Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
SPÓŁDZIELNIA JAK WYDMUSZKA
42 mln zł straciła Śródmiejska Spółdzielnia Mieszkaniowa.
Jej dawny zarząd traktował ją jak dojną krowę. Prezes spółdzielni, by utrzymać się na stołku, barykadowała się w gabinecie i fałszowała dokumenty
440 zł miesięcznie – tyle właściciel 60-metrowego mieszkania w bloku przy al. Jana Pawła II 20 musi płacić dodatkowo oprócz czynszu. To pieniądze, które są potrzebne na uregulowanie opłat za użytkowanie wieczyste gruntu przypisanego do bloku. Wysokość opłat – 1,3 mln zł rocznie – została ustalona wyrokiem sądu z 2013 r. Jednak Śródmiejska Spółdzielnia Mieszkaniowa, do której należy blok, nie zapłaciła opłat za lata 2015–2017.
Nie zapłaciła, bo tonie w długach. Jest w stanie upadłości, kieruje nią syndyk Krzysztof Gołąb. Fatalna sytuacja finansowa spółdzielni jest skutkiem działania jej dawnego zarządu z prezes Krystyną R. na czele. Prokuratura okręgowa skierowała właśnie do sądu akt oskarżenia przeciwko 12 osobom związanym ze spółdzielnią. Zarzuca im wyrządzenie szkód na 42 mln zł.
Spółdzielnia jak prywatny folwark
Jak do tego doszło?
Śródmiejska Spółdzielnia Mieszkaniowa była jedną z najpotężniejszych warszawskich spółdzielni. Po mieszkania w jej apartamentowcach przy Grzybowskiej i Leszczyńskiej ustawiały się kolejki. Przez lata rządził nią prezes JanuszR. Po jego śmierci stery przejęła wdowa, Krystyna R. Rządziła spółdzielnią jak prywatnym folwarkiem. „Zaniechała rozliczenia kilku inwestycji i nie wezwała nabywców lokali do uzupełniania wkładów budowlanych. Z tego tytułu wyrządziła spółdzielni szkodę majątkową w kwocie prawie 8mlnzł. Ponadto przeniosła prawo własności domów jednorodzinnych znaruszeniem przepisów ustawowych i statutowych na nabywców nieruchomości, powodując szkodę wmieniu spółdzielni wwysokości prawie 7,5 mln zł” – zarzucają jej prokuratorzy.
Gwoździem do trumny spółdzielni była budowa apartamentowca przy Grzybowskiej 6. Spółdzielnia rozpoczęła tę budowę, ale w trakcie prac skończyły się jej pieniądze. Inwestycję wraz z działką prezes Krystyna R. sprzedała firmie powiązanej zwykonawcą robót budowlanych za 22 mln zł. Zdaniem śledczych sprzedała zbyt tanio, wyrządzając spółdzielni szkodę na 6,3 mln zł.
Pod rządami prezes KrystynyR. spółdzielnia współpracowała z windykatorem Andrzejem K., który wykupił jej długi i wyegzekwował od dłużnika kwotę ponad 2,2 mln zł. „Wierzytelność tę Andrzej K. wykupił od spółdzielni za kwotę 20 tys. zł, której nawet nie uiścił” – odnotowują śledczy.
Spółdzielnia reprezentowana przez Krystynę R. oraz drugiego członka zarządu, Jacka S., sprzedała cypryjskiej spółce grunt pomiędzy blokiem przy al. Jana Pawła II 20, Grzybowską 9 awieżowcem Q22. Planowano tam 100-metrowy wieżowiec. Według prokuratorów grunt miał wartość rynkową ponad 40 mln zł, a został sprzedany za 35 mln. W chwili podpisywania umowy spółdzielnia nie dysponowała jeszcze prawem użytkowania wieczystego tego gruntu. Upadłość spółdzielni uniemożliwiła sfinalizowanie transakcji. Roszczenie cypryjskiego inwestora do tej działki jest jednym zwielu, zktórymi dziś mierzy się syndyk spółdzielni.
Nieodwoływalna Krystyna R.
Spółdzielnia ogłaszała upadłość dwukrotnie. Najpierw w marcu 2014 r. Wtedy po raz pierwszy do biur ŚSM wkroczył syndyk. – Sposób prowadzenia ksiąg jest nie do opisania. Administracja jednego z osiedli nie księgowała żadnych wydatków od lipca 2013 r. Ksiąg na 2014 r. w ogóle nie założono! – mówił Krzysztof Gołąb. Spółdzielnia nie płaciła za prąd, ogrzewanie, ciepłą wodę ani składek ZUS dla swoich pracowników. Agnieszka Ch., była główna księgowa spółdzielni, ma obecnie postawione zarzuty sporządzania w latach 2011–2013 sprawozdań finansowych, wktórych zapisywano nierzetelne dane.
Po kilku tygodniach upadłość z przyczyn formalnych odwołano. Spółdzielnią nadal rządziła Krystyna R. W grudniu 2014 r. została odwołana na walnym zebraniu. Próbowała je storpedować, zwołała na tę samą godzinę konkurencyjne walne zebranie. Jak twierdzą prokuratorzy, sfałszowała przy tym zawiadomienie o zwołaniu zebrania. Odwołania ze stanowiska nie przyjęła do wiadomości. Zabarykadowała się w gabinecie, opuściła go dopiero po wezwaniu policji. Ale nadal twierdziła, że to ona sprawuje władzę w spółdzielni. Za jej zgodą – ale bez zgody zarządu wybranego w grudniu 2014r. – w styczniu 2015 r. księgowa Agnieszka Ch sprzedała udziały w jednej z działek przypisanych do bloku przy al. Jana Pawła II 20. Nabywcą była spółka Bud-Group oraz... Agnieszka Ch. i jej mąż. Do dziś są współużytkownikami działki, co jest jedną z przyczyn przedłużających się problemów zwydzieleniem działki z samym blokiem i obniżeniem opłat dla jego mieszkańców.
Ponownie upadłość spółdzielni została ogłoszona na wiosnę 2015 r. Gdy syndyk znowu wkraczał do biura, spółdzielnia nie miała pieniędzy nawet na znaczki pocztowe.
Wśród osób, którym prokuratura stawia zarzuty, jest m.in. Marcin M., znany adwokat, który współpracował z Krystyną R. Zawieszono go wprawie wykonywania zawodu adwokata. Razem z byłą prezes spółdzielni ma dozór policyjny.
Prokuratura zajęła majątek 12 podejrzanych, w tym pieniądze na kontach oraz nieruchomości, na łączną kwotę 30 mln zł.
Pierwsze zarzuty byłym władzom spółdzielni postawiono już rok temu. Wzłożonym właśnie w sądzie akcie oskarżenia lista zarzutów została wydłużona.
– Uzasadnienie aktu oskarżenia, wktórym szczegółowo opisano mechanizm popełniania przestępstw, liczy ponad tysiąc stron. Materiał dowodowy przekazany do dyspozycji sądu obejmuje 418 tomów akt oraz 150załączników – relacjonuje Łukasz Łapczyński, rzecznik prokuratury okręgowej.