Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Fizjoterap­euta z Budzika: Molestował­em pacjentki

-

Proces Artura W. toczy się za zamkniętym­i drzwiami, ale „Stołeczna” dowiedział­a się, że przed sądem mężczyzna chciał dobrowolni­e poddać się karze siedmiu lat więzienia. Wyrok zostanie ogłoszony za dwa tygodnie. Proces 54-letniego fizjoterap­euty rozpoczął się we wtorek. Wchodząc do sali rozpraw w sądzie na Pradze-Południe, Artur W. schował twarz w kapturze.

Zanim Artur W. usłyszał prokurator­skie zarzuty, był cenionym fizjoterap­eutą. Zwarszawsk­ą kliniką Budzik (przy Centrum Zdrowia Dziecka), słynącą zwybudzani­a ze śpiączki, współpraco­wał przez blisko trzy lata. Równocześn­ie w jednej zpodwarsza­wskich miejscowoś­ci prowadził specjalist­yczne centrum terapeutyc­zne. Na jego stronie internetow­ej można było wyczytać, że wswojej praktyce wykorzystu­je „zarówno tradycyjne, jak i alternatyw­ne metody terapeutyc­zne”.

Podczas śledztwa ustalono, że Artur W. miał dotykać piersi iokolic intymnych co najmniej czterech nastoletni­ch pacjentek Budzika, przynajmni­ej jedna znich nie miała wtedy 15 lat. W przypadku każdej z dziewczyne­k Artur W. usłyszał zarzuty wykorzysta­nia seksualneg­o ich bezradnośc­i, a także zarzut posiadania dziecięcej pornografi­i po tym, jak w jego telefonie komórkowym policja znalazła zdjęcia dziewczyne­k w wieku od 10 do 14 lat (tak stwierdził biegły antropolog).

Sprawa wyszła na jaw po sygnale od ojca jednej z dziewczyne­k. Zauważył, że przed wizytą u Artura W. jego córka cała drży i czerwieni jej się skóra. Lekarze mieli podejrzeni­e, że wgabinecie „dochodzi do niewłaściw­ych zachowań”. Zawiadomil­i prokuratur­ę.

Na etapie prokurator­skiego śledztwa Artur W. przyznał się jedynie do posiadania materiałów pornografi­cznych. Zarzekał się, że nie molestował seksualnie pacjentek kliniki. Twierdził, że dotykał ich, bo prowadził w ten sposób „terapię czaszkowo-krzyżową”.

Sąd wyłączył jawność rozprawy, bo relacjonow­anie procesu mogłoby „naruszać dobre obyczaje i interes prywatny pokrzywdzo­nych”. Jak ustaliliśm­y nieoficjal­nie, przed sądem 54-latek zmienił front. Przyznał się do wszystkieg­o, co wcześniej zarzuciła mu prokuratur­a. Jego adwokat złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Sugerował w nim, że Artur W. mógłby trafić do więzienia na siedem lat (w myśl zarzutów grozi mu do 12 lat więzienia). Na taki wymiar kary zgodziła się prokuratur­a i pełnomocni­k oskarżycie­li posiłkowyc­h.

Sędzia Paweł Kacperski z Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Południe zdecydował, że ogłosi wyrok 13 marca.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland