmiejscu, gdzie dziś zieleń jest przerzedzona, awprzestrzeni dominuje kuriozalny bar samolot. Tu powinno się dosadzać drzewa, a nie lać beton.
Astłumiony jęk, do którego przyznałem się na wstępie, wywołała we mnie myśl, że znowu wszystkie plany trzeba by wyrzucić do kosza iznowu zaczynać od zera. Po 12 latach przymiarek, właściwie wprzeddzień przetargu na wykonawcę, położyć krzyżyk na Muzeum Sztuki Nowoczesnej imachnąć ręką na Teatr TR. Bliska przełamania klątwa bezruchu na placu Defilad znów by zatriumfowała. Może na lata, amoże znowu na dekady...
Nie wierzę w magiczne różdżki. Uważam zaś, że lepsze jest wrogiem dobrego.
Na litość boską, zbudujmy wreszcie coś na placu Defilad, zamiast wnieskończoność wciąż rozważać nowe wizje tego, jak powinien wyglądać!