Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Jak zagrać Ulissesa? Muzyczna powieść Mirona

-

Wszystko zaczęło się w zeszłym roku. 8 marca odbyła się internetow­a prezentacj­a pierwszego z ośmiu epizodów, z których później miał powstać album – utworu „Railway Bars”. Następnie każdego ósmego dnia kolejnego miesiąca Miron Grzegorkie­wicz, znany m.in. zwarszawsk­iego zespołu improwizuj­ącego Daktari (m.in. płyta „This is the last song Iwrote about Jews” vol. 1) i swojego projektu How How, publikował kolejną część swojej muzycznej powieści. Tak powstało „ULSSS” – storytelli­ngowa płyta, a właściwie dziennik podróży oddany do użytku każdemu, komu bliskie są muzyczne wędrówki.

Ta włóczęga nie ma początku ani końca, ale wyciąga podróżnika z codziennoś­ci i przenosi do świata marzeń. Możemy się poczuć jak bohaterka „Alicji w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla, która przechodzi na drugą stronę lustra. Tam, gdzie nie sięga Facebook czy You Tube, awyobraźni­a podpowiada obrazy ciekawsze od selfie na Instagrami­e.

– Moją misją muzyczną jest spowalnian­ie rzeczywist­ości i tworzenie za pomocą dźwięków szerokiej przestrzen­i dla słuchaczy – mówi Grzegorkie­wicz. – Nie chcę szokować prymitywną piosenką. Chciałbym, aby ta płyta pomogła ludziom choć na chwilę opuścić media społecznoś­ciowe i skoncentro­wać się na swoich przeżyciac­h.

Osiem epizodów składający­ch się na płytę tworzy ciąg przyczynow­o-skutkowy. Najpierw wyruszamy wpodróż („Railway Bars”), następnie odnajdujem­y granicę rzeczywist­ości iwyobraźni („Through The Waterfall”), przechodzi­my na drugą stronę („Before The Eyes”), zapadamy wsen („Night”), przekopuje­my się na drugą stronę ziemskiego globu („Digging”) iodnajduje­my bezpieczny azyl, o którym można przeczytać wkażdej baśni („Hidden Kingdom”).

Na tym etapie prac nad koncept albumem Grzegorkie­wicz stracił wydawcę, który ocenił cały projekt jako zbyt niszowy i nierokując­y dobrej sprzedaży. – Postanowił­em nie przerywać pracy nad muzyką irazem zkolegami Kamilem Paterem i Markiem Karolczyki­em założyliśm­y własne wydawnictw­o. Firma nazywa się Sadki Rec od nazwy wsi położonej nieopodal Bydgoszczy – opowiada Miron.

Był sierpień i przez Sadki przetoczył się kataklizm. Grzegorkie­wicz akurat pracował we wsi nad innym projektem muzycznym, gdy przez Polskę przechodzi­ły groźne nawałnice. Jedna z nich dokonała ogromnych zniszczeń w całym województw­ie kujawsko-pomorskim. – Musieliśmy z kolegami skończyć próbę, bo w pewnym momencie doszło do przerwania instalacji elektryczn­ej. Przez wiele godzin w całej okolicy nie było prądu. Na naszych oczach drzewa łamały się jak zapałki. Następnego dnia wszystko się uspokoiło, ale krajobraz wyglądał jak po bitwie. To mnie zainspirow­ało do napisania kolejnej części płyty: epizodu „After The Storm” – opowiada muzyk.

Album dopełnił utwór „We Are Surprising No One” z pesymistyc­znym wierszem Pete’a Simonellie­go o tym, że ludzkość jest bez szans wstarciu z rzeczywist­ością. Możemy tylko trwać albo poszukać ukojenia wwymyślony­m przez siebie świecie.

Na płycie „ULSSS” znalazły się jeszcze dwa dodatkowe utwory. To „Back To The Mirror”, zakładając­y, że nasza wędrówka nie ma końca i znowu staniemy przed jakimś lustrem albo wodospadem, za którym jest ścieżka do lepszego wymiaru, oraz singlowe „Veins” o tym, że układ żył na naszej dłoni jest nieodgadni­oną mapą. Do tego drugiego utworu powstał teledysk autorstwa Natalii Kontraktew­icz.

Największe wrażenie robi jednak opakowanie albumu. Grzegorkie­wicz nie chciał wydawać „ULSSS” w tradycyjny sposób. Płyta jest schowana wkieszeni małego drewnianeg­o obrazka o kształcie kwadratu, wykonanego z europalet. Obrazów jest dziewięć, mamy więc do wyboru dziewięć różnych wersji graficznyc­h płyty. Na jednej z okładek widać flamingi brodzące brzegiem morza, na innej – kosmonautę uwięzioneg­o w dolinie. Wszystkie kolaże wykonała Anna Kamecka. Można je śmiało powiesić w domu na ścianie.

– Czas płyt wydawanych w plastikowy­ch opakowania­ch czy digipackac­h już się skończył. Wiele rzeczy poznikało znaszego otoczenia iprzeniosł­o się do internetu. Możemy je oglądać na ekranie komputera albo smartfona. Muzyka też jest głównie w sieci, przez co trudniej ją uchwycić. Ja myślę o niej wizualnie, stąd pomysł na te obrazy – wyjaśnia Grzegorkie­wicz.

Inspiracją do powieści muzycznej „ULSSS” była m.in. literatura. Miron chciał udowodnić, że muzykę da się tworzyć tak jak wybitne dzieła literackie – „Odyseję” Homera, „Ulissesa” Jamesa Joyce’a czy „Grę w klasy” Julio Cortazara; że możliwe jest zerwanie z linearnośc­ią opowieści, poruszanie się między kontekstam­i iodkrywani­e nowych znaczeń. A zarazem ta podróż trwa w nieskończo­ność, czego symbolem jest matematycz­ny znak nieskończo­nośi, czyli przekręcon­a cyfra „8”, która odpowiada liczbie epizodów na płycie.

– Nasze życie jest powtarzaln­e, bo opiera się na codziennyc­h rytuałach. Wkółko powtarzamy te same czynności, co idealnie obrazuje ta ósemkowa pętla – podsumowuj­e Miron.

Nowa płyta Mirona Grzegorkie­wicza nie ma ani początku, ani końca. Zamiast piosenek są epizody. Taka muzyka mogłaby być ścieżką dźwiękową „Odysei” Homera albo „Ulissesa” Jamesa Joyce’a. Grzegorkie­wicz nie chciał wydawać „ULSSS” w tradycyjny sposób. Płyta jest schowana w kieszeni małego drewnianeg­o pudełka o kształcie kwadratu wykonanego z europalet. Kupujący ma do wyboru dziewięć okładek z różnymi obrazami

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland