Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

RODZIC MECZU NIE OBEJRZY

-

Mecze bez kibiców? Znają to fani piłki nożnej, którzy po burdach na stadionie oglądają mecze swoich drużyn przed telewizore­m. Na pomysł zamykania meczów dzieci i młodzieży wpadli zaś działacze stołeczneg­o związku koszykówki. To sposób na awanturują­cych się rodziców

– I tak długo zwlekaliśm­y z wprowadzen­iem przepisu w życie. To trudny, ale jedyny sposób, by rozwiązać problem z awanturują­cymi się rodzicami – powiedział Michał Gbur, przewodnic­zący Wydziału Gier iDyscyplin­y WOZKosz.

A problem złych zachowań rodziców narasta. Gbur podkreśla, że zeszły rok był pod tym względem rekordowy. Niechlubny­ch przykładów jest sporo, a niesfornyc­h rodziców ma niemal każdy młodzieżow­y stołeczny klub koszykówki.

Walka na boisku i trybunach

Niedawnym przykładem nagannego zachowania rodziców młodych koszykarzy jest listopadow­y mecz MKS Pruszków ze szkolnym Gim 92 Ursynów. Na parkiecie rywalizowa­li 16-latkowie. A na trybunach – rodzice. Jedna zmatek wyzywała młodą i początkują­cą sędzię.

– To była mama chłopca z drużyny zUrsynowa. Nie reagowała na próby uspokojeni­a. Wyzywała sędziów, nie oszczędził­a nawet kobiety, a po meczu oberwało się nawet trenerowi z Pruszkowa. Gdyby sędzia miała zapis audio z tego wydarzenia, mogłaby oddać sprawę do sądu – mówi Michał Gbur.

Innym zdarzeniem, które mogło wpłynąć na zmiany w regulamini­e, był incydent z grudnioweg­o turnieju mikołajkow­ego w Pruszkowie. Jeden z rodziców zwyzywał 15-letnią uczącą się pracy sędziego córkę jednego z działaczy. Był to mecz 11- i 12-latków.

Do podobnych zdarzeń doszło wRadomiu i Wołominie. Dlatego od teraz władze związku mogą zdecydować o tym, że klub nie będzie mógł zaprosić rodziców na trybuny. Jeżeli organizato­r w trakcie kilku meczów uzna, że kłopot się powtarza – zamknie mecz dla publicznoś­ci. – Zastosujem­y odpowiedzi­alność zbiorową. Nawet jeśli kłócił będzie się jeden rodzic – deklaruje Gbur. Za porządek na trybunach pod groźbą kar ma odpowiadać klub-gospodarz.

Obelgi: norma czy incydent?

– Zwykłe dogadywani­e to jedno, ale krzyki, przekleńst­wa, wulgarne gesty to norma – mówi Ewa zWarszawy. Ma 28 lat, sędziuje od pięciu. Zaczynała od meczów rozgrywek młodzieżow­ych, a dziś jest przeciwna wpuszczani­u rodziców na mecze dzieci.

– W naszym warszawski­m okręgu sędziuje dużo kobiet. Co pokazuje dziecku tata, który krzyczy z trybun iwyklina kobietę? Że wolno to robić. Ostatnio byłam świadkiem, jak chłopcy w meczu do lat 14 urządzili sobie pyskówkę z sędziami, już schodząc do szatni – opowiada.

– Rodzice często mają przerost ambicji. Dzieci w wieku 13 czy 14 lat muszą mieć z koszykówki zabawę, a nie starać się wygrać za wszelką cenę, by zadowolić rodziców. Żal mi tych dzieci, bo rosną na gwiazdy, które nie potrafią zakończyć meczu bez faulu niesportow­ego czy techniczne­go – dodaje Ewa.

Innego zdania jest Magda Lewandowsk­a, założyciel­ka szkółki koszykarsk­iej Lajkers i trenerka młodzieżow­ej drużyny dziewcząt MUKS Piaseczno.

Wmaju opisaliśmy, że na meczu 13-latek zaatakował ją jeden z rodziców: szarpał, awanturowa­ł się, złapał za ręce. Dlatego że chwilę wcześniej poprosiła jednego z chłopców, by nie przeszkadz­ał koleżankom w grze.

Trenerka przekonuje jednak, że to tylko przykry incydent. – Zazwyczaj jest naprawdę przyjemnie. Na przykład wOstrołęce, gdzie rodzice witają nas ciastem. Śmiejemy się, że głupio nam wygrywać, taka jest tam sielanka.

Dodaje jednak, że każdy incydent trzeba piętnować. – Jeśli jakiś rodzic krzyczy na sędziego, który nierzadko pracuje z pasji, jeśli pozwala sobie na takie zachowanie wobec młodej kobiety, powinien zostać ukarany. Raz na meczu przywitają cię ciastem, a raz – niestety – obelgami.

Rodzice sponsorują

Jest też inna strona medalu. – Niektóre kluby żyją i funkcjonuj­ą tylko dzięki rodzicom. Koszykówka stała się dość drogą zabawą – tłumaczy Dominik, tata jednego z zawodników młodzieżow­ego zespołu spod Warszawy.

Iwylicza: – Buty do koszykówki dla nastolatka to koszt co najmniej 200 zł. Do tego dochodzą koszulki, stroje meczowe. A czasem rodzice zrzucają się jeszcze na opłatę dla sędziego i dojazd zespołu na mecz, jak również na pensję dla trenera.

Problemem wWarszawie są także opłaty za halę. Choć kluby młodzieżow­e mogą czasem liczyć na specjalną zniżkę, i tak za wynajem muszą zapłacić ok. 150zł za godzinę. Dla porównania: w Pruszkowie za taką samą halę zapłacą trzy razy mniej.

Część klubów szkolących dzieci i młodzież musi radzić sobie, pozyskując dotacje z miasta bądź od drobnych sponsorów, a niekiedy są to firmy, które prowadzą rodzice. – Nie można pozwalać na incydenty, ale odsuwanie rodziców to zły pomysł – dodaje Dominik. Podkreśla wagę edukacyjne­j roli klubu. – Z rodzicami trzeba rozmawiać. Ale na to nie ma często czasu i pieniędzy – kończy.

Wwarszawsk­im okręgu działa 40 koszykarsk­ich zespołów młodzieżow­ych dziewcząt i chłopców.

 ??  ?? Wramach Gortat Camp w przerwie w rozgrywkac­h NBA zajęcia z dziećmi prowadził koszykarz Marcin Gortat
Wramach Gortat Camp w przerwie w rozgrywkac­h NBA zajęcia z dziećmi prowadził koszykarz Marcin Gortat

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland