Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Płot stoi, ludzie skaczą
INTERWENCJA
Na osiedlu przy ul. Odkrytej na Tarchominie skaczą młodzi i skaczą starsi. Dzieci zwiększą śmiałością, ci wgarniturach raczej ostrożnie. Widywano też kobiety na szpilkach, w kusych sukienkach, osoby 65 plus. Psy chodzą dołem, pod szczebelkami. Te małe. Te większe trzeba by przerzucić. Bo płot, który szczelnie otacza całe osiedle, w tym miejscu po prostu wadzi. I dzieli.
Po co skakać, tłumaczy nasza czytelniczka, Barbara. Sama nie skacze, ale mąż i dzieci owszem. Dzięki temu zaoszczędzają od czterech do pięciu minut w drodze z domu na przystanek na rogu ul. Światowida iHanki Ordonówny. Żeby do niego dojść, mogą wyjść z osiedla przez furtkę od ul. Odkrytej, apotem maszerować ul. Ordonówny. Żwawym krokiem to jakieś siedem minut drogi. Ale jeśli zOdkrytej przeskoczy się na teren sąsiedniego osiedla przy ul. Książkowej i stamtąd dojdzie na przystanek, droga skraca się do jakichś trzech minut. Jest po co skakać.
– To tak jak zwydeptanymi ścieżkami wparku. Ludzie chodzą tam, gdzie szybciej iwygodniej – komentuje ochroniarz strzegący osiedla. Co chwilę ktoś wspina się na przęsła, hyc, i już jest po drugiej stronie.
– Czy naprawdę nie można się dogadać i zrobić furtki jak wcywilizowanym świecie? – denerwuje się nasza czytelniczka.
Stosunki między oboma osiedlami postanawiam sprawdzić, skacząc przez płot. Raczej niepewnie. Obok sadzi się mężczyzna z torbą na lapto- pa. – Ma pan jakąś sprawdzoną technikę? – zagaduję. Wyjaśnia: najlepiej na rogu, wspiąć się, nogi przerzucić, tułów odwrócić, i już! Oboje jesteśmy po drugiej stronie.
Tu spotykam kolejnego ochroniarza. Opłacanego przez wspólnotę zbloku Książkowa 7e. Palcem pokazuje, dokąd strzeże, bo ci z sąsiednich bloków pod 7c i 7d za ochronę nie płacą. Wsumie na tym osiedlu jest 12 wspólnot. – Zdarzały się tu kradzieże, więc wspólnoty złożyły się na płot iochronę. Ale z czasem niektóre chciały zrezygnować z dodatkowych kosztów. Wkońcu wszystkie furtki otwarto, bo nawet mieszkańcy kluczyli. Potem wrócono do pomysłu z ochroną, bo młodzież tu piwkuje, ale jedni chcieli Solid, inni Juventusa, ikażdy był mądrzejszy od drugiego. Nasz zarząd powiedział: wy się kłóćcie dalej, my bierzemy swoją ochronę – opowiada.
Za nami znowu skaczą. – Podobno wspólnoty nie chcą się zgodzić na furtkę, żeby sąsiedzi nie wchodzili na ich teren. Iwsumie mają rację. No bo czy tamci ogrodzeni by się zgodzili, gdyby było odwrotnie? – zastanawia się ochroniarz.
Oto pytam administrację budynków przy Książkowej 7c i 7d. Barbara Sołtysiak z firmy Akcent i Anna Juśkiewicz-Walewska zMeritum informują, że w sprawie furtki nikt się do nich nie zgłaszał. – Ustaliliśmy to zmieszkańcami na zebraniu. Na razie są ważniejsze potrzeby związane z remontami, ale sprawą furtki chcemy zająć się do wakacji. Ten temat przewija się od wielu lat, ale zarządcy sąsiednich wspólnot dotąd nie wyrażali zgody – twierdzi Magdalena Szyszkowska, administratorka wspólnoty przy Odkrytej. Spod numeru 36, bo 38 oraz 38a i 38b mają innych zarządców.
Juśkiewicz-Walewska z Książkowej: – My nie mamy nic przeciw, bo co nam sąsiad zza płotu może zrobić? Tylko u nas musi się w tej sprawie dogadać wszystkie 12 bloków. To musi być wspólna decyzja, co wRzeczypospolitej nie jest proste.
Torbę włożyć między przęsła, żeby nie leżała na ziemi. Złapać za szczeble podłużne, stanąć na poprzecznych. Wspiąć się i już można skakać. Co tam płot, jeśli można zaoszczędzić cztery minuty drogi na przystanek.