Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
JAK KUPOWAĆ, GOTOWAĆ INIE WYRZUCAĆ
Z obierek z warzyw można zrobić chipsy, z ogryzków po jabłkach – ocet, a z suchego chleba – pudding. Aby nie marnować żywności i nie wyrzucać jedzenia, trzeba kupować rozsądniej i wykorzystywać resztki.
Jedna trzecia produkowanej na świecie żywności ląduje w śmietniku. Sporo już na etapie produkcji i dystrybucji, mniej w sklepach, ale aż połowa w naszych domach. Przeciętny Polak każdego roku wyrzuca 52 kg jedzenia, które jest warte nawet 900 zł. Jak temu zaradzić, rozmawialiśmy podczas naszej debaty o marnowaniu żywności.
1. Co robić, by nie wyrzucać jedzenia?
produkty wyższej jakości. Żałujemy na nie pieniędzy, a przecież one psują się wolniej.
2. Co zrobić, jeśli świeży produkt w sklepie kusi bardziej niż ten więdnący w lodówce?
Trzeba odróżniać kod „najlepiej spożyć przed”, czyli datę minimalnej trwałości, od „należy spożyć do”, czyli datę przydatności. Ta pierwsza oznacza moment, do którego producent gwarantuje najwyższą jakość produktu. Później może on zmienić barwę lub konsystencję, ale wciąż jest bezpieczny do spożycia. Kaszę gryczaną możemy zjeść nawet kilka lat po terminie. Ewolucyjnie jesteśmy odpowiednio wyposażeni, żeby sprawdzić, czy jedzenie jest dobre. Daty na opakowaniach to wytwór współczesności. Zresztą bardzo względny, bo w niemieckim supermarkecie ten sam jogurt ma oznaczenie „najlepiej spożyć przed”, a w polskim – „należy spożyć do”.
Restrykcyjne daty ważności wynikają z nadgorliwości polskiego prawa. W domu spróbuję jogurtu po terminie, ale do banku żywności takiego nie przyjmę. W bankach gromadzimy tony artykułów spożywczych od sklepów, restauracji, przedsiębiorców. Nasza największa grupa odbiorców to rodziny ubogie i emeryci. Przekazywanie im przeterminowanej żywności mogłoby zostać odebrane jako upokorzenie.
3. Co robić z jedzeniem, gdy mamy go za dużo?
Oddać do jadłodzielni. To punkty z lodówką i szafką, dostępne dla wszystkich. Możemy zostawić w nich wszystko, co nadal jest dobre do spożycia, ale nie mamy na to ochoty lub nie zdążymy zjeść. Większych obostrzeń nie ma, poza tym, że w jadłodzielni nie może pojawić się alkohol, surowe mięso i produkty z surowych jaj. Każdy bierze jedzenie na własną odpowiedzialność, ale przypadków zatruć nie było. Dużo osób przynosi domowe jedzenie, weki. Warto takie produkty podpisać, z czego i kiedy zostały zrobione. Korzystają biedni, bogaci, młodzi, starzy. Wszyscy, którzy czują się głodni. Punktami opiekują się ratownicy foodsharingowi. Warto pomyśleć o założeniu takiego punktu w swoim bloku czy miejscu pracy. To może być wewnętrzna jadłodzielnia. (Jadłodzielnie wWarszawie: Stawki 5/7, Karowa 18,
Wilcza 30, Jazdów 3/9, Bazar Lotników, Nowoursynowska 159,
Bazyliańska 1, Łochowska 31, Paca 40, Zamoyskiego 20).
Mamy coś takiego w biurze Electroluxu. Jedzenie znika bardzo szybko. Mam dwójkę dzieci i sama mierzyłam się z problemem marnowania żywności, do którego mało kto się przyznaje. Zakupy na weekend, a potem decyzja, że jednak wyjeżdżamy. Po powrocie spora część zapasów lądowała wśmietniku. A przecież można się tym z kimś podzielić. Stworzyliśmy specjalne narzędzie, które w tym pomoże: aplikację Taste & Share. Jak to działa? Jedna osoba loguje się do aplikacji, dodaje ofertę i opisuje w niej produkty, które ma do oddania. Ktoś inny mieszka niedaleko i akurat planuje np. przyjęcie dla przyjaciół, więc chętnie przyjmie dodatkowe jedzenie. Kontaktują się iumawiają na wymianę. Aplikacja, w przeciwieństwie do jadłodzielni, nie jest anonimowa. Dla jednych to wada, dla innych zaleta, szczególnie w kontekście odpowiedzialności za oddawane jedzenie. Obie formy są jednak oparte na zaufaniu społecznym.
4. Jak wykorzystać wkuchni resztki?
Dla mnie ważna jest jakość dań, co nie znaczy, że coś wyrzucam. Wiele pysznych i cenionych dań w rozmaitych kuchniach na całym świecie wyrosło z biedy. Coś się przetwarzało, żeby nie zmarnować. Wjednej zmoich ulubionych potraw używa się korpusu pieczonego kurczaka obranego z mięsa, który wkłada się do prasy. Kucharz kręci kołowrotkiem, a z korpusu wypływa sok, esencja smaku, której używamy do doprawiania. A przecież normalnie korpus byśmy wyrzucili.
Możemy suszyć, gotować, fermentować, wekować. Ocet na ogryzkach z jabłek nie jest gorszy od tego na miąższu. Ciekawym wynalazkiem jest też tzw. wieczny bulion. Na kuchence mamy garnek, do którego wrzucamy skrawki mięsne i warzywne. Powstaje jeden z najbardziej esencjonalnych sosów świata, czyli demi glace. Kurt Scheller chwali się, że ma taki pyrkający demi glace od lat. Brzmi osobliwie, ale w smaku pewnie jest obłędne.
Ja z kolei mam pomysł na brzuszki z łososia. Są tańsze niż filet, często wykrawa się je iwyrzuca, a nie ma nic lepszego niż pasta z tych tłustych brzuszków. Skrawki steku, nieforemne, też częstą lądują w koszu, a można je podać zdomowym masłem orzechowym iogórkiem. Lubię wykorzystywać takie ścinki. Awyschnięty jarmuż? Lepszy na pesto niż ten świeży, bo jest pozbawiony wody i ma więcej smaku. Fajnym produktem odpadowym jest też maślanka, z której można zrobić np. panna cottę. Ipodać zodpadowymi wiśniami z nalewki.
Obierki to produkt, który w większości kuchni trafia do kosza. A przecież to jadalne, równie pyszne części warzyw. Trzeba je tylko dokładnie umyć. Apotem np. zrobić chipsy. Z takimi chipsami z obierek serwuję krem z topinamburu. Warzywo trzeba ugotować w mleku, które potem wylewamy. Albo robimy deser! Chociażby brytyjski bread and butter pudding. Chleb to produkt najczęściej marnowany w kuchni. Ale ile można trzeć go na bułkę? Pudding kocha suchy chleb. A na koniec nic nie zostało wyrzucone!