Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
KOMU GROZI POLICYJNA PRZEMOC?
Znów legitymowali bez powodu – mówi mi Paweł, znajomy w kryzysie bezdomności. – Robią to prawie codziennie. A jak zapytałem czemu, kazali stulić pysk.
To żadne wyjątkowe doświadczenie. Osoby bezdomne, zwłaszcza pod koniec roku, częściej wzbudzają zainteresowanie policji niż „przeciętni” obywatele. Spisywanie ich to łatwy sposób, by podbić statystyki. Człowieka łatwo znaleźć, pretekst do interwencji – równie prosto, a jeśli się uprzeć, to i paragraf można wyszukać.
Gdyby chodziło jedynie o spisywanie, byłoby to zwyczajnie uciążliwe, ale mniej niebezpieczne. Niestety, regularnie zdarza się też, że służby mundurowe stosują wobec osób wkryzysie bezdomności przemoc. Słowną, psychiczną, ale też fizyczną. Kopanie leżącej osoby, by ją obudzić, niezrozumiałe skuwanie w kajdanki, bezpodstawne przeszukiwanie rzeczy – to te i tak stosunkowo delikatne przejawy agresji. Zdarzają się bardziej drastyczne. Przemocy wobec osób wkryzysie bezdomności używają policjanci, ale też strażnicy miejscy, atakże – być może najczęściej – pracownicy ochrony obstawiający dworce, centra handlowe czy sklepy.
Rozmawiając więc oprzemocy policji, który to temat za sprawą głośnych doniesień medialnych stał się ostatnio bardzo gorący, warto zauważyć, że grupą szczególnie narażoną na bycie jej ofiarą są właśnie osoby bezdomne.
Dlaczego? Ponieważ – mówiąc wprost i okrutnie – są łatwym celem. Bo mało kto się za nimi ujmie. Bo mało kto wierzy ich zeznaniom. Bo najczęściej wogóle do składania tych zeznań nie dojdzie. Osoba bezdomna prawie na pewno nie pójdzie do sądu, nie złoży skargi i nie nagłośni sprawy w mediach, bo często nie wie, jak to zrobić, bo boi się zemsty, bo – w czym nie ma niczego dziwnego – nie ufa państwu i jego instytucjom. Bo wreszcie zwyczajnie musi się bardziej skupić na tym, by przetrwać kolejny dzień. Nie dość więc, że osoby wkryzysie bezdomności są łatwym celem, to i stosowanie przemocy wobec nich bywa na ogół bezkarne.
Nie twierdzę, że policjanci i strażnicy miejscy to zdegenerowane jednostki, które znajdują lubość w stosowaniu przemocy wobec słabszych od siebie. Ale twierdzę, że, po pierwsze, choć stanowią zdecydowaną mniejszość, to itakie osoby wsłużbach mundurowych można znaleźć. Po drugie, że owa bezkarność jest demoralizująca. Apo trzecie, że generalne społeczne przyzwolenie na pogardzanie ludźmi bez dachu nad głową również jest elementem wzmacniającym przemoc – strukturalną, symboliczną, ale też fizyczną. Najmocniej widać to wprzypadku ochroniarzy.
Cieszy mnie pomysł, by wszystkie interwencje policji były nagrywane. To wzmocni ochronę tych, którzy sami się nie obronią. Warto jednak, by policjanci i strażnicy miejscy zostali też porządnie przeszkoleni wzakresie praw przysługujących osobom bezdomnym – jak wszystkim obywatelom – oraz psychofizycznych uwarunkowań i konsekwencji bezdomności. By lepiej zrozumieli, z czym się ona wiąże. By potrafili wychwytywać i reagować na przemoc stosowaną wobec osób bezdomnych na przykład przez pracowników ochrony. I by budowali swoją zwykłą, ludzką, ale też przecież związaną z ich powołaniem do służby wrażliwość na człowieka w potrzebie.
Nie wątpię, że wielu z nich ją ma. Oroli warszawskiej straży miejskiej wpomaganiu osobom bezdomnym zimą pisałem już parokrotnie na tych łamach. A i historii, gdy to policjanci pomogli osobie bezdomnej, znam trochę. Iotym też kiedyś napiszę.