Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
SADIKU, NAPASTNIK (NIE) SPEŁNIONY
Albańczyk miał podbić polską ligę, ale wciąż strzela tylko drużynom przeciętnym.
Dziś o godz. 20.45 Legia podejmie pierwszoligową Bytovię. To rewanżowy mecz 1/4 finału Pucharu Polski – przed miesiącem drużyna Romeo Jozaka zwyciężyła w Bytowie 3:1. Wtorkowy mecz w stolicy wydaje się formalnością.
Szansę dostaną zmiennicy, m.in. Armando Sadiku. Albański napastnik w pierwszym starciu obu ekip strzelił dwa gole. W Pucharze Polski zdobył aż cztery z siedmiu swoich bramek dla Legii – pokonał bramkarza trzecioligowego Ruchu Zdzieszowice, drugoligowej Wisły Puławy iBytovii.
To tylko pozorne szczęście. Napastnik, który miał być następcą sprzedanych Nemanji Nikolicia i Aleksandara Prijovicia, nie spełnia nadziei, a trener od Sadiku bardziej ceni 22-latka Jarosława Niezgodę.
Reprezentant kraju (dwa gole i asysta w listopadowym meczu zTurcją), uczestnik letniego Euro i najdroższy piłkarz w historii ligi, jest w warszawskim zespole ledwie rezerwowym. Na zmianę tego stanu rzeczy na razie się nie zapowiada.
Sadiku wogóle nie był na liście życzeń Jacka Magiery. Dla ówczesnego trenera priorytetem był transfer Mariusza Stępińskiego z FC Nantes albo Artura Sobiecha, któremu akurat skończyła się umowa zHannoverem 96.
Przed Albańczykiem były jeszcze co najmniej dwa nazwiska piłkarzy z zagranicy. Ale Legia nie mogła dłużej czekać. Sadiku przeszedł szybkie testy medyczne. Podpisał trzyletnią umowę, a po chwili pozował z koszulką Legii na płycie stadionu.
Sadiku przyleciał do Warszawy trzy dni przed inauguracją ligi. Mistrzowie Polski mieli za sobą dwa mecze – porażkę w Superpucharze z Arką i pucharową wygraną z fińskim IFK Mariehamn.
Wobu meczach Magiera musiał eksperymentować z napastnikami. Czekając, aż władze załatają dziurę po sprzedanych Nemanji Nikoliciu i Aleksandarze Prijoviciu, wysyłał na boisko Vamarę Sanogo i zmęczonego udziałem w młodzieżowym Euro Jarosława Niezgodę.
Transfer Sadiku go zaskoczył, ale też uszczęśliwił. Mimo że Albańczyk nie ćwiczył z zespołem, trener wystawił go już w Zabrzu. Choć Legia przegrała w pierwszym ligowym meczu w sezonie 1:3, Sadiku zdobył bramkę, pokazał się z dobrej strony.
– Wszedł do drużyny z rozpędu, zbierał pochwały. Ale było jasne, że z czasem zacznie gasnąć, dołączył do zespołu w ostatniej chwili. Jak każdy obcokrajowiec miał też niewielkie problemy z aklimatyzacją – słyszymy w klubie.
– Biorąc pod uwagę wszystkie prowizje, to najdroższy piłkarz w historii klubu. Ale oceniam ten transfer pozytywnie. Ma to coś, będzie strzelał – mówił latem „Stołecznej” prezes Legii Dariusz Mioduski.
Kto sprowadził piłkarza do Warszawy? Po przejęciu władzy Dariusz Mioduski zdecydował, że decyzje podejmuje się wspólnie: oprócz prezesa głos miał dyrektor sportowy Michał Żewłakow i jego brat Marcin oraz Radosław Kucharski i jeszcze dwie osoby z klubu.
Odpowiedzialność spadła na barki dyrektora sportowego. Latem Żewłakow był na wakacjach. – Byłem wToskanii, odpoczywałem tam tydzień. Musiałem się zregenerować, ale i tak zrobiłem wtedy cztery transfery – mówił na antenie Canal+.
Sadiku miał kosztować Legię aż 1,5 mln euro. Miał, bo kwoty, którą Legia zapłaciła FC Zürich za napastnika, oficjalnie nie ujawniono. Albańczyk ma jedną z największych pensji w klubie. Co miesiąc zarabia około 35 tys. euro.
– Widać, że Sadiku jest bardziej zdeterminowany w reprezentacji. Pokazał się latem na turnieju we Francji, zTurcją i strzelał, i podawał. Może w Legii jest źle przygotowany mentalnie? Albo po prostu to nie jest miejsce dla niego? – zastanawia się Dariusz Dziekanowski, ekspert futbolowy, były piłkarz Legii.
Legia równo rok temu zaprosiła innego uznanego w Europie napastnika TomášaNecida. Czech wWarszawie zawodził, zdobył zaledwie jedną bramkę. A po odejściu błyszczy. Wtym sezonie w Slavii strzelił osiem goli. „Do Legii nie pasował stylem gry” – analizował we wrześniu czeski „Sport”.
Czy podobnie będzie z Albańczykiem, który w 21 meczach strzelił zaledwie siedem goli. Tylko jeden, wsierpniowym zwycięskim starciu z Zagłębiem (2:1), miał realny wpływ na wynik Legii.
Mimo to Jozak z Sadiku jest zadowolony. – Najlepszą rzeczą dla trenera jest szeroka ławka rezerwowych. Przykładem jest Sadiku, który zdobywa bramki, jest skoncentrowany, a nie gra w wyjściowym składzie. Znim czuję się pewnie – mówił przed tygodniem.
– Wobec Sadiku mieliśmy większe oczekiwania. W tej chwili jest rozczarowaniem. I z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że w tej chwili lepszy jest Jarek Niezgoda. Strzela więcej goli i jest bardziej skuteczny – dodaje Dziekanowski.
Jozak liczy na Sadiku, choćby wroli dżokera. Oprócz niego i Niezgody nie ma w składzie choć jednego napastnika. Daniel Chima Chukwu zimą będzie szukał klubu, Sanogo jest wypożyczony do pierwszoligowego Zagłębia Sosnowiec. Cristian Pasquato, jeżeli gra, to w roli pomocnika.
– Może Sadiku w Legii jest źle przygotowany mentalnie? Albo po prostu to nie jest miejsce dla niego? – zastanawia się Dariusz Dziekanowski
Początek meczu Legii z Bytovią o godz. 20.45. Transmisja w Polsacie Sport