Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
SIODEŁKO NA ŻYŁKĘ, BO KRADNĄ
Zgrabne, czerwono-czarne rowery systemu Acro Bike prezentują się na ulicach Warszawy wyjątkowo dobrze, zwłaszcza w promieniach styczniowego słońca i pod nieobecność Veturilo. No, chyba że trafi się na widok jednośladu z ostrą rurą na sztorc wmiejscu siodełka. Ostatnio widziałam taki przy stacji metra Stadion Narodowy. Gasił entuzjazm do mobilnego systemu wypożyczeń i skrzętnie przypomniał o stereotypie polskiego cwaniaczka złodziejaszka. Na Facebooku krąży więcej takich zdjęć. „Nie musi być popsuty. Może być po cebulakowemu zarezerwowany. Siodełko mogło zostać zabrane do biura” – spekuluje jeden z internautów.
Magdalena Gromniak, dyrektor Acro Bike, nie łudzi się. – Siodełka okazały się najpopularniejszą częścią do wykradania. Codziennie giną dwa– –trzy – mówi. Firma zaczęła więc działać. Pomogli pomysłowy mechanik, wiertarka, żyłka i para sprawnych rąk. – W ostatnich 150 rowerach, które wystawiliśmy na ulice Warszawy, siodełko montowane jest już tak, by nie dało się go wyjąć bez pomocy narzędzi. Pozostałe rowery też w ten sposób poprawimy. Mamy nadzieję, że w ciągu miesiąca widok roweru bez siodełka będzie rzadkością – zapowiada Gromniak. Oczywiście zawsze może się trafić pomysłowy warszawiak, który do jednośladu podejdzie ze skrzynką narzędzi. Ale to już ryzyko zawodowe firmy. – Ze skrzynką narzędzi to i cały rower można rozmontować. Wiadomo, nie da się go tak zabezpieczyć, by nic się nie stało – komentuje Gromniak.
Firma założyła wbiznesplanie, że wruchu będzie ok. 80 proc. rowerów. Reszta zostanie najpewniej zniszczona lub skradziona. I takie przypadki się zdarzyły. – Kilka razy ktoś przypiął rower własnym zamkiem i musieliśmy kupić złodziejskie nożyce, by go odzyskać. Był też przypadek, gdy ktoś trzymał rower we własnym mieszkaniu. Znaliśmy adres, ale przecież nie mogliśmy biegać po całym bloku iszukać roweru – wspomina Gromniak. Sprawą zajęła się policja. Podobnie jak rowerem wywiezionym do Sulejówka, prawdopodobnie pociągiem. – Może chcieli sprzedać go na części? Chociaż nie jest to specjalnie wartościowy model – przyznaje Gromniak.
Niewielkie rowery mają prostą konstrukcję. Opony są bezdętkowe, do tego prosta lampka, brak koszyka i bagażnika. – Żeby nie kusiły. Poza tym te rowery nie muszą być superwygodne, służą raczej do sprawnego poruszania się po mieście niż długich wycieczek weekendowych – mówi Gromniak. Rower ma blokadę koła, którą otwiera się dzięki aplikacji na smartfonie. Po zakończeniu jazdy zamek blokuje się ręcznie. Pojazd można zostawić w dowolnym miejscu, a inne dostępne sztuki znaleźć na mapie w aplikacji. Wcześniej trzeba opłacić depozyt (99 zł), za każde pół godziny przejażdżki płacimy złotówkę. Rowery są lokalizowane dzięki systemowi GPS.
Wsystemie zarejestrowało się już 3,2 tys. użytkowników. Mają do dyspozycji 500 rowerów. – Jest lepiej, niż zakładaliśmy, tym bardziej że wystartowaliśmy zimą – mówi Gromniak. Dodaje, że zdarza się, że ktoś rower kopnie czy wykręci siodełko, ale przeciętny użytkownik raczej go szanuje, poprawnie parkuje, zgłasza problemy. Żaden z niego cwaniak, raczej zapalony cyklista.
Nie pomaga depozyt na prawie 100 zł i blokada koła. Jeśli w systemie Acro Bike nie można ukraść całego roweru, zawsze można zwinąć chociaż siodełko. Przecież nie masz cwaniaka nad warszawiaka.