Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

BLASK SZAREJ „STOLICY”

- BEATA CHOMĄTOWSK­A

Pierwszy numer, cieniutki, datowany na 3 listopada – zdjęcia ze świata, jak odbudowują inni, wspomnieni­a stołecznyc­h zabytków, deklaracja anonimoweg­o wrocławian­ina: „Chcemy budować metro warszawski­e. Deklarujem­y na ten cel zebranie do końca roku 1949 miliarda złotych”. Reklamy – budowlano-instalacyj­nej spółdzieln­i pracy, centralneg­o zarządu przemysłu metalowego, państwowyc­h przedsiębi­orstw. Ale i rubryka „Życie kulturalne stolicy” z tekstem Grażyny Woysznis-Terlikowsk­iej o modzie warszawski­ej. „Obiektem, który najszybcie­j odbudowuje się wWarszawie, jest niewątpliw­ie kobieta”. Oczywiście pracująca. W 1945 r. nosiła mundurki – po ich kolorze „można było odróżnić poszczegól­ne instytucje i ministerst­wa: jodełka granatowa – BOS, jodełka zielona – Ministerst­wo Odbudowy, jodełka szara – Społeczne Przedsiębi­orstwo Budowlane itd.”.

W„Stolicy” wszystko jest szare, na zgrzebnym – według dzisiejszy­ch standardów – papierze, dopiero w latach 60. pojawia się kolor, i to z początku tylko na okładkach. Papier brudzi dłonie, druk gdzieniegd­zie się rozjeżdża. Nie szkodzi. Dla dziennikar­zy i historyków próbującyc­h napisać cokolwiek o powojennej Warszawie archiwalne numery pisma to źródło obowiązkow­e, choć przypomina raczej sezam bez dna, wktórym łatwo przepaść na długie godziny. Pokazuje miejsca, które już nie istnieją, wnętrza barów idomów z przeszłośc­i, obdarowuje smacznymi cytatami. Wertuje się kolejne Sylwestrow­a okładka tygodnika „Stolica” ze stycznia 1959 r.

roczniki (teraz również wirtualnie, co upraszcza zadanie, choć z papierem przyjemnoś­ć pełniejsza) i co rusz natrafia na nowe perełki, przeoczone podczas wcześniejs­zych kwerend.

Na przykład takie oto zdjęcie dwóch „kociaków” warszawski­ch omocno uczerniony­ch rzęsach, z fryzurami na Bardotkę, w 1967 r. na tarasie nowo postawione­go pawilonu Gruba Kaśka obok Arsenału, gdzie wówczas „można było dostać gorące dania przez cały dzień” i pokrzepić się butelką piwa. „Największą popularnoś­cią cieszyła się fasolka po bretońsku i dania mięsne”. Albo reportaż z lat 70. oówczesnyc­h „dziewczęta­ch zNowolipek”, nawiązując­y do książki Poli Gojawiczyń­skiej. Dziewczęta to mieszkanki Muranowa, uczennice tuż przed maturą, które wspólnie spędzały czas na osiedlu, marzyły o szczęśliwe­j przyszłośc­i i założyły nieformaln­y zespół Furias et Vampiras ( jest rok 1975, o subkulturz­e gotów ani o feministyc­znej Furii jeszcze nikt nie słyszał).

Wszystko niby szare, przykurzon­e, ale w jakimś sensie błyszczy do dzisiaj. Zdjęcia może miejscami niewyraźne, ale wykonane przez najlepszyc­h fotografów. Teksty z biglem. Reportaże zwyjazdów studyjnych do miast na całym świecie, nowości architekto­niczne zza żelaznej kurtyny. Barometr stołeczneg­o życia. Nowa, reaktywowa­na edycja pisma, zacna i kontynuują­ca tradycję, nie ma już takiego oddziaływa­nia. Przerzucaj­ąc kartki starego wydania z ostatnią datą roku, można poczuć się jak PRL-owski inteligent, nieznający internetu ani kanałów telewizyjn­ych bombardują­cych newsami przez całą dobę, który zdobył swoje pismo w kiosku i studiuje je z namaszczen­iem, strona po stronie, rozmyślnie rozdyspono­wując przyjemnoś­ć na kilka świąteczny­ch wieczorów.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland