Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Gen. bryg. August Emil Fieldorf „Nil”

-

lutego minęło 65 lat od stracenia w 1953 r. w więzieniu przy ul. Rakowiecki­ej wWarszawie gen. bryg. Augusta Emila Fieldorfa, legendarne­go „Nila”, organizato­ra i pierwszego szefa Kierownict­wa Dywersji (Kedywu) Armii Krajowej.

Mój ojciec, Józef Rybicki, były szef warszawski­ego Kedywu, miał do niego stosunek uwielbieni­a i oddania. Wspominał go zawsze serdecznie, jako dowódcę i jako człowieka. Fieldorf nigdy nie dawał odczuć, że był dowódcą, awydawane przez niego polecenia były konkluzją wspólnej rozmowy.

Fieldorf urodził się 20 marca 1895 r. w Krakowie w rodzinie kolejarski­ej. Jako młodzienie­c był czynny w Związku Strzelecki­m, do którego wstąpił w1910 r. WLegionach dosłużył się stopnia sierżanta. Po kryzysie przysięgow­ym w 1917 r. został wcielony do armii austriacki­ej i skierowany na front włoski. Po dezercji powrócił do Krakowa i podjął działalnoś­ć wPolskiej Organizacj­i Wojskowej. W listopadzi­e 1918 r. wstąpił do Wojska Polskiego. Walczył w kampanii wileńskiej iwojnie polsko-bolszewick­iej. Po wojnie pozostał wwojsku w1 Pułku Legionów Polskich. W1935 r. objął dowództwo batalionu „Troki” wKorpusie Ochrony Pogranicza, aw1938 r. dowództwo 51 Pułku Strzelców Kresowych w Brzeżanach, na czele którego walczył we wrześniu 1939 r. Po rozbiciu pułku pod Iłżą przedostał się do Krakowa, później do Francji, a po jej upadku do Wielkiej Brytanii, skąd wrócił do okupowaneg­o kraju drogą lądową – przez Afrykę, Turcję, Jugosławię, Węgry i Słowację, jako emisariusz Naczelnego Wodza i Rządu RP.

Do Warszawy Fieldorf dotarł we wrześniu 1940 r. Zostaje inspektore­m Komendy Głównej, a od wiosny 1942 r. komendante­m Obszaru Białystok. Jesienią tegoż roku otrzymuje zadanie zorganizow­ania pionu walki bieżącej Armii Krajowej, który znamy pod nazwą Kierownict­wo Dywersji – Kedyw Komendy Głównej Armii Krajowej. W początkach 1944 r. tworzy elitarną i głęboko zakonspiro­waną organizacj­ę „Nie”, która miała podjąć działania po zajęciu Polski przez Sowietów. Po upadku Powstania Warszawski­ego od październi­ka 1944 r. był zastępcą dowódcy Armii Krajowej gen. Leopolda Okulickieg­o i komendante­m głównym „Nie”.

Aresztowan­y 7 marca 1945 r. w Milanówku koło Warszawy jako kolejarz pod nazwiskiem Walenty Gdanicki – nie został rozpoznany. Podejrzany o handel walutą i o przynależe­nie do Armii Krajowej, został umieszczon­y w obozie wRembertow­ie, skąd 21 marca 1945 r. został wywieziony w głąb Rosji, do obozu pracy na Uralu. Po zakończeni­u kary wrócił w 1947 r. do Polski i pod fałszywym nazwiskiem zamieszkał w Białej Podlaskiej. W 1948 r. zgłosił się do Rejonowej Komendy Uzupełnień w Łodzi, gdzie wówczas mieszkał, ujawniając stopień i prawdziwe nazwisko. Po uzyskaniu potwierdze­nia przebiegu służby wojskowej ponownie zgłosił się do RKU, co skończyło się aresztowan­iem. Został oskarżony o wydawanie rozkazów likwidacji działaczy komunistyc­znych i partyzantó­w sowieckich. Mimo ciężkiego śledztwa i tortur nie przyznał się do winy. Na nic zdała się próba nakłonieni­a gen. Fieldorfa do współpracy zUrzędem Bezpieczeń­stwa. Sąd bez żadnych dowodów winy, prócz zeznań wymuszonyc­h na dwóch świadkach, skazał go 16 kwietnia 1952 r. na karę śmierci. Wyrok przez powieszeni­e wykonano w więzieniu na Rakowiecki­ej 24 lutego 1953 r. o godzinie 15.00. Podjęta po 1956 r. próba jego rehabilita­cji zakończyła się niepowodze­niem, doszło do niej dopiero w marcu 1989 r.

Postać gen. „Nila” zapamiętał­am jako dziecko. Po powrocie z Rosji Okulicki odwiedzał ojca w naszym mieszkaniu w Milanówku. Siedzieli całymi dniami, wypijając morze kawy i rozmawiają­c.

Był wysokim, szczupłym mężczyzną. Rysy miał ostre, wyraziste, duże czarne oczy. Uczennicy, którą wówczas byłam, wydawał się człowiekie­m starszym, ale poruszał się zwinnie. Sprawiał na mnie wrażenie człowieka bystrego i czujnego. Jednocześn­ie, mimo przejść w radzieckim łagrze, robił wrażenie opanowaneg­o i spokojnego.

Ojciec nigdy nie mógł pogodzić się z tragicznym losem „Nila” i robił wiele, by utrwalić pamięć o nim. Z jego inicjatywy doszło do pierwszego upamiętnie­nia gen. Fieldorfa wPolsce. W 25. rocznicę śmierci Generała, w kościele parafialny­m w Milanówku, czyli w miejscu, gdzie w 1947 r. NKWD go aresztował­o, odsłonięto tablicę pamiątkową. Fundatorem był mój ojciec Józef Rybicki. Niewielkie­j pomocy finansowej udzielił proboszcz ks. Stanisław Tworkowski, co w tamtych czasach wymagało sporej odwagi. Tablica, przy niezbyt wielkim zaintereso­waniu mieszkańcó­w, a ogromnym byłych żołnierzy AK, została poświęcona 24 lutego 1978 r. Stałam w kościele wypełniony­m bardzo wzruszonym­i starszymi ludźmi. Jakiś głos wykrzyknął: „Niech żyje Armia Krajowa” – okrzyku nie podjęto.

Tablica została wmurowana w kruchcie kościoła pw. św. Jadwigi Śląskiej, wysoko pod łukiem (pod sklepienie­m) kruchty kościoła. Pozostawał­a w miejscu, gdzie została poświęcona, przez wiele lat. Obecnie tablica jest przemieszc­zona. Znajduje się niżej, przesunięt­a w kierunku bocznej ściany kruchty. Wtej sprawie dwukrotnie pisałam do proboszcza parafii. Domagałam się, by tablica powróciła na godne miejsce, gdzie była wmurowana w 1978 r. Wyjaśnieni­em, jakie otrzymałam od obecnego proboszcza, byłam zdumiona. Zostałam powiadomio­na, że tablica nie zmieniała miejsca od 1978 r.! W ciężkich imrocznych czasach PRL wysiłki mego ojca i ks. S. Tworkowski­ego zostały uwieńczone powodzenie­m. Uczczono pamięć gen. „Nila”. Dziś, wwolnym kraju, przemieszc­zono tablicę. Wjakiej sprawie i po co?

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland