Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
NA CO PŁOCK CHCE PIENIĘDZY Z UNII
Pod koniec grudnia prezydent Andrzej Nowakowski pochwalił się dużą skutecznością miasta w pozyskiwaniu unijnych funduszy – w 2017 r. podpisano umowy na dofinansowanie różnych inwestycji na 135 mln zł. A jakie są plany na ten rok? Najpoważniejsze związane są z przebudową al. Kilińskiego
Nowakowski zaznacza, że Płock jest przygotowany do startu w wielu konkursach, ale zaplanował udział w tych, które już zapowiedział Urząd Marszałkowski. – W grudniu złożyliśmy projekt drugiego etapu rozwoju mobilności miejskiej, ale nie wiemy jeszcze, kiedy nastąpi rozstrzygnięcie – mówi. – Cała zaplanowana inwestycja szacowana jest na ponad 48 mln zł, chcemy uzyskać pomoc wwysokości ok. 37 mln.
Co mamy zyskać za takie pieniądze?
Planowany jest zakup kolejnych ośmiu autobusów niskoemisyjnych, co wzmocni tabor Komunikacji Miejskiej. Ale najważniejszą inwestycją w tej puli będzie remont al. Kilińskiego. Oczywiście wraz z przebudową skrzyżowań oraz drogą rowerową. W zakres projektu wchodzi też budowa parkingu przy zoo, dlatego przy okazji wyremontowany ma być wiadukt, który prowadzi do ogrodu – skoro będą po nim przejeżdżać auta, trzeba zwiększyć bezpieczeństwo jego użytkowania. W tym roku mogą się odbyć przetargi, a same roboty trwałyby w latach 2019–2020.
Miasto chce też pozyskać pomoc unijną na modernizację energetyczną obiektów użyteczności publicznej. – Konkurs ma się odbyć w pierwszym kwartale, na pewno będziemy wnim startować. Chcemy przeprowadzić termomodernizację, wymianę okien, oświetlenia na energooszczędne w budynkach urzędowych, oświatowych czy placówkach kultury – informuje prezydent.
Płock już dwukrotnie starał się o taką pomoc, ale bezskutecznie. Sprawa rozbijała się owarunki konkursowe. Izabela Kamińska, pełnomocniczka ds. pozyskiwania funduszy europejskich w ratuszu, tłumaczy, że najwięcej punktów dostają projekty, które dotyczą obiektów niemal nietkniętych modernizacją. Ponieważ miasto dotąd za własne pieniądze docieplało mury, wymieniało okna, ma mniejsze szanse choćby wstarciu z gminami wiejskimi, gdzie takie inwestycje dotąd nie były prowadzone. Możliwe, że zasady konkursy teraz ulegną jakiejś zmianie.
Płocki ZOZ przygotował dwa projekty na konkursy z zakresu infrastruktury ochrony zdrowia. Wnioski trzeba złożyć do 12 stycznia. – Jeden już złożyliśmy, drugi wyślemy lada dzień – mówi nam Marek Stawicki, wiceprezes PZOZ. – Pierwszy dotyczy dofinansowania programu diagnozowania i leczenia wad postawy udzieci z klas I-VI podstawówek oraz ich otyłości. To rozszerzenie projektu, który miasto prowadzi w odniesieniu do uczniów klas drugich szkół podstawowych. Z tym że my chcemy takimi działaniami objąć aż 2 tys. dzieci z miasta, naszego powiatu, ale też sąsiednich, choćby gostynińskiego. Projekt zaplanowaliśmy do 2020 r. i potrzebujemy na to ok. 2 mln zł.
Poza tym PZOZ chce pozyskać pieniądze na zakup nowoczesnego sprzętu dla bloku operacyjnego, ortopedii, rehabilitacji oraz okulistyki wprzychodni specjalistycznej przy ul Miodowej (w tym przypadku chodzi o nowoczesne urządzenia do leczenia chorób siatkówki oka). Wartość planowanych zakupów wyniesie ok. 4 mln zł, z czego dofinansowanie stanowiłoby 80 proc. (ok. 3,2 mln zł).
– Brakujące 800 tys. dostaniemy od miasta – dodaje Marek Stawicki. – Ale jeśli konkursów nie wygramy, to niestety nie zrealizujemy tych projektów. Owszem, jakieś niezbędne zakupy sprzętowe na pewno poczynimy, ale nie w takiej skali, jak zaplanowaliśmy. I nie uda się nam pomóc dzieciom z otyłością iwadami postawy w tak dużym zakresie.
Płock weźmie też udział w konkursie na rozwój terenów zielonych. Nie ma jeszcze szczegółowych warunków, więc prezydent na razie nie wskazuje kategorycznie lokalizacji. Mówi tylko, że w grę wchodzić mogą jary Brzeźnicy, Rosicy anawet duży nowy teren przy ul. Granicznej.
Izabela Kamińska uzupełnia, że dotychczas warunkiem koniecznym było, by obszary, na którym planowana jest zieleń, należały do gminy, najwyżej punktowane były takie powyżej 5 ha powierzchni.
I kolejne zagadnienie, na które miasto będzie chciało pozyskać fundusze pomocowe, choć to, czy wystartuje po nie, zależy od samych zainteresowanych płocczan. Chodzi owymianę urządzeń grzewczych na ekologiczne. Konkursy mają się odbyć w pierwszym i czwartym kwartale, ale... – Dotychczas warunki okazały się na tyle nieatrakcyjne dla mieszkańców Płocka, że w poprzednich naborach w ogóle nie aplikowaliśmy, bo nie było chętnych – przyznaje Kamińska. – Organizowaliśmy spotkania informacyjne, ale połowa ludzi wychodziła w trakcie po pierwszych wyjaśnieniach eksperta.
Rzecz wydaje się słuszna i ideowa, bo powietrze mamy okropne, dusi nas smog, a winę za to ponoszą wznacznym stopniu paleniska domowe. Za pieniądze z UE mieszkańcy mogą je wymienić na nowe, odpowiadające zmienionym przepisom. Ale najpierw muszą na własny koszt zrobić audyt energetyczny budynku oraz sporządzić uproszczony plan techniczny. Bez gwarancji, że pomoc zostanie przyznana. Poza tym beneficjentem konkursu są nie Kowalski czy Wiśniewski, ale gmina. I to ona ma zakupić w przetargu nowe ekologiczne piece. Jednakowe, a to już się ludziom nie podoba, bo jeden chciałby taki, drugi inny. Wdodatku nowy piec będzie przez pięć lat własnością kupującego, czyli właśnie gminy. AKowalski musi, także za własne pieniądze, rozebrać stare palenisko. Tylko że część płocczan nie chce o tym słyszeć, bo wolą zostawić sobie alternatywnie stary piec na węgiel.
– Czekamy na nowe warunki konkursowe, być może będą jakieś zmiany, ale i tak nie rezygnujemy, będziemy ponownie prowadzić akcję informacyjną wśród płocczan – deklaruje Kamińska.
Aprezydent Nowakowski do pakietu starań o pieniądze dorzuca też tzw. projekty miękkie. Płock będzie się starał odofinansowanie na walkę zubóstwem oraz na aktywizację zawodową osób trwale bezrobotnych.
Będziemy się też starać o pieniądze na tzw. projekty miękkie. Chodzi m.in. o aktywizację zawodową osób trwale bezrobotnych