Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
PRAGA PIESZYM RAJEM
Pełnomocnik ratusza ds. rewitalizacji chwalił się, że nie ma samochodu i po Pradze jeździ rowerem. Wiceburmistrz dzielnicy dodał, że on jeździ hulajnogą. Pech chciał, że tego dnia zacinał deszcz iwiał wiatr, więc wśród słuchaczy, zwłaszcza tych starszych i mniej wysportowanych, zawrzało. A przecież obie strony w gruncie rzeczy chcą tego samego.
Wtym tygodniu wCentrum Kreatywności Targowa spotkaliśmy się z czytelnikami i ekspertami, by porozmawiać o przyszłości Pragi. Przez lata zaniedbywana i jedna z najsłabiej dofinansowanych dzielnic Warszawy dostaje ostatnio spory zastrzyk publicznych i prywatnych pieniędzy. Deweloperzy inwestują, wypełniając dziury między starymi kamienicami, a miasto nadrabia zaległości zintegrowanym programem rewitalizacji, na który do 2022 roku wyda niecałe 1,5 mld zł. Dzielnica ma szansę przejść metamorfozę na miarę telewizyjnych show, ze łzami w prologu i niedowierzającym spojrzeniem w lustro wfinale. Na razie na Pradze jesteśmy na początku tej drogi. To dobry moment, by zastanowić się, czy zmiany rzeczywiście idą wdobrym kierunku.
Wczasie debaty rozmarzyliśmy się. O dzielnicy, w której można i mieszkać, i pracować, by codziennie rano nie emigrować mostami na lewy brzeg. Gros prażan pracuje za rzeką, bo to tam lokuje się większość firm. Adam Lisiecki z Muzeum Warszawskiej Pragi zdradził jednak, że do pracy ma 15 minut piechotą, co korzystnie wpływa na jego zdrowie i psychikę. – Przez dłuższą część roku nie kupuję nawet biletu miesięcznego. Wszystko mam w pobliżu domu. Mieszkańcom Warszawy życzę, by miasto rozwijało się policentrycznie, a Praga była samowystarczalnym organizmem – mówił. Rafał Szczepański, wiceprezes firmy BBI Development, rozmarzył się z kolei, by na Pradze postawić budynek miejskiego ratusza. Choćby na błoniach Stadionu Narodowego. Tym bardziej że tak blisko stąd do ścisłego centrum Warszawy. – Na lewym brzegu mamy kumulację urzędów i instytucji publicznych, nieproporcjonalnie więcej niż na prawym brzegu. Nie na tym polega zrównoważony rozwój – podkreślał.
Szczepański, który 20 lat mieszkał na Pradze, domaga się też dostępu do Wisły, którego nie broniłaby ruchliwa ulica. Wybrzeże Szczecińskie mogłoby przecież zejść do tunelu jak Wisłostrada po drugiej stronie rzeki i dać początek lustrzanemu odbiciu sielankowego Powiśla. Dla urbanisty Leszka Wiśniewskiego marzeniem jest dzielnica piesza, wktórej można komfortowo żyć bez samochodu. – Na Pradze zachowała się zwarta struktura tradycyjnego miasta – zaznaczał.
Wtórował mu pełnomocnik ratusza ds. rewitalizacji Jacek GruntMejer, który pochwalił się, że przy trójce dzieci nie ma samochodu i jeździ rowerem. Przebił go wiceburmistrz Pragi Marcin Iskra, wyznając, że jeździ hulajnogą. Awsali zawrzało. – Nie wszyscy, jak panowie, są piękni, młodzi i wysportowani – komentowała starsza mieszkanka Pragi. Dyskusja podryfowała w stronę odwiecznego konfliktu kierowcy kontra piesi (plus rowerzyści), choć przecież obie strony wyobrażają sobie tę przestrzeń podobnie: lokalnie, z szerokimi chodnikami i wygodną komunikacją miejską. Tego na Pradze w wielu miejscach wciąż brakuje. Jeden z mieszkańców trzeźwo zauważył, że oddany do użytku zaledwie dwa i pół roku temu nowy plac Wileński to żaden plac, tylko ogromny węzeł komunikacyjny z trzema pasami ruchu wkażdą stronę. Trudno przejechać przez niego rowerem, a co dopiero hulajnogą.
Emocje wzbudził też temat zamkniętych osiedli, które coraz liczniej wyrastają na Pradze. Ogrodzenia dzielą mieszkańców na tych nowych, często zamożniejszych i starych, głównie lokatorów mieszkań komunalnych, połączonych silnymi więziami sąsiedzkimi. Szczepański, którego firma zainwestowała wdawną wytwórnię wódek Koneser, podkreślał, że ten obiekt będzie wreszcie otwarty na mieszkańców. – Ale nie znajdujący się tam plac zabaw, który służy jedynie dzieciom mieszkańców loftów – strofował go Jan Mencwel zMiasto Jest Nasze. – Rzeczywiście, Koneser w stu procentach nie będzie dostępny dla wszystkich. Też bym tego chciał, ale mieszkańcy oczekiwali czegoś innego. To problem edukacji: dzieci trzeba uczyć życia we wspólnocie, by nie bały się innych. Praga zawsze była dzielnicą otwartą: na Żydów, Niemców, Rosjan – przypomniał.
Nowe osiedla kontrastują zwłaszcza z miejskimi kamienicami, które od lat straszą odpadającym tynkiem. Część z nich jest już wysiedlana, w ciągu najbliższych lat przejdą gruntowne remonty. Bo na Pradze marzeniem jest też łazienka i ciepły kaloryfer w domu. – W tych wszystkich remontach i inwestycjach nie zapomnijcie o człowieku – apelowała do naszych panelistów jedna z prażanek. A Maria Dąbrowska-Majewska z fundacji Zmiana zaprosiła wszystkich na miejską wigilię 17 grudnia. W tym roku odbędzie się na ul. Ząbkowskiej, po raz pierwszy nie na lewym, ale prawym brzegu Wisły.