Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Jarosław Kaczyński kłamał o wybuchu
Arkadiusz Szczurek (rocznik 1965) i Zbigniew Maciej Bajkowski (rocznik 1962), sympatyzujący z grupami Obywatele RP iObywatele Solidarnie wAkcji, uczestniczyli w kontrmanifestacji podczas miesięcznicy smoleńskiej. Stanęli na Krakowskim Przedmieściu nieopodal kościoła Wizytek. Kiedy około godz. 21 prezes PiS Jarosław Kaczyński ze sceny ustawionej przed Pałacem Prezydenckim zaczął mówić owybuchu w samolocie rządowym, mężczyźni przez megafon skandowali: „Kłamca!”.
Policja obwiniła ich ozakłócanie porządku publicznego, bo w czasie uroczystości upamiętniających siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej „głośno krzyczeli oraz używali urządzeń nagłaśniających, czym wzbudzili zainteresowanie uczestników uroczystości, przez co zakłócili jej przebieg”. Szczurek iBajkowski wcale się tego nie wypierali. Nie zaprzeczali też, że nazwali Kaczyńskiego „kłamcą”. Przed sądem przekonywali, że korzystali z prawa do wyrażania własnych poglądów, które daje im konstytucja.
Wczoraj zostali uniewinnieni. Sąd uznał, że nie popełnili wykroczenia. Koszty procesu ma pokryć skarb państwa. Wyrok nie jest prawomocny. Sędzia Łukasz Biliński przez blisko pół godziny obszernie uzasadniał wyrok. Podkreślał, że obwinieni wznosili okrzyki podczas przemówień polityków, w tym Jarosława Kaczyńskiego, a milczeli podczas modlitwy. Zaznaczał, że nie można tych okrzyków traktować jako zakłócenia porządku publicznego wmomencie, gdy druga strona też używa nagłośnienia.
Powoływał się na konstytucję ikonwencję o ochronie praw człowieka. – Każdy ma prawo do wyrażania własnych poglądów i pokojowego gromadzenia się. W demokratycznym państwie prawa musi być miejsce dla możliwości organizowania się także wformie kontrmanifestacji i kontrzgromadzeń. Nie jest niczym nagannym, gdy obok siebie na tej samej ulicy czy placu odbywają się manifestacje, których uczestnicy prezentują odmienne zdania – podkreślał sędzia Łukasz Biliński z Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia.
Przekonywał, że policja dokonała nadinterpretacji przepisu art. 51 Kodeksu wykroczeń. Wskazał, że funkcjonariusze nie widzieli problemu podczas trwania uroczystości inie zwrócili się o rozwiązanie kontrmanifestacji. Zadziałali dopiero po kilku dniach. Sędzia Biliński pozwolił też sobie na uszczypliwość pod adresem organizatorów miesięcznicy smoleńskiej. Wskazał, że teren uroczystości państwowych był wygrodzony barierkami i nie był dostępny dla osób bez zaproszeń. – Z powodu tych barierek przestrzeń publiczna nie miała charakteru przestrzeni otwartej. Zgromadzenia, do którego nie ma dostępu, nie można traktować jako publicznego – komentował sędzia.
– Od roku miesięcznice przebiegają w ten sam sposób. To uzasadnienie wyroku ma więc charakter uniwersalny. Aprzecież tych oskarżeń jest więcej – mówił „Stołecznej” Arkadiusz Szczurek po ogłoszeniu wyroku.
Sędzia powołał się wczoraj na konstytucyjne prawo do wolności zgromadzeń i głoszenia poglądów, po czym uniewinnił dwóch działaczy opozycji, którym policja zarzucała „zakłócenie porządku publicznego” podczas miesięcznicy smoleńskiej 10 kwietnia.