Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
DLACZEGO ŻYDZI NIE ODBUDOWALI STARÓWKI
Krąży zatem w sieci i takie zdjęcie: ruiny warszawskiej Starówki i podpis: „Gdzie byli żydowscy właściciele tych kamienic, kiedy po wojnie Polacy zabrali się do ich odbudowy?”. Przekazywane dalej, zbiera lajki i komentarze w podobnym duchu. Zarówno autor tej zagadki, żywiącej się antysemickimi stereotypami, jak i przekazujący ją dalej internauci nie kwapią się natomiast do odpowiedzi, bo i nie o nią tu chodzi, lecz o poruszenie lawiny utyskiwań na temat „obcego” wraz z jego rzekomo przyrodzoną chciwością, sprytem i obojętnością na sprawy ważne dla narodowej wspólnoty. Ton doskonale znany z dzienników Marii Dąbrowskiej, z irytacją wspominającej o trudnościach w poruszaniu się po Warszawie w związku z odsłanianiem pomnika getta, bo „warszawskie dzieci – powstańcy swojego pomnika nie mają”.
Można więc zachować się jak intruz psujący świetną zabawę iwystrzelić wprost: „No, jak to, gdzie byli warszawscy Żydzi, gdy odbudowywano Stare Miasto? Tam, gdzie są do dziś – w większości nie tak daleko, pod ziemią Treblinki i domami współczesnego Muranowa stojącymi na gruzach getta. Garstka – na cmentarzu przy Okopowej”.
Można też stworzyć zdjęcie wspomnianego gruzowiska, nieprzypominającego niczym mieszkalnej dzielnicy, i podpisać je pytaniem: „Gdzie podziewali się Polacy przez trzy powojenne lata, kiedy jedna trzecia śródmieścia Warszawy wyglądała właśnie tak?”. I zamiast wchodzić w szczegóły, wyjaśniać, wczuwać się, starać się uczciwie rozkładać akcenty, wspomnieć o tych, którzy już w styczniu 1945 r. kopali tu w poszukiwaniu domniemanych skarbów. O tych, którzy przez wszystkie te lata traktowali to miejsce jak darmowy zasób cegły do budowy biedadomów – o ile skalę szabru trudno oszacować na podstawie pojedynczych wzmianek w prasie, o tyle pozyskiwanie budulca z ruin getta w zniszczonym mieście było dość powszechną praktyką.
Owszem, państwo było wtedy niesuwerenne, lecz czemu Naród Polski, wyróżniony dziś w ustawie o IPN, nie podjął wtedy ogólnopolskiej, ba, choćby ogólnomiejskiej dyskusji, co zrobić z tym naznaczonym historią miejscem – czy powinno się tam cokolwiek budować, a jeśli już, to czy na pewno domy? I czemu nie przywrócić w dawnej formie choćby paru elementów wcześniejszej zabudowy, zWielką Synagogą na czele? Nawet jeśli architekci parli do idei nowego miasta na wzór corbusierowski, to gdzie – zwyjątkiem pojedynczych głosów – podziali się obrońcy dotychczasowego oblicza Warszawy, gotowi walczyć o każdą kamienicę przeznaczoną przez Biuro Odbudowy Stolicy do rozbiórki?
Odpowiedzi nie będzie, proste umysły nie uznają niuansów. I pomyśleć, że niedługo minie dekada od badania, w którym ankietowani przez Szymona Płóciennika uczniowie szkół z terenu warszawskiego getta narzekali, że mają już dość żydowskiej tematyki i czują się nią przytłoczeni. Sądząc po treści memów takich jak ten zodbudową Starówki, jest wręcz odwrotnie – wszkolnych programach mamy jej wciąż zdecydowanie za mało.