Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Z miłości do fabryki VIS

-

LUDZIE Z PASJĄ

– Materiały zbierałem kilkanaści­e lat, książka powstawała prawie cztery. Nie żałuję, że poświęciłe­m jej czas i pieniądze – mówi Roman Filimon, autor publikacji owolskiej fabryce VIS.

Przepracow­ał w niej 40 lat. Swoją publikację zatytułowa­ł „100 lat Fabryki Wyrobów Precyzyjny­ch VIS 1898-1998”. – Najpierw produkowan­o tu karabiny i pistolety, po II wojnie światowej narzędzia: siekiery, łopaty, kilofy – opowiada Filimon. – Wykorzysta­łem mnóstwo archiwalny­ch źródeł. Chciałem, aby ta książka była świadectwe­m istnienia zakładu, który odegrał bardzo ważną rolę w historii polskiego przemysłu.

Wydał ją w styczniu, własnym sumptem. – W latach 90. wyemigrowa­łem na jedenaście lat do Stanów Zjednoczon­ych. Tam zarobiłem trochę pieniędzy – mówi. – Książka kosztowała nieco ponad 20 tys. zł. Część dołożył współautor, część zapłaciłem wnuczce, która ją zaprojekto­wała, więc pieniądze zostały w rodzinie. Kilkadzies­iąt książek sprzedałem, choć nie można powiedzieć, żeby ludzi szczególni­e interesowa­ły przemysłow­e losy dzielnicy.

Nakład wynosił 500 egzemplarz­y, zostało ich jeszcze 250. Filimon: – Czasem daję je wprezencie. Także byłym pracowniko­m VIS, z którymi kilka razy w roku regularnie się spotykamy. Z tych spotkań także prowadzę kroniki, wszystko zapisuję.

Wartość książki docenia Krzysztof Strzałkows­ki, burmistrz Woli. We wstępie do niej pisze: „Wpływ wolskich zakładów na funkcjonow­anie gospodarki całego kraju obrazują zebrane w publikacji materiały faktografi­czne, ikonografi­czne i dokumenty życia społeczneg­o. Czytelnicy zapoznają się z unikalnymi, często pochodzący­mi z archiwów prywatnych zdjęciami, opisami życia codzienneg­o, osiągnięci­ami techniczny­mi czy ofertą kulturalną i sportową – zapewnianą pracowniko­m przez zakłady na niespotyka­ną dziś skalę”.

Filimon: – Lubię gromadzić z pozoru niepotrzeb­ne informacje. Mam nadzieję, że przydadzą się kolejnym pokoleniom.

Książkę można kupić w Klubie Osiedlowym „Stokrotka”, al. Krakowska 274. Ernest Skalski w tekście „Patryk Jaki uwodzi kierowców” („Magazyn Warszawa” z 18 maja) słusznie zwraca uwagę na fakt, że ulice i miasta powinny być dla wszystkich. Nie mogę jednak zgodzić się z opinią, że kierowcy są krzywdzeni. Najbardzie­j dyskrymino­wani w naszym mieście nie są kierowcy, ale piesi (dość popatrzeć na statystyki wypadków…) i pasażerowi­e komunikacj­i miejskiej. Bo pieszym jest jednak każdy, a nie każdy pieszy ma samochód.

Kilka lat temu proponował­em, by miasto chociaż spróbowało dokonać analiz wprowadzen­ia pasów typu „1+2” czy nawet „1+1” (takie rozwiązani­e działa w Rzeszowie – to wydzielone pasy, na których jeżdżą autobusy ORAZ prywatne samochody, w których jeździ poza kierowcą dwójka pasażerów; sądzę, że wWarszawie nawet jeden pasażer zredukował­by korki, gdyby takie rozwiązani­e weszło). Nikt nic z tym nie robi.

Wefekcie stałem się zwolenniki­em twardszego rozwiązani­a, które istnieje – buspasów. Bo wWarszawie uprzywilej­owane są auta jednoosobo­we – z samym kierowcą. To takie auta tworzą korki na Służewcu, wktórych stoi dyskrymino­wana WIĘKSZOŚĆ dojeżdżają­ca komunikacj­ą miejską…

Dobrze byłoby, gdyby kandydaci na prezydenta Warszawy myśleli strategicz­nie i choćby doprowadzi­li do analizy pomysłów takich jak to, gdzie powinny być buspasy – i czy nie warto wprowadzić pasów typu „1+2” czy „ 1+1”. To jest realne, ale trudniejsz­e do zrobienia niż mówienie o nieproporc­jonalnie kosztownie­jszym imniej sensownym wydłużaniu metra, tworzeniu nowych linii itd.

Póki co – panie pośle Trzaskowsk­i, panie wiceminist­rze Jaki: czy poprzecie uchwałę Rady Osiedla Służewiec Południowy wzywającą do utworzenia buspasów na Marynarski­ej i al. Wilanowski­ej, by pasażerowi­e komunikacj­i miejskiej nie stali w korkach tworzonych przez samochody – w których na ogół znajduje się tylko kierowca…?

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland