Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Na demonstracjach krzyczymy: „Wolna Warszawa!”, ale czy jest wolna dla wszystkich?
w grupie wiekowej 41-60 lat. Najmniej (15 proc.) w grupie 18-24 lata. Młodzi warszawiacy okazali się bardziej konserwatywni niż ich rodzice, a nawet dziadkowie. „Zdecydowanie i raczej nie” odpowiedziało 42 proc. pytanych. Znowu najwięcej młodych – aż 51 proc.
To nie jedyne zaskoczenie. To samo pytanie zadaliśmy w innych miastach, również w tych, gdzie parady nigdy nie było. Za udziałem prezydenta w tym przemarszu więcej głosów „za” padło m.in. w Łodzi iwToruniu (34 proc. „tak” i „raczej tak”), Kielcach (33 proc.), Poznaniu (25 proc.), Gdańsku (29 proc.), Opolu (28 proc.). Warszawiacy okazali się bardziej konserwatywni.
Padło również pytanie, czy prezydent miasta powinien uczestniczyć wważnych uroczystościach religijnych. Co ciekawe, odpowiedzi w zasadzie pokrywają się z tymi dotyczącymi Parady Równości: 24 proc. respondentów odpowiedziało „raczej tak” lub „zdecydowanie tak”, najwięcej (29 proc.) w grupie powyżej 60 lat. 43 proc. wybrało „raczej nie” lub „zdecydowanie nie”, najwięcej (45 proc.) w grupie 18-24 lata oraz powyżej 60 lat.
Mirosława Makuchowska, wiceprezeska Kampanii Przeciw Homofobii: – Jestem zaskoczona tymi wynikami. Być może wynika to z tego, że te osoby, które są na „nie”, nigdy nie brały udziału w Paradzie Równości i nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jak ona wygląda. A może to był tylko mit, że jesteśmy aż tak tolerancyjni i otwarci. Z tego sondażu wyłania się wizja prezydenta miasta jako menedżera, który nie angażuje się w sprawy światopoglądowe. Ale przecież prezydent pracuje ze społecznością. Ograniczanie się do roli menedżerskiej jest dużym błędem.
Zaskoczony jest również socjolog z UW prof. Ireneusz Krzemiński. – Odpowiedź na pytanie w sprawie uczestnictwa prezydenta Warszawy wParadzie Równości kłóci się z wiedzą socjologiczną, którą można przywołać na temat stolicy: że jest awangardowa, że jest takim polskim Nowym Jorkiem.
Większa akceptacja dla udziału prezydenta wParadzie Równości jest wPoznaniu iwGdańsku, gdzie włodarze wzięli w niej udział. Prof. Krzemiński: – Być może właśnie to wpłynęło na odpowiedzi respondentów. Byłoby to bardzo ciekawe, bo w Polsce postępowi i przynajmniej deklarujący otwartość politycy w większości nie dają przykładu. A może się tak dziać, że praktyka polityka wpływa na ludzi, pozytywnie ich otwiera.
Dr hab. Maciej Gdula z UW i z zespołu „Krytyki Politycznej”: – Warszawiacy, słysząc: „prezydent”, myślą: „Hanna Gronkiewicz-Waltz”. Część osób mogła myśleć, że pani prezydent nie powinna się pojawiać na Paradzie Równości, bo tam nie pasuje. Też sobie jakoś nie mogę wyobrazić Hanny Gronkiewicz-Waltz na tej imprezie.
Zastanawia się też, czy respondenci, zwłaszcza w mniejszych miastach, na pewno wiedzieli, czym jest Parada Równości. Stąd być może słaby wynik Warszawy, bo większość mieszkańców solicy wie, że jest związana zwalką o prawa mniejszości seksualnych.
Jaki wniosek nasuwa się po porównaniu odpowiedzi na pytania dotyczące Parady Równości i uroczystości religijnych? – Warszawiacy oczekują, że prezydent nie powinien brać udziału w jakichkolwiek uroczystościach o zabarwieniu politycznym, światopoglądowym – uważa dr hab. Maciej Gdula. – Wydaje mi się, że to jest oczekiwanie przynajmniej na dziś, wobec prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Ale postawy szybko się zmieniają.
In vitro: Miasto powinno finansować zabiegi
Wsondażu zapytaliśmy również o inne ideologiczne tematy: o przyjęcie kilku rodzin uchodźców z Afryki lub zBliskiego Wschodu oraz o finansowanie in vitro z budżetu miasta.
Odpowiedzi nie są już tak zaskakujące. 73 proc. respondentów odpowiedziało, że („raczej tak” lub „zdecydowanie tak”) in vitro powinno być finansowane z budżetu miasta. Przeciwnych jest 25 proc. pytanych. WWarszawie pierwsze zabiegi in vitro finansowane z budżetu miasta miały się odbyć już pod koniec tego roku. Poparcie dla nich jest jednym z najwyższych w Polsce. Najwyższe (78 proc.) jest wCzęstochowie, gdzie program jest realizowany przez władze miasta już od kilku lat.
– Sondaż w sprawie in vitro pokrywa się zwynikami w badaniach ogólnopolskich: większość Polaków, również wierzących, jest za wspieraniem tego zabiegu. In vitro traktujemy jako przyczyniające się do szczęścia rodzinnego – komentuje prof. Krzemiński.
– Potępienie in vitro to jedna z nielicznych spraw, do których ani władzy, ani Kościołowi nie udało się przekonać Polaków. Też dlatego, że stoi to w sprzeczności z wątkami antyaborcyjnymi. Jeżeli broni się życia, a z drugiej strony odmawia się wsparcia technologii, dzięki której to życie się pojawia, to ludzie mają poczucie niespójności. Ponadto wsparcie in vitro dobrze łączy się z argumentem o kryzysie demograficznym – uważa dr hab. Gdula.
Uchodźcy: Możemy przyjąć kilka rodzin
Wprzypadku pytania dotyczącego przyjęcia kilku rodzin uchodźców zAfryki lub zBliskiego Wschodu Warszawa okazała się bardziej otwarta niż inne miasta. 53 proc. respondentów jest za przyjęciem kilku rodzin uchodźców („zdecydowanie tak” i „raczej tak”), 45 proc. jest temu przeciwnych. W Lublinie za przyjęciem („ zdecydowanie tak” lub „raczej tak”) było 36 proc. pytanych, w Łodzi – 44 proc., w Opolu – 43 proc., w Poznaniu iwGdańsku – 53 proc.
Młodzi w tej kwestii również nie wykazali się otwartością. Najmniejsze poparcie – 42 proc. – jest w grupie 18-24 lata. Najwyższe – 59 proc. – w grupie powyżej 60 lat.
– Pytano o kilka rodzin, a nie wogóle o uchodźców. Być może to wpłynęło na tak dobry wynik. Jednak jeżeli chcielibyśmy przyjąć wPolsce kilkanaście tysięcy ludzi, jest to właśnie po kilka rodzin na miasto. WWarszawie nawet kilkadziesiąt rodzin to mało znacząca liczba – zauważa dr hab. Maciej Gdula.
Prof. Krzemiński: – W sprawie uchodźców sprawdzają się domniemania dotyczące Warszawy iwarszawskości, że to jednak otwarte i światowe miasto.
Wybory światopoglądowe to sprawa sumienia
A jak wyniki sondażu komentują miejscy radni?
– Jestem zaskoczony porównywalnymi opiniami w sprawie udziału prezydent miasta w uroczystościach religijnych iwParadzie Równości. Żyjemy w epoce pomieszania wartości, kiedy te związane z religią są na takiej samej płaszczyźnie jak choćby te związane zParadą – mówi Dariusz Figura (PiS).
Uchodźcy? – Warszawa jest w stanie przyjąć repatriantów. Przyjmujemy ich za mało w stosunku do możliwości miasta – dodaje.
Radni PiS byli przeciwni in vitro z miejskiego budżetu. – Nie wszystkie wybory są wyborami politycznymi. Są też wybory etyczne. Tutaj żadne sondaże tego nie zmienią – podkreśla Figura.
Ewę Malinowską-Grupińską, przewodniczącą rady miasta (PO), pytam o niskie poparcie dla udziału prezydenta w Paradzie Równości. – Moja teza jest taka: wtedy, kiedy trzeba walczyć i stanąć na barykady, wymagamy od siebie więcej. Wmomencie, kiedy postrzegamy sami siebie jako ludzi tolerancyjnych i tak samo postrzegamy miasto, wktórym żyjemy, nie mamy też potrzeby silnych deklaracji, jak choćby udział władz miasta w Paradzie Równości – stwierdza.
Czy prezydent powinien brać udział wuroczystościach religijnych iwParadzie Równości? – To trzeba robić zgodnie z sumieniem – odpowiada.
Według niej warszawiaków cechuje otwartość, choćby na przyjezdnych (w naszym sondażu 43 proc. respondentów odpowiedziało, że nie mieszkają wWarszawie od urodzenia). – Mam wielu znajomych, którzy są warszawiakami od 10, 15, 20 lat. Mówią, że w ich miastach czy miasteczkach obcym jest się bardzo długo, trudno pozbyć się tej łatki. WWarszawie tego nie ma. To, że ponad 40 proc. warszawiaków nie urodziło się tutaj, jest naszą siłą – przekonuje Ewa Malinowska-Grupińska.
Dariusz Figura: – Jako warszawiak chciałbym, żeby Warszawa się rozwijała, ale z punktu widzenia całej Polski ważny jest równomierny rozwój. Migracje do dużych miast temu nie sprzyjają.
– Wynik sondażu w sprawie udziału prezydenta wParadzie Rów-