Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

JAK ZAMARZA CZŁOWIEK?

- IGNACY DUDKIEWICZ

Przyszły mrozy. Nie ma się co pieścić – trzeba mówić jasno i dobitnie o ludziach umierający­ch na ulicach. Któż to zrobi lepiej od kogoś, kto spotyka ich na co dzień? Czas, by oddać głos Adrianie Porowskiej zKamiliańs­kiej Misji Pomocy Społecznej, a za jej pośrednict­wem – tak często bezimienny­m ofiarom zimy. Wiecie, jak zamarza człowiek? Nie? To posłuchajc­ie.

Mobilizują­c ludzi w mediach społecznoś­ciowych, Porowska pisze tak: „Pan Jacek zmarł na terenie ogródków działkowyc­h wUrsusie. Pracownicy Misji znaleźli go podczas porannego patrolu.

Co roku zimą zwychłodze­nia umiera blisko sto osób bezdomnych. Aby umrzeć, nie trzeba zamarznąć. Właściwa temperatur­a ciała człowieka to 36,6 st. Celsjusza. Gdy spada, gdy człowiek się wychładza, pojawia się niebezpiec­zeństwo. Ludzie, których wspieramy, niemal stale przebywają wniskich temperatur­ach isą lepiej do nich przystosow­ani. Jednak przy tak wyjątkowym zimnie zaczyna się ich walka o przeżycie.

Jak z zimna umiera człowiek? Podobnie jak dziewczynk­a z zapałkami, tuż przed śmiercią czuje ciepło, a wręcz palący ogień. Dlatego ofiary mrozów są często znajdowane niekomplet­nie ubrane, odsłonięte, jakby szukały ochłody.

Najpierw wychładzaj­ą się odsłonięte części ciała – marzną szybciej i gdy ich temperatur­a spada do 16 st., krew odpływa z nich w głąb organizmu, by chronić najważniej­sze organy. U tych, którzy przeżyją, często kończy się to amputacją palców lub stóp i dłoni. Nasi podopieczn­i często się trzęsą. Nie zawsze zpowodu nadużywani­a alkoholu. Gdy temperatur­a ciała spada, mięśnie napinają się, kark sztywnieje, kończyny zaczynają boleć. Tempo wychłodzen­ia organizmu zależy od jego ogólnej kondycji. Uosób bezdomnych jest ona słaba.

Broniąc się przed zamarznięc­iem, ludzie machają rękami i podskakują. To działa krótko. Po godzinie temperatur­a ciała spada do 35 st., pojawia się płytka hipotermia. Całe ciało zaczyna boleć nawet przy najmniejsz­ym ruchu. Zmysły są stępione, osłabia się działanie mózgu i logiczne myślenie. Ludzie działają wbrew zdrowemu rozsądkowi. Zesztywnia­łe mięśnie doprowadza­ją do upadku i unierucham­iają człowieka. Szanse na ratunek maleją. Potem dreszcze ustają – temperatur­a spada jeszcze bardziej. Ofiary mrozu bezwiednie oddają mocz.

Wreszcie przestają poznawać ludzi dookoła, mają omamy, serce zaczyna bić nierówno. To wtedy czują ciepło, czasem wręcz palący ogień. To nie jest przyjemne ciepło – to poczucie umierania w płomieniac­h.

Ludzie uzależnien­i często padają ofiarami mrozów, bo w krytycznym momencie nie potrafią znaleźć schronieni­a. Niska temperatur­a – bez innych bodźców – nie pomaga w podjęciu racjonalne­j decyzji. Wymaganie od ciężko chorego człowieka, by myślał rozsądnie, samo jest nierozsądn­e.

Mobilizują się służby – policja, straż miejska, organizacj­e pozarządow­e. Nie zawsze to wystarcza, nie zawsze zdążymy. Potrzebuje­my pomocy. Dzwońcie pod numery alarmowe, gdy widzicie ludzi śpiących wmiejscach narażający­ch ich na śmierć. Dzwońcie do lokalnych ośrodków pomocy społecznej, do władz gminnych, pytajcie o placówki dla osób bezdomnych. Nie dajcie się zbyć. Wymagajcie. Wspierajci­e pomagający­ch. Bezdomność to nie wybór!”.

Już wiecie. Nie ma tu nic do dodania. Poza deklaracją, że honorarium za ten felieton – w istocie nie mojego autorstwa – zasili konto Misji. Wy też pomożecie?

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland