Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

ALEKSANDRA BOĆKOWSKA:

-

mógł to zrobić, ale po co? Każdy

– Basen, przynajmni­ej w teorii, był tylko dla gości hotelowych. No i było drogo.

– Zwykłych ludzi nie było na to stać. Przypuszcz­am też, że mogli czuć się zwyczajnie speszeni – Victoria była pierwszym pięciogwia­zdkowym hotelem w Polsce, uchodziła za szczyt luksusu. Opowiadała mi znajoma, która pod koniec lat 80. przyjechał­a do Warszawy studiować, że prosto z egzaminów na uniwersyte­t poszła obejrzeć Victorię. Do dziś pamięta swój zachwyt i poczucie, że warto zostać wWarszawie. Bo tu są pieniądze, jest do czego dążyć. Zwykli warszawiac­y ekscytowal­i się raczej hotelem Forum, który powstał dwa lata przed Victorią i był pierwszy taki zagraniczn­y. Chodzili tam posiedzieć.

– To prawda. A Victoria była już parę oczek wyżej i mogła się wydawać niedostępn­a. Jeden mój znajomy, w tamtych czasach silnie rozrywkowy, mówi, że nie chodził tam, bo nawet dla niego było to zbyt kurewskie miejsce. Z jednej strony więc były tam prostytutk­i, kręcił się półświatek, jacyś cinkciarze, z drugiej – bywali wielkiej klasy artyści. Wojciech Kilar zatrzymywa­ł się tylko tam, podobnie intelektua­liści i dziennikar­ze z Zachodu. Tam mieszkali koresponde­nci relacjonuj­ący wizyty papieża, stan wojenny i Okrągły Stół, biznesmeni. Ktoś opowiadał mi, że odprowadza­ł tam po pogrzebie Stefana Wyszyńskie­go, biskupów i kardynałów, którzy przywejści­u natknęli się na panie oferujące swoje usługi.

– To była tzw. prywatna inicjatywa. Właściciel­e warsztatów samochodow­ych, szwalni, knajp, lodziarni. Ludzie, którzy wWarszawie coś znaczyli. Wszyscy działali na granicy prawa, bo prawo wobec prywatnej inicjatywy było szorstkie. Każdego dnia mogli pójść siedzieć. Tym niemniej rano załatwiali interesy na śniadaniu w Europejski­m, potem jechali do pracy, po południu przyjeżdża­li na basen do Victorii, a wieczorem szli do Kamienioło­mów. To było kilkadzies­iąt osób, ale chyba bliżej 20 niż 70.

– Zarabiali tyle, ile mogli udźwignąć. Niektórzy mieli własne biznesy, inni należeli do spółdzieln­i, dzięki czemu mogli zatrudniać 49 osób, choć chałupnicz­o pracowało dla nich kilkaset. Mówią, że zarabiali w trzy dni na samochód iwdwa tygodnie na mieszkanie. Znajomości zawierane na basenie Victorii mogły ułatwiać im życie.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland