Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
JEDEN POMNIK, DWIE OPINIE
Z listu do redakcji: „Jeszcze raz zaapeluję, by nie odrzucać optymalnej koncepcji kolumny. (...) Przekładanie realizacji lub znaczne zwiększanie kosztów może sprawić, że pomnik nie powstanie wcale”. Z telefonu: „Kolumna odbiera pamięci tę ich [obrońców Płocka] zwyczajność i człowieczeństwo, które sprawiają, że ich bohaterstwo było naprawdę ogromne”
Przypomnijmy to, o czym już nie raz pisaliśmy: Społeczny Komitet Budowy Pomnika Obrońców Płocka 1920 r. zawiązał się, by upamiętnić płocczan, którzy uchronili miasto przed bolszewicką nawałą. Zaproponował pomnik w kształcie kolumny zwieńczonej orłem, wskazując miejsce jego lokalizacji na pl. Narutowicza.
Oile pomysł upamiętnienia spodobał się wszystkim, otyle sam kształt pomnika budzi kontrowersje. Ma zwolenników, ale też mnóstwo osób sceptycznie podchodzi do tej formy – jako takiej, która spotykana jest powszechnie na świecie i nie określa szczególnego męstwa obrońców miasta.
Oddajemy nasze łamy jednym i drugim.
Oto kolejne opinie – najpierw list, potem telefon do redakcji.
Bo pomnik nie powstanie wcale
Szanowni Państwo. Od kiedy na łamach „Gazety Wyborczej” rozgorzała dyskusja dotycząca kształtu pomnika upamiętniającego bohaterską obronę Płocka w 1920 r., śledzę publikowane listy z zainteresowaniem. Co rusz pojawiają się kolejne interesujące opinie. A to oznacza, że mieszkańcy żyją wydarzeniami miasta i nie jest im ono obojętne. To bardzo cieszy. Niestety potwierdza się też reguła, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie, co z pewnością nie wpływa dobrze na omawiane zagadnienie.
Czytając listy od płocczan, odnoszę wrażenie, że niektórzy nie rozważają, czy pomysł jest możliwy do zastosowania w rzeczywistości. Dość łatwo jest powiedzieć, że ktoś powinien ogłosić konkurs, coś ładnego zaprojektować, ktoś powinien ten ładny projekt wybrać i zrealizować, aktoś jeszcze – za to zapłacić. Niestety na wypowiedzeniu takich twierdzeń „łatwe” rzeczy się kończą, a potem zaczyna się ciężka praca. W naszym mieście znalazła się grupa osób, które miały wystarczająco dużo chęci, by potrzebę upamiętnienia płockich bohaterów zamienić w bardzo konkretny czyn. Powstał projekt, zostało wybrane miejsce, zabezpieczono materiał i, jak rozumiem, spełniono wszystkie wymogi, by rozpocząć realizację.
Zdecydowano się jednak na szerokie konsultacje z mieszkańcami miasta. Z pewnością można było się spodziewać głosów, by wszystko, co już zostało zrobione, wyrzucić do kosza i zacząć od nowa. Ja proponowałbym jednak zachować umiar iwykorzystać to, co już jest przygotowane, wprowadzając ewentualnie drobne modyfikacje. Przekładanie realizacji lub znaczne zwiększanie kosztów może sprawić, że pomnik nie powstanie wcale.
Anonimowy członek Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej, wyrażając swoje wątpliwości odnośnie do projektu, słusznie zauważa, że „z architektonicznego, urbanistycznego punktu widzenia on [projekt kolumny] tam będzie pasował, bardzo dobrze wpisze się w przestrzeń. Bo kolumna to forma obojętna, neutralna (...)”. To ważne, ponieważ plac Narutowicza nie jest dużym obszarem i każdy nowy element musi dobrze współgrać z przylegającą do niego architekturą.
Sugeruję więc, by trochę zmniejszyć rozmach snutych wizji – łatwo jest napisać o ogólnej koncepcji np. pomnika w formie barykady, dużo trudniej już jednak zaplanować taką koncepcję, nie zaburzając jednocześnie wizualnego ładu otoczenia. Pamiętajmy, że w naszym kraju stoi naprawdę sporo pomników, które – mimo rozmachu – zamiast zdobić, straszą. A przecież ich twórcy z pewnością mieli dobre intencje.
Dlatego też jeszcze raz zaapeluję, by nie odrzucać optymalnej koncepcji kolumny. Można projekt lekko zmodyfikować lub uzupełnić – np. zgodnie z sugestią pana Krzysztofa Murawskiego poprzez odpowiednio dobrane oświetlenie lub inne płockie akcenty. Pozostańmy jednak przy klasycznej, dostojnej i eleganckiej formie tego pomnika.
To byli ludzie, nie kolumny
Śledzę dyskusję, która toczy się na waszych łamach na temat pomnika bohaterów Płocka 1920 r. Nie chcę, żeby miał on kształt kolumny. Przecież miasta bronili zwyczajni ludzie, dzieci, młodzież szkolna, kobiety, mężczyźni. Kolumna odbiera pamięci tę ich zwyczajność i człowieczeństwo, które sprawiają, że ich bohaterstwo było naprawdę ogromne.
Podoba mi się pomysł z postaciami na przykład Antolka Gradowskiego czy Marceliny Rościszewskiej. Oni naprawdę wtedy walczyli z nawałą bolszewicką. Nawet przyjezdni zaciekawiliby się kilkoma postaciami na pl. Narutowicza – a kto to był, co zrobił, dlaczego im pomnik postawiono? Bardzo proszę, by to przemyśleć. Proszę komitet budowy pomnika i władze miasta, żeby się tak nie spieszyli.
Ktoś słusznie zauważył, że wtym roku będziemy obchodzić 100-lecie odzyskania niepodległości, a nie obrony Płocka. Posłuchajcie, czego chcą ludzie, bo chyba nie chodzi o to, taką mam nadzieję, żeby z tym upamiętnieniem zdążyć na wybory.