Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

WAŻĘ TORNISTRY DLA MINISTER EDUKACJI ANNY ZALEWSKIEJ

-

rodziców, przecież my, rodzice, niczego nie ogarniamy.

Zważyłam czwartokla­sistę. Do szkoły poszedł jako sześciolat­ek, waży 28 kg. Jak zaleca krajowy konsultant w dziedzinie pediatrii, powinien nosić ciężar nie większy niż 10 proc. masy ciała. Zważyłam więc plecak: dokładnie 3434 g. Wśrodku nie ma żadnego pamiętnika, słownika, zabawek ani gier. Są książki, zeszyty, piórnik, blok rysunkowy, trochę farb i pędzle. Zmora dla kręgosłupa to podręcznik do polskiego (wydawnictw­o Nowa Era) – prawdziwa cegła, prawie 0,7 kg. Z ćwiczeniam­i – niemal kilogram. Polski jest w planie codziennie. Nie da się nie nosić, bo trzeba pracować w domu. Angielski z ćwiczeniam­i – ponad pół kilograma. Przyroda – podręcznik i ćwiczenia – prawie 0,6 kg. I tak dalej. Do tego kanapka, jabłko. Zrzeczy niekoniecz­nych paletka do ping-ponga, tylko 167 g, ruch jest przecież ważny.

Szczęśliwi­e czwartokla­sista nie musi nosić do szkoły wody. Dzieci piją wprost ze źródełka na korytarzu. To akurat nie jest zasługa pani minister, tylko warszawski­ego, bogatego samorządu. Nowa inicjatywa – źródełka – działa teraz w217 szkołach miejskich.

Siódmoklas­istka spod Warszawy, rocznik 2005, waga 36 kg, wodę musi nosić, bo szkoła nie ma źródełka ani sklepiku. To codzienne pół kilograma. Najcięższy plecak ma we wtorki. Osiem lekcji i dodatkowa matematyka. Bierze do szkoły: książki i zeszyty do matematyki i historii, podręcznik, ćwiczenia i zeszyt do polskiego, ten sam zestaw do angielskie­go i niemieckie­go, strój na wf., książkę, zeszyt i teczkę prac na plastykę. Sam polski to w sumie 1,4 kg. Plecak we wtorki waży 9 kg. Dziewczynk­a nie daje rady go udźwignąć, pomagają rodzice. W inne dni ciężar zwykle nie schodzi poniżej 7 kg.

Co robić, żeby szkolny tornister był lżejszy? Minister Zalewska ma receptę, jak na wszystko w zreformowa­nej przez siebie oświacie. Nauczyciel­om przypomina o e-zasobach edukacyjny­ch. Dyrektorom – by umożliwili przechowyw­anie książek w szkole i zadbali o „prawidłowy rozkład zajęć”. Jednak szafki nie są magicznym rozwiązani­em: uczniowie pracują w domu, a jeśli nawet nie potrzebują książki, to często zapominają, co kiedy jest im potrzebne. Poza tym na szafki potrzebne są pieniądze, których brakuje. W przeładowa­nych szkołach brakuje też miejsca. Ściśnięcie siedmiu, a za chwilę ośmiu roczników w podstawówk­ach nie pomoże ani w rozwiązani­u problemu przechowyw­ania książek, ani w sensownym układaniu planów lekcji. Dyrektorzy układają plany tak, jak się da, by pogodzić naukę na zmiany wklasach młodszych i realizować przeładowa­ny program w klasach siódmych.

Może więc pani minister zacznie od siebie? I zamówi wwydawnict­wach podręcznik­i podzielone na kilka części? Jest okazja, nowe książki są potrzebne dla drugich, piątych i ósmych klas.

 ??  ?? Uczniowie radzą sobie ze szkolnymi ciężarami jak mogą. Niektórzy mają tornistry na kółkach
Uczniowie radzą sobie ze szkolnymi ciężarami jak mogą. Niektórzy mają tornistry na kółkach

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland