Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
KTO NIE LUBI BARU MLECZNEGO
Czy w Śródmieściu szykuje się kolejna wojna o bar mleczny?
Właściciel lokalu przy Bagateli właśnie dostał pismo, że ma 30 dni na jego opuszczenie. – Ponoć mieszkańcy skarżą się na moją działalność, ale żadnych skarg nie dostawałem – mówi
– Takie miejsca są konieczne. Jestem osobą starszą, trudno jest mi gotować codziennie, więc tu przychodzę. Jest tanio i smacznie. Chodzę o kuli, obsługa zawsze pomoże mi przenieść tacę z jedzeniem – opowiada pani Krystyna, stała klientka baru Mleczarnia Jerozolimska przy ul. Bagateli 15. Mieszka po sąsiedzku przy Skolimowskiej.
Bar mleczny działa tam od 2012 roku. Otworzył go Kamil Hagemajer. Jest współwłaścicielem sieci barów Mleczarnia Jerozolimska. Prowadzi też znane bary mleczne Prasowy i Gdański, którym groziło zamknięcie. W 2011 roku aktywiści dokonali społecznego otwarcia zamkniętego już Prasowego i zaczęli na własną rękę serwować leniwe. Przez wiele miesięcy trwała walka o ten bar. Ówczesny burmistrz dzielnicy Wojciech Bartelski mówił, że „Śródmieście nie może być tanie i przaśne”. Ale ostatecznie dał się przekonać i lokal po Prasowym wynajął w konkursie profilowanym z zastrzeżeniem, że musi tam działać bar mleczny.
Podobnie jak w Prasowym, przy Bagateli 15 klientela jest zróżnicowana: stołują się tam seniorzy, studenci, pracownicy okolicznych biur i urzędów oraz turyści.
Hagemajer właśnie dostał pismo z Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami, że zarząd dzielnicy nie zgadza się na przedłużenie umowy. Urzędnicy dali mu 30 dni na opuszczenie lokalu. Grożą wysokimi karami, gdyby tego nie zrobił.
Dlaczego Hagemajer ma zamknąć lokal? Miasto ma wkamienicy tylko kilka lokali na parterze. Pozostałe są własnościowe. Zpisma wynika, że na uciążliwość baru skarżą się jego sąsiedzi. Ma im przeszkadzać – czytamy w liście zZGN – że „latem lokal jest wietrzony, co może oznaczać, że nie ma odpowiedniej wentylacji, przez co lokatorzy nie mogą otwierać okien od podwórza”. Pracownicy baru mają palić na zewnątrz papierosy igłośno rozmawiać. Do tego: „odpady płynne z kuchni są wleczone przez podwórko” i „brudzą nawierzchnię”. Wózek, którym wożone są śmieci, ma hałasować i niszczyć kostkę brukową. Wpiśmie jest też mowa o tym, że administrator wynajęty przez wspólnotę mieszkaniową poinformował ZGN o przerobieniu instalacji wodnej igazowej oraz korzystaniu wbarze zbutli gazowych bez zezwolenia. Nikt zZGN nie przyszedł do lokalu, by to zweryfikować.
Kamil Hagemajer twierdzi, że o tych zarzutach dowiedział się dopiero zpisma. Wcześniej nikt nie zgłosił się do niego ze skargami. Mówi, że jesienią prowadził rozmowy zZGN w sprawie przedłużenia umowy, awmarcu się dowiedział, że przedłużenia nie będzie.
– Te zarzuty nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości, są krzywdzące. Nie mam możliwości odwołania się. Obawiam się, że sprawa jest przesądzona – mówi Hagemajer. Przedstawia pisma zniedawnych kontroli instalacji gazowniczej, przewodów kominowych, wentylacji: działają prawidłowo, instalacje są zgodne z normami prawnymi. Przedstawia pismo pokontrolne z ZGN z 2015 roku: „działalność w lokalu prowadzona jest zgodnie zumową”.
– Sprawa zwodą zakończyła się w2013 roku. ZGN przyjął niską stawkę zaliczki. Po roku działania baru ustaliliśmy, że zaliczka będzie większa. Nie ma żadnego problemu zrozliczeniem wody – stwierdza Hagemajer.
Dodaje: – Tracę zaufanie do urzędu. To są poważne zarzuty, wręcz onaturze kryminalnej. Plotki po kamienicy już krążą. Mieszkańcy usłyszeli, że kradnę wodę, i niewiele brakowało, awysadziłbym ich w powietrze. Trudno się dziwić, że niektórzy mogą być nieprzychylni wobec mnie. Po takich oskarżeniach obrona jest trudna.
Na nieprzedłużenie umowy miała nalegać administratorka z firmy Pyramid, która na zlecenie wspólnoty mieszkaniowej zarządza nieruchomością. Wfirmie usłyszeliśmy, że administratorka jest niedostępna, będzie dopiero po świętach.
Razem z nią na spotkaniu u wiceburmistrza dzielnicy Wojciecha Matyjasiaka (Stowarzyszenie Mieszkańców) była radna tego stowarzyszenia Ewa Czerwińska. – Popieram działalność barów mlecznych. Sama do nich chodzę. Ale w tej sprawie to nie moje zdanie jest istotne. Najważniejsze jest to, co mówią mieszkańcy iwspólnota mieszkaniowa. Lokale, w których działają bary i restauracje, muszą być przystosowane do prowadzenia działalności gastronomicznej. To nie ja interweniowałam wzarządzie dzielnicy w sprawie baru mlecznego przy Bagateli, awspólnota mieszkaniowa.
Jednak Barbara Seidler z zarządu Wspólnoty Mieszkaniowej Bagatela 15 zastrzega, że nie nalegała na wyprowadzkę baru. Sama się w nim stołuje od czasu do czasu. Od administratorki ostatnio usłyszała o butlach zgazem iproblemach rozliczania wody. Nie zauważyła, by kostka na dziedzińcu kamienicy była zniszczona. Wtym miesiącu – przywołuje – było zebranie wszystkich lokatorów. Ożadnych problemach związanych z funkcjonowaniem baru nie było mowy.
Burmistrz Czubaszek (PO) powiedział nam przed południem, że sprawę zna ogólnie, bo pilotował ją jego zastępca Wojciech Matyjasiak. Obiecał, że przyjrzy jej się bliżej. Oddzwonił po południu. – Były skargi, że pracownicy palą papierosy, a na podwórku jest więcej śmieci. Ale takie rzeczy występują wszędzie tam, gdzie działa lokal usługowy. Po dogłębnym zbadaniu dokumentów uznałem, że nie ma podstaw, by podejmować tak daleko idące sankcje. To była nadgorliwość. Zarekomenduję przedłużenie umowy – zapewnia.