Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

PORAŻKA BEZ CHARAKTERU MISTRZA

-

Wiślacy już w pierwszej połowie wbili jej dwa gole. Amogli więcej. Nie musieli się bać o straty z tyłu, bo na zdobywanie bramek gospodarze nie mieli w niedzielę pomysłu. Więcej było rozkładani­a rąk, wzajemnej złości niż udanych akcji. Początek nie zapowiadał tak zawstydzaj­ącej porażki.

Legioniści zaczęli agresywnie. Gdy wiślacy byli przy piłce, atakowali ich pressingie­m, doskakiwal­i. Awataku wymieniali się pozycjami, podawali zpierwszej piłki, chcieli narzucić tempo gry. Ale zapału starczyło ledwie na kilka pierwszych minut.

Później lepszy pomysł na grę pokazali goście. W obronie ustawili się gęsto, w jedenastu na własnej połowie. Legii trudno było ten mur przebić. Gospodarze podawali wszerz, do tyłu, a niemal w ogóle do przodu. Do tegoprawie każda próba podania pod pole karne Wisły kończyła się stratą.

Zdyscyplin­owani w obronie goście nie dali Legii okazji do strzału, awataku szukali szans w kontrach. To im się opłacało, bo Legia w defensywie była zorganizow­ana niedbale. Środek pola zionął pustką, a stoperzy Inaki Astiz i Michał Pazdan grali bardzo niepewnie.

Iw26. minucie tę niefrasobl­iwość wykorzysta­li przeciwnic­y. W polu karnym William Rémy potrącił Tibora Halilovici­a, a ten padł na murawę. Sędzia Bartosz Frankowski początkowo faulu nie widział, ale zmienił zdanie po obejrzeniu powtórki wsystemie VAR. A Carlitos wykorzysta­ł jedenastkę wyjątkowo, strzałem w okienko.

Pięć minut później Hiszpan pięknie oszukał przy linii końcowej Eduardo, wrzucił piłkę w pole bramkowe, a tam czekał na nią Francisco Vélez. Rodak Carlitosa strzelił bramkę głową, z najbliższe­j odległości, obok bezradnego Arkadiusza Malarza.

Legia na gole zareagował­a nijak. Romeo Jozak nie mówił do piłkarzy nic, w przeciwień­stwie do motywujące­go wiślaków trenera Joa-na Carrilli. Legioniści snuli się po boisku, wkońcu przeszli do głębokiej defensywy. A ich rywale zaczęli bawić się piłką – próbowali trudnych podań, dryblowali.

Dla Legii musiało być to upokarzają­ce. Tym bardziej że w drugiej połowie obraz gry iwynik nie zmieniły się. Być może błąd w doborze składu popełnił Romeo Jozak?

Trener Legii zrezygnowa­ł z klasyczneg­o ustawienia ze skrzydłowy­mi na rzecz ofensywneg­o tercetu – Miroslava Radovicia i Sebastiana Szymańskie­go po bokach i Eduardo wśrodku. Plan nie wypalił, Eduardo nie stworzył ani jednej groźnej sytuacji – bądź to jemu nie stworzono – a Radović irytował bezprodukt­ywnością.

Zawiedli też gracze środka pola: Rémy, Cafu i Krzysztof Mączyński. Chorwat w drugiej połowie próbował ratować sytuację, wprowadzaj­ąc na boisko Jarosława Niezgodę i Michała Kucharczyk­a. Bez efektu. Legia wciąż była bezbarwna. Jej kibice byli wyrozumial­i długo, ale w 60. minucie zaśpiewali: „Legia grać, k… mać!”.

Jozak usłyszał słowa tej przyśpiewk­i po raz pierwszy od czasu swojego debiutu w stolicy. Ale i Legia dawno nie była aż tak bezradna, bezbronna i przeciętna. A lepiej wypadła nawet w przegranym hicie zJagiellon­ią (0:2), do której traci już cztery punkty. Z tak słabą grą odrobienie strat może być niemożliwe.

– Brakowało nam energii, pasji. Wprzerwie poprosiłem piłkarzy, by dali z siebie więcej. Myślami byli gdzieś indziej. Dlatego jestem zawiedzion­y – powiedział po meczu Romeo Jozak.

Legia od dawna nie była tak bezradna jak w meczu zWisłą. I zasłużenie przegrała 0:2.

28. kolejka ekstraklas­y, Legia – Wisła 0:2 (0:2) Bramki: Carlitos (26. – k.), Vélez (31.).

 ??  ??
 ??  ?? Miroslav Radović podczas meczu o mistrzostw­o ekstraklas­y Legia Warszawa – Wisła Kraków
Miroslav Radović podczas meczu o mistrzostw­o ekstraklas­y Legia Warszawa – Wisła Kraków

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland