Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Z niechęci do kanonicznego jazzu
Zaczęło się siedem lat temu – od wydania małej płyty z pięcioma utworami. Ale to była jedynie uwertura do dużego debiutu, czyli albumu „Śmierć wmiękkim futerku”, który nakręcił koncertową koniunkturę. Najpierw był Open’er, a później ofensywa na rynek europejski. Niechęć wystąpiła w kilku miejscach za granicą, m.in. w Danii na Jazz Festivalu czy na belgijskim Glimps Festivalu.
Wskostniałym środowisku jazzmanów powiało grozą. Oto przyszło nowe iwywróciło do góry nogami zastany porządek. Bo Niechęć była niechętna kontynuowaniu tradycji i nie dochowywała wierności stylistycznej. Kompozycje swobodnie meandrowały między rockiem progresywnym a free jazzem, do głosu dochodziły dźwięki generowane z syntezatora, a momentami miało się wrażenie, że to muzyka niekoniecznie improwizowana, lecz ilustracyjna. Takiej zdrady jazzowych ideałów puryści nie mogli Niechęci darować.
Rok temu Niechęć znów dała o sobie znać. Po czterech latach fonograficznego milczenia ukazała się płyta zatytułowana po prostu tak jak nazwa kapeli. Recenzenci przyjęli ją jako ciąg dalszy „Śmierci w miękkim futerku”. I znowu czuć było rewolucję. Szumy, pogłosy i jazgotliwe kakofonie sąsiadowały tutaj z romantycznym pianistycznym nastrojem. To znowu dochodziło do zaskakujących zwrotów muzycznej akcji, zmian tempa i tła, żonglowania nastrojami, przemieszania sekcji dętej z hałaśliwą elektroniką – jakby to apokaliptyczna orkiestra grała muzykę końca świata, a nie pięciu zwykłych facetów, którzy lubią się muzycznie zabawić i swawolnie poeksperymentować.
Sami muzycy niespecjalnie garną się do gatunkowego określenia swojej twórczości. Duchowo i geograficznie pewnie blisko im do yassu, który w latach 90. przewartościował myślenie o polskim jazzie. Czują naturalną więź z Velvet Underground, bo u Reeda, Nico i Cale’a prosty punk napotykał muzykę awangardową; a u nich z kolei wysublimowany jazz musi uznać towarzystwo rachitycznych bitów.
Ale Niechęć to nie jest jednak suma muzycznych przypadków. W tej wyimprowizowanej materii czają się sens, przekaz, narracja. Nawet jeśli więcej jest tu dygresji i didaskaliów.
Jaka będzie kolejna płyta i kiedy należy się jej spodziewać? Na pewno nie nastąpi to szybko. Jak utrzymują muzycy – żeby coś nagrać, najpierw trzeba coś przeżyć. Może stylistycznie będzie to śmiały krok w stronę rocka, a może album z sekcją smyczkową, bo i takiego kierunku nie można wykluczyć.
Niby grają jazz, ale ta muzyka wykracza daleko poza ramy estetyczne tego gatunku. Jednym się podoba, inni czują niechęć. Dziś wieczorem Niechęć zagra w SPATiF-ie.
Koncert w SPATiF-ie rozpocznie się o godz. 20. Bilety po 20-30 zł.