Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
LECZENIE KOMPLEKSÓW WYBURZANIEM
Jestem za tym, żeby Pałac Kultury iNauki, relikt panowania komunizmu, zniknął z centrum Warszawy. Marzę o tym od 40 lat powiedział w środę Mateusz Morawiecki, wicepremier rządu Beaty Szydło. Odniósł się w ten sposób do pytań o słowa drugiego wicepremiera, Piotra Glińskiego, który dzień wcześniej, podpuszczany przez dziennikarza Roberta Mazurka, wyznał szczerze, że „nie ma nic przeciwko” rozbiórce Pałacu Kultury. Gliński, przypomnijmy, jest ministrem kultury i dziedzictwa narodowego, podlega mu m.in. generalny konserwator zabytków. APałac Kultury od dekady figuruje w rejestrze zabytków.
Zabytek można zburzyć tylko po uprzednim wykreśleniu z rejestru. To z kolei jest możliwe tylko, jeżeli obiekt jest zniszczony albo w przypadku, gdy „nowe ustalenia naukowe” podważyły wartość będącą podstawą wydania decyzji o wpisie do rejestru. Rząd PiS ma talent do znajdowania ludzi o ekscentrycznych poglądach, zwłaszcza w dziedzinie kultury. Pewnie gdyby się uparł, znalazłby kogoś, kto podpisze się pod ekspertyzą, że pałac niewart jest ochrony.
Będzie to w sposób oczywisty sprzeczne z prawdą. Pałac Kultury niewątpliwie jest cenny. „Ma wartość historyczną, artystyczną i związaną z nimi wartość naukową, co oznacza, że jego zachowanie leży winteresie społecznym” – uzasadniał wojewódzki konserwator zabytków (powołany za rządów PiS!), obejmując w 2007 r. budynek ochroną.
PiS nie ma monopolu na plecenie bzdur o burzeniu tego socrealistycznego gmachu w centrum Warszawy. Od lat nalega na to np. Radosław Sikorski (PO), były minister spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska. W środę powtórzył to wwywiadzie dla Polsat News. Gdy zwrócono mu uwagę, że w Pałacu Kultury znajdują się teatry, basen, siedziba Polskiej Akademii Nauk, a także m.in. Muzeum Techniki, machnął ręką i oświadczył, że w muzeum „wszystko jest zdezelowane”.
Zwolenników rozbiórki pałacu łączy przekonanie, że jest to symbol sowieckiej dominacji. Morawiecki porównał go wczoraj do soboru Aleksandra Newskiego na placu Saskim (dzisiaj – Piłsudskiego) wcentrum Warszawy, który po odzyskaniu niepodległości przez Polskę został zburzony. „Ponieważ był symbolem panowania znienawidzonego rosyjskiego okupanta” – mówił wicepremier, wyznając, że podobnego aktu oczekuje w sprawie Pałacu Kultury.
Ciekawe, że takich oczekiwań nie ma wobec warszawskiej Cytadeli, twierdzy zbudowanej w XIX w. przez Rosjan. Więziono, rozstrzeliwano i wieszano w niej polskich patriotów. Ale wicepremier Gliński podtrzymał pomysł rządu PO, by tę fortecę „odczarować”, lokując tam Muzeum Historii Polski oraz Muzeum Wojska Polskiego.
Politycy wciąż zwalczający komunizm prawie trzy dekady po jego upadku przegapili, że Pałac Kultury już dawno jest odczarowany. Warszawiacy tam studiują, oglądają filmy w wielosalowym kinie, chodzą na spektakle do teatrów.
Burzyć pałac? Abstrahując od tego, że to bez sensu, to byłoby potwornie drogie. A miliardy na lotnisko centralne już zebrane? A pieniądze na wcześniejsze emerytury? Nie ma pilniejszych wydatków?
Na koniec: pałac zły, bo architektura sowiecka? A czym chcemy ją zastąpić, jeśli można zapytać? Wdziedzinie architektury obecny rząd kojarzy mi się, niestety, tylko z konkursem na projekt Muzeum Bitwy Warszawskiej. Przypomnijmy: ogłoszonym pokątnie i rozstrzygniętym po zaledwie tygodniu (wygrał sympatyzujący z PiS architekt Czesław Bielecki), co potępiło Stowarzyszenie Architektów Polskich. Za taki wkład w architekturę śródmieścia Warszawy dziękuję, postoję.
Burzyć pałac? Nie dość, że to bez sensu, to jeszcze potwornie drogie. A miliardy na lotnisko centralne już zebrane? A pieniądze na wcześniejsze emerytury? Nie ma pilniejszych wydatków?