Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
ZIMNA WOJNA ZASZKODZI MIASTU
Niefunkcjonalny kadłubek, który został z planu zagospodarowania rejonu Poznańskiej, to symbol zimnej wojny między stołecznym ratuszem awojewodą mazowieckim. Nikt na tym nie zyskuje.
Drastyczne cięcia w planie zagospodarowania ul. Poznańskiej wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera (PiS) przeprowadził wramach tzw. rozstrzygnięcia nadzorczego. Wykreślił blisko 90 proc. zapisów planu. Ocalały zaledwie pojedyncze wysepki terenów, dla których plan został utrzymany w mocy.
Tak skastrowany plan jest sprzeczny z filozofią planowania przestrzennego. Nie ma mowy o jakiejkolwiek spójnej wizji rozwoju terenu w skali urbanistycznej. Okaleczony do tego stopnia plan jest zupełnie nieczytelny. Nawet urbaniści są podzieleni w opiniach co do tego, czy po cięciach wojewody plan dopuszcza budowę 170-metrowego wieżowca Roma Tower na działce archidiecezji warszawskiej. Bo choć utrzymane zostały zapisy dopuszczające budowę wieżowca, to jednak uchylono fragmenty ustalające m.in. maksymalną wielkość powierzchni zabudowy w stosunku do powierzchni działki oraz minimalny wskaźnik intensywności zabudowy. Te współczynniki wymieniane są w ustawie o planowaniu przestrzennym jako minimum merytoryczne, które musi spełniać plan. Czy bez nich plan obowiązuje? Wojewoda twierdzi, że tak, podobnie uważa firma deweloperska BBI, partner archidiecezji warszawskiej, która triumfalnie ogłosiła rozpoczęcie prac projektowych nad biurowcem. Innego zdania są m.in. aktywiści ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
Plan zagospodarowania Poznańskiej był chyba najbardziej niestarannie przygotowanym planem zagospodarowania ostatnich lat. Zmieniany i uzupełniany był do ostatniej chwili, ale i tak miał błędy, np. budynek parafii przy ul. Świętej Barbary miał inny zakres ochrony konserwatorskiej w części opisowej planu, a inny na rysunku planu. Ale – co warto podkreślić – zapisy dotyczące inwestycji w tym rejonie wojewoda akurat podtrzymał.
Katastrofalne skutki może mieć dla Warszawy decyzja wojewody odbierająca samorządowi stolicy prawo do regulowania zasad umieszczania reklam wielkoformatowych na budynkach. Sipiera przeprowadził skrajnie literalną interpretację przepisów, dochodząc do wniosku, że w planach zagospodarowania można zajmować się tylko reklamami wbardzo wąsko pojmowanej przestrzeni publicznej: przy drogach ina skwerach. Na ścianach budynków sąsiadujących zulicami już nie, bo to własność prywatna. To cofnięcie się o kilka dekad w rozumieniu przestrzeni publicznej.
Nie jest to tylko przypadek planu rejonu Poznańskiej. Podobną decyzję wojewoda Sipiera podjął niedawno w sprawie planu zagospodarowania Sadyby Północnej – części II. W czwartek stołeczni radni będą głosować nad uchwałą o zaskarżeniu tej decyzji do wojewódzkiego sądu administracyjnego. „Sposób sytuowania reklam i tablic reklamowych ma kluczowe znaczenie dla kształtowania przestrzeni miasta. Brak regulacji w tym zakresie istotnie ograniczyłby zapewnienie wymogów ładu przestrzennego” – napisano w uzasadnieniu uchwały.
Dobra jakość planów zagospodarowania jest wartością, o którą należy walczyć. Drobiazgowość wojewody wykracza jednak poza tę cnotę. Uchylenie niektórych współczynników planu zagospodarowania rejonu Foksal miało tylko taki skutek, że samorząd musiał kawałki planu uchwalać na nowo po ponownym wyłożeniu.
Plany zagospodarowania powstają wWarszawie bardzo wolno. Uchwałę o przystąpieniu do sporządzania planu rejonu Poznańskiej Rada Warszawy podjęła jeszcze w2010 r. I to nie jest rekord – za kilka tygodni stołeczni radni powinni uchwalić plan zagospodarowania Żoliborza Południowego, opracowywany od 2004 r. Starcie światopoglądów planistycznych między urzędem wojewody a stołecznym ratuszem tę procedurę jeszcze bardziej wydłuża.
Na chaosie przestrzennym stracimy wszyscy.
Katastrofalne skutki może mieć dla Warszawy decyzja wojewody odbierająca samorządowi stolicy prawo do regulowania zasad umieszczania reklam wielkoformatowych na budynkach