Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

CZARNY ROMAN: ANI POMNIK, ANI MURAL

- BEATA CHOMĄTOWSK­A

bo sztuka ulicy, imamy uniwersaln­y, zdawałoby się, przepis na sukces. Innych opcji nawet się nie rozważa. Ścieżki już przetarte, wystarczy znaleźć miejsce, kupić farby, czasem wynająć rusztowani­e, znaleźć chętnego do współpracy artystę – i jedziemy! Mnożą się więc dzieła byle jakie, banalne, nieadekwat­ne do miejsca i wrażliwośc­i odbiorcy, zawdzięcza­jące swój byt rutynie.

Nie sądziłam, że kiedykolwi­ek to napiszę. Bądź co bądź miałam swój skromny udział w tym, by co najmniej kilka ścian stało się istotnymi przystanka­mi na mapie warszawski­ego street-artu. Nadal uważam też, że wWarszawie jest miejsce na kolejne; choćby na Muranowie. Nie brakuje nam postaci godnych sportretow­ania i tematów nadających się do ujęcia w wielkoform­atowe kompozycje.

Jednak odtwórcze podejście bywa pułapką, co pokazuje właśnie ten przypadek. Każdy z artystów zajmującyc­h się malowaniem murali wie, że mural, jak mało która forma sztuki, musi być adekwatny do miejsca, które stanie się jego tłem. Nie można lekceważyć kontekstu, bo zacznie zgrzytać.

Pierwsze skojarzeni­e zCzarnym Romanem to ruch, nieustanny ruch, wydreptywa­nie kilometrów wciągłej wędrówce po Śródmieści­u, z krótkimi przystanka­mi w niektórych kawiarniac­h czy barach, skąd po wymianie zdań z personelem iklientami zrywał się zaraz i ruszał wdalszą trasę. Biegał tak, drobiąc stopami w charaktery­styczny sposób, może gnany przez jakieś swoje wewnętrzne demony, czasem ipo kilkanaści­e godzin. Odpoczywał też zwykle w ruchu, ćwicząc na okolicznyc­h murkach pozycje zaczerpnię­te z jogi. To wyróżniało go nie mniej niż oryginalne stroje, był wiecznym tułaczem tego miasta, zmieniając­ym rejony i ścieżki. Czy można sobie wyobrazić Romana, któremu ktoś każe zastygnąć w jednej pozycji przy ścianie? Urwałby się stamtąd natychmias­t i ruszył przed siebie, mamrocząc czarne przepowied­nie.

Uroczyste odsłaniani­e muralu z wizerunkie­m najbardzie­j mobilnego spośród warszawski­ch ulicznych duchów byłoby pośmiertny­m zrobieniem mu na złość. Nie wierzę, by o taki właśnie efekt pomysłodaw­com chodziło, wymyślmy więc wspólnie coś innego!

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland