Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
MY, PŁOCCZANIE, MOŻEMY BYĆ DUMNI
– Kiedy patrzyłem na rozsypującą się synagogę, było mi wstyd.
Tysiące żydowskich mieszkańców Płocka zostało wymordowanych i nie było o tym w mieście żadnego znaku – wspominał w Muzeum Żydów Mazowieckich Roman Góralski, wiceprezes stowarzyszenia Synagoga Płocka
We wtorek iwczoraj ludzie, którzy przyczynili się do odbudowy tzw. małej synagogi iutworzenia tam muzeum, obchodzili piątą rocznicę jego powstania. Spotkali się w tym wyjątkowym miejscu i długo wspominali...
Jeszcze w latach 90. ubiegłego stulecia mało kto interesował się ruiną przy Kwiatka 7. A prawie nikt nie wierzył, że można ją uratować. – Siedziałem raz przy ul. Szerokiej, dzisiejszej Kwiatka, pijąc kawę. W pewnym momencie zobaczyłem wycieczkę młodych ludzi z Izraela, którą oprowadzał po Płocku Jakub Guterman. Pokazywał odrapane budynki, zaśmiecone podwórka i synagogę. To była ruina... Śmierdząca, rozpadająca się. Patrząc na ten obrazek, poczułem piekący wstyd, że coś przegapiliśmy. Dotarło do mnie, że podczas wojny zostały wymordowane tysiące Żydów z naszego miasta, jedna trzecia mieszkańców Płocka, i że tak naprawdę nie ma żadnego znaku, który by to przypominał – zaczął we wtorek swoją opowieść Roman Góralski.
To od niego, ówczesnego redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” wPłocku, wyszła na przełomie wieków iskra („Wtedy po raz pierwszy pomyślałem, że trzeba odbudować synagogę”), jego ideę podzieliło wielu znanych i szanowanych płocczan. Góralski skupił ich w stowarzyszeniu Synagoga Płocka, zarejestrowanym przez sąd w 2005 r. Tworzyli je prof. Janusz Zieliński – rektor płockiej filii Politechniki Warszawskiej, ks. prof. Ireneusz Mroczkowski, ówczesny rektor Wyższego Seminarium Duchownego, Konrad Jaskóła – były prezes Petrochemii, awówczas Polimeksu-Mostostal, Hanna Witt-Paszta – była dyrektor Płockiej Orkiestry Symfonicznej, Antoni Burżacki z Galerii Grodzkiej, Anna iWiktor Bramscy z chóru Pueri Cantores Plocenses, Marzena Kalaszczyńska – szefowa stowarzyszenia Silni Razem, Hubert Woźniak – dziennikarz „Wyborczej” i jeszcze wiele innych osób, łącznie 21 płocczan.
Ks. Mroczkowski przypominał, że budynek był wcześniej własnością gminy żydowskiej, która odsprzedała go Płockowi za 250 tys. zł. To sami chcieli potem zrobić miejscy radni – przegłosowali, że – o ile znajdzie się kupiec – to budynek po raz kolejny może zmienić właściciela. Na szczęście tak się nie stało, ratusz przekazał synagogę w użyczenie stowarzyszeniu. – Nie było dużej nadziei na zdobycie pieniędzy i odbudowę. Zastanawialiśmy się, co możemy zrobić. Ja się mogłem pomodlić – wspominał żartobliwie ks. Mroczkowski.
Awczoraj dodawał jeszcze, że kiedy pytał bp. Stanisława Wielgusa, czy może przystąpić do stowarzyszenia, usłyszał: „Synu, idź, to słuszna sprawa”.
Ale już w 2008 r. stowarzyszenie zdobyło pozwolenie na budowę, arok później złożyło wniosek o dofinansowanie unijne. – Mieliśmy dobry pomysł, by zorganizować pieniądze na wkład własny poprzez materiały przekazywane od płockich firm. Po przeliczeniu ich na pieniądze udało nam się tak zebrać 712 tys. zł. – przypominał Jerzy Janiak, ówczesny szef Naftoremontu, który w2009 r. został prezesem Synagogi Płockiej. Dzięki tym staraniom iporęczeniu miasta stowarzyszenie dostało pieniądze. Inwestycja kosztowała ostatecznie blisko 9 mln zł. Ichoć sam proces budowy również nie był usłany różami, budynek został oddany do użytku w 2013 r. Przez cały ten czas trzeba było liczyć się zwieloma procedurami ikontrolami. Także już po zakończeniu budowy. Jeszcze przez kolejne dwa lata stowarzyszenie będzie zdawało sprawozdania z działalności Muzeum Żydów Mazowieckich.
– Dzięki odbudowaniu synagogi i utworzeniu w niej tego muzeum Płock stał się przykładem tolerancji. Szczególnie dzisiaj to wydaje się bardzo ważne. Kiedy rozmawiam z ludźmi wWarszawie, to wszyscy wiedzą o tym miejscu. A za granicą są zdziwieni. Nie mogą uwierzyć, że mieszkańcy miasta sami stworzyli taką inicjatywę i doprowadzili do końca – uzupełniał Roman Góralski.
Przez pięć lat odbyło się tu wiele koncertów, spotkań z ciekawymi ludźmi iwystaw, łącznie 250 imprez edukacyjno-kulturalnych. Muzeum odwiedziło ok. 60 tys. osób. – Jestem dumny z tego, że ta placówka jest obecna w tym mieście. Że płocczanie, ale i turyści ją widzą. Mamy wierną publiczność, organizujemy wydarzenia, które podobają się ludziom – mówi Mariusz Wojtalewicz, kierownik MŻM. Cieszy się, że stowarzyszenie Synagoga Płocka uchroniło budynek od zniszczenia, bo inaczej mogłoby go w ogóle nie być. Teraz muzeum może kontynuować to dzieło. – Jestem dumny z oddanych pracowników tego miejsca, a jest nas tu zaledwie pięć osób. Mocno wspiera nas Muzeum Mazowieckie, którego jesteśmy częścią. Wyrazy uznania należą się szczególnie płockiej publiczności, która nas tak licznie odwiedza. Przez tych pięć lat nie było ani jednego przykładu złego zachowania. Jeśli miałbym sobie czegoś życzyć, to właśnie dalej takiej normalności – dodaje Wojtalewicz.
Aczłonkowie stowarzyszenia zapewniają, że ich misja trwa. To ochrona żydowskiego dziedzictwa kulturowego itradycji wnaszym mieście, prowadzenie dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. – Mamy już kolejny pomysł, który chcielibyśmy zrealizować wspólnie z Muzeum Mazowieckim i Muzeum Żydów Mazowieckich. Zjednej strony będzie dotyczył działalności edukacyjnej wśród młodzieży. Imoże udałoby nam się doprowadzić do renowacji jednego zobiektów na terenie miasta – zdradził Góralski.