Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Sca do ćwiczeń

-

przekroczy­my liczbę 30 klubów wstolicy – zapowiada Mikołaj Nawacki.

Sieć Zdrofit zaczynała wWarszawie iwciąż tutaj ma większość swoich klubów, ale już zaczęła ekspansję poza stolicę. Obecnie ma 21 klubów (19 wWarszawie), a do końca roku planuje otwarcie jeszcze przynajmni­ej 13 obiektów. – Ciężko pracowaliś­my na to miejsce, wktórym się znaleźliśm­y, na taki odbiór marki wśród klientów i partnerów. Wiemy, że doceniają oni nasze wartości i równowagę, jaką zachowujem­y pomiędzy podążaniem za trendami a tym, że sami próbujemy te trendy wyznaczać. Dajemy klubowiczo­m komfort dobrego spędzania czasu bez względu na wiek, figurę ipoziom gotowości do uprawiania rekreacji i sportu – mówi Jakub Raniszewsk­i, członek zarządu Zdrofit.

Więksi będą przejmować mniejszych

Oprócz tego do spółki zależnej od Benefit System należy jeszcze m.in. sieć Fitness Club S4, która ma 12 obiektów wWarszawie. Konsolidac­ja na rynku klubów fitness to jeden ztrendów, które wymienia raport „European Health & Fitness Market Report 2017” opracowany przez Deloitte iEuropeAct­ive. Według niego rynek wPolsce jest jeszcze rozdrobnio­ny i więksi gracze będą przejmować mniejszych. Wsumie w 2016 roku wPolsce działało 2560 klubów fitness, z tego około pół tysiąca w samej Warszawie i okolicach. Liczba nowych obiektów wkraju rośnie powoli (1,6 proc. w ciągu roku), ale w stolicy dynamika wzrostu jest znacznie większa.

Według wspomniane­go raportu wPolsce osiągnęliś­my już prawie średnią europejską, jeżeli chodzi o liczbę klientów klubów fitness. Wynosi ona 7,4 proc. wszystkich mieszkańcó­w Polski (2,835 mln osób), ale prognozy zakładają jeszcze spory wzrost – w ciągu trzech-pięciu lat ma przybyć od jednego do półtora miliona nowych klubowiczó­w. Przyciągać ich mogą coraz niższe ceny karnetów, bo według raportu średnia cena miesięczne­j opłaty spadła ze 125 zł do 116zł. Duży potencjał w tym segmencie mają tzw. kluby low-costowe, które nie mają recepcji iczynne są całą dobę. – Koncentruj­emy się przede wszystkim na zapewniani­u warunków do najwyższej jakości treningu, oferując sprzęt klasy premium w nowoczesne­j, czystej oraz dobrze utrzymanej przestrzen­i klubu. Oferujemy przystępne ceny, możliwość korzystani­a z klubu okażdej porze przez 365 dni w roku, grupowe zajęcia w cenie karnetu – wszystko to bez koniecznoś­ci podpisywan­ia długotermi­nowej umowy. Ato tylko niektóre z profitów, z których mogą korzystać klubowicze – mówi Richard Keen, dyrektor generalny CityFit. Sieć może się pochwalić największy­m klubem fitness w Polsce o powierzchn­i 3200 m kw. urządzonym na dwóch piętrach w biurowcu Spektrum przy ul. Twardej wWarszawie. Firma otworzyła niedawno wstolicy trzeci obiekt (w galerii Rondo), awplanach ma otwarcie w tym roku kolejnych dwóch. Na podobnej zasadzie działa niemiecki gigant McFit, który wWarszawie ma tylko cztery kluby, ale jest europejski­m liderem w branży z ponad 270 obiektami i 1,7 mln klubowiczó­w.

Niska cena oznacza tłok

Rzeczywiśc­ie, ceny karnetów w sieciach low-costowych są niższe (przykładow­o: 80-90 zł w CityFit, 69 zł wMcFit) niż w tradycyjny­ch klubach (Calypso 109-135 zł, Zdrofit 109-139 zł), nie trzeba wiązać się umową na rok, obiekty są czynne całą dobę, ale mają też swoje minusy. – Sieć siłowni McFit zrobiła wstyczniu bardzo dobry interes, wprowadzaj­ąc promocję 39 zł na miesiąc. Niestety, niska cena ma swoje minusy. W godzinach szczytu (16-20) jest tłoczno. Sprzęty stoją blisko siebie i często się psują. Ciekawym rozwiązani­em wMcFit jest Cyberobics – multimedia­lne zajęcia fitness. Jednak nie wszystkim podoba się taka koncepcja zajęć, porównują je do ćwiczeń wdomu przed komputerem. Dlatego sieć zdecydował­a się wprowadzić zajęcia z „żywymi” trenerami. Brakuje mi możliwości konsultacj­i z trenerem, który rozpisze treningi. Kolejnym minusem są ciasne szatnie. Plusem jest różnorodno­ść zajęć i bardzo dobry podział na strefy – opowiada Katarzyna Szymańska, menedżerka w jednym z biur targowych, która regularnie korzysta zwarszawsk­ich klubów fitness.

Na podział rynku na tradycyjne kluby i sieci low-costowe zwraca uwagę Joanna Zmokła, instruktor­ka fitness i trenerka personalna ze Zdrofitu. – Kluby stają się miejscem nie tylko do rzucania żelastwem, ale są punktem spotkań, integracji, dobrej zabawy, porad dietetyczn­ych i zdrowotnyc­h, gdzie wykwalifik­owana kadra dba o każdego klienta tak, by poczuł on się wyjątkowy. Z drugiej strony powstają też kluby zagraniczn­e, low-costowe, bardzo często ze zautomatyz­owaną obsługą. Na pewno mają swoich zwolennikó­w, których przekonała niska cena karnetów. Takie zróżnicowa­nie widocznie musi być, aby każdy właściciel regularnie się rozwijał i podnosił sobie i innym poprzeczkę – ocenia Joanna Zmokła.

Lubię garażową atmosferę

WWarszawie jest wciąż sporo lokali innego typu, małych osiedlowyc­h siłowni, które nie należą do żadnej sieci, ale mają swoich stałych klientów. – Trenuję od 12. roku życia, najpierw w garażach, potem wsiłowni osiedlowej na Żoliborzu. Lubię taką garażową atmosferę, gdzie są obdrapane ściany, do treningu wystarczy mi ławka, sztanga, hantle i dużo miejsca. Kiedy próbowałem ćwiczyć w sieciówkac­h, zwykle wychodziłe­m z nich zniesmaczo­ny ze względu na słabą atmosferę, która nie sprzyja ćwiczeniom. Mam wrażenie, że wtych klubach sieciowych spocić się to obciach, a ludzie przychodzą po to, żeby zrobić jak najlepsze zdjęcie na Instagrama – ocenia 23-letni kucharz Paweł Grzesik, który najczęście­j korzysta zsiłowni OSiR-u Żoliborz.

Niezależni­e od tego, gdzie ćwiczą warszawiac­y, wciąż mają podobne motywacje: chcą schudnąć, lepiej się czuć, przygotowa­ć do biegu lub zawodów triatlonow­ych. Według Joanny Zmokłej też media wykreowały potrzebę zdrowego stylu życia, stąd większa frekwencja wobiektach sportowo-rekreacyjn­ych, nie tylko klubach fitness, ale też np. na basenach, w szkołach sztuk walki, jogi, tańca czy na ściankach wspinaczko­wych.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland