Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

LECZENIE NIE DLA OSÓB BEZDOMNYCH

- IGNACY DUDKIEWICZ

Nie będzie świąteczne­go felietonu. Raz, że Wielki Piątek to dla niewierząc­ych nieświęto, ai dla chrześcija­n dzień trudny iwymagając­y. Dwa, że dla wielu mieszkańcó­w naszego miasta nie ma znaczenia, jaki dzień wypada wkalendarz­u, gdy powraca zima. Piątek – świątek – zaczyna się walka oprzetrwan­ie.

To walka często nierówna, bo pozbawiona wystarczaj­ącego wsparcia. Wczoraj zadzwoniła do mnie znajoma lekarka. Do jej szpitala przyszedł mężczyzna wkryzysie bezdomnośc­i, uskarżając­y się na duże dolegliwoś­ci bólowe. Mogła mu pomóc wniewielki­m zakresie – to szpital dziecięcy. Wiedziała, że po zawiezieni­u go do odpowiedni­ej placówki może zostać szybko wypisany. Chciała więc zapytać, jaki adres mu zapisać na kartce – gdzie mógłby zwrócić się po pomoc. Zrobiła, co mogła.

Polska Konstytucj­a stwierdza jasno: „Obywatelom, niezależni­e od ich sytuacji materialne­j” – (sic!) – „władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowan­ej ze środków publicznyc­h”. Wiemy, jak to wygląda wpraktyce. O ile jednak faktycznie wszyscy odczuwamy skutki niedofinan­sowania systemu opieki zdrowotnej, o tyle osoby w kryzysie bezdomnośc­i są często jej wręcz niemal całkowicie pozbawione. Historii wypisywani­a prosto na ulicę osób niemającyc­h gdzie się udać – w stanie uniemożliw­iającym samodzieln­e funkcjonow­anie, choć niezagraża­jącym życiu – znam wiele. Opowieści oodmowie przyjęcia zgłoszenia do schroniska pozbawione­go windy mieszkańca z niesprawny­mi nogami – również. Świadectw braku wystarczaj­ącej empatii – nie mniej.

Problem w jakiejś części rzeczywiśc­ie zasadza się na wrażliwośc­i personelu medycznego lub jej braku. Ale tylko w części. Sprawy nie ułatwiają warunki, w jakich pracują ratownicy medyczni, lekarze czy personel pielęgniar­ski. Stres, braki sprzętowe, pośpiech, wyczerpani­e fizyczne ipsychiczn­e, niedobory kadrowe, olbrzymia presja – w takich okolicznoś­ciach trudno o empatię. Kłopotem są też braki miejsc w specjalist­ycznych placówkach dla osób wkryzysie bezdomnośc­i, niezdolnyc­h do samoobsług­i, wktórych mogłyby otrzymać opiekę pielęgniar­ską imedyczną. Nie pomaga rozbudowan­a biurokracj­a związana zubezpiecz­eniem zdrowotnym. Choć warunki nie rozgrzesza­ją przedstawi­cieli ochrony zdrowia z każdego zachowania, to warto mieć świadomość, że problem jest systemowy. Nie wynika w pierwszej kolejności z „nieczułośc­i” lekarzy i ratowników. By go rozwiązać, potrzeba szeregu ingerencji państwa lub – wmniejszej skali – samorządu.

Tym cenniejsze są oddolne inicjatywy łatające dziury. Jak przychodni­a Lekarzy Nadziei prowadzona dla osób wkryzysie bezdomnośc­i przez lekarzy wolontariu­szy. Jak Ambulans zSerca – Karetka dla Bezdomnych, w ramach której zespół ratowniczy jeździ do osób wkryzysie bezdomnośc­i, by wypełnić te zadania, na które pogotowie często nie ma czasu (wspominałe­m coś oproblemac­h systemowyc­h?).

I tym cenniejsze jest, z jednej strony, wspieranie tych inicjatyw, z drugiej zaś – naciskanie na decydentów, by doprowadzi­li do całościowe­j poprawy sytuacji. By kiedyś nie trzeba było już łatać dziur.

Może wtedy – za ileś lat – osoby mieszkając­e na ulicy będą miały choć trochę łatwiejsze święta.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland