Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Pierwsi lekarze rezydenci z Winiar wypowiedzieli klauzule opt-out
Oznacza to, że od 1 stycznia nie będą pełnić dodatkowych dyżurów. – Mam jednak nadzieję, że do końca roku ten problem będzie rozwiązany. I że nie ucierpi na tym funkcjonowanie naszej placówki – mówi dyrektor szpitala wojewódzkiego Stanisław Kwiatkowski. Rezydenci to lekarze w trakcie specjalizacji, których pensje wypłacane są z budżetu państwa i ściśle określone. Rezydent, który nie dorabia i nie bierze dodatkowych dyżurów dostaje do ręki ok. 2,5 tys. zł. Zaś ten, który dorabia, jest obciążony ponad miarę, zmęczony i nie ma czasu dla swych pacjentów.
Młodzi lekarze protestują od początku października, domagają się szybkiego zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 6,8 proc. PKB, likwidacji kolejek, rozwiązania problemu braków kadrowych, godnych warunków pracy i płacy. Podkreślają, że system łata swe dziury, wykorzystując ich wysiłek i zaangażowanie. Pierwszą formą protestu była głodówka, drugą jest właśnie rezygnacja z dodatkowych dyżurów. Pod koniec października rezydenci – wtym ci z Płocka – zapowiedzieli, że będą masowo wypowiadać klauzulę optout. Pod tą nazwą kryje się dobrowolna zgoda medyków na pracę ponad 48 godzin w tygodniu. To dzięki tym klauzulom mogli pracować nawet 350 godzin w miesiącu. Właściwie nie mieli wyjścia – raz, że tylko wten sposób mogli dorobić do niskiej pensji, dwa – robili to, bo np. w płockim szpitalu wojewódzkim dramatycznie brakuje lekarzy.
Dyrektor placówki, Stanisław Kwiatkowski w rozmowie z „Wyborczą” sam przyznawał, że w obliczu straszliwych braków kadrowych wręcz „zmusza” rezydentów do przyjmowania dyżurów na szpitalnym oddziale ratunkowym.
Klauzule są jednak dobrowolne. Lekarze mogą je wymówić. I to właśnie zamierzali zrobić, solidarnie, jak zapowiadali. Stanisław Kwiatkowski nie ukrywał: – Gdyby rezydenci dyżurowali tylko dwa, trzy razy w miesiącu, sparaliżowałoby to pracę szpitala.
Po miesiącu dyrektor wylicza: – Do tej pory klauzule wypowiedziało kilkoro lekarzy. Od stycznia nie będą pełnić dodatkowych dyżurów. Obawiam się, że to nie koniec, tych rezygnacji może być więcej.
Dyrektor ma jednak nadzieję, że do początku roku rząd znajdzie sposób na rozwiązanie problemu. I że konflikt nie odbije się na pracy szpitala. – Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej – mówi.