Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
SIEDEM GRZECHÓW ROWERZYSTÓW
Chodzę pieszo, jestem aktywnym kierowcą i bardzo lubię jeździć na rowerze. Im więcej jeżdżę, tym gorzej, niestety, myślę o miejskich rowerzystach. Wielu z nich to cykliści-soliści. Jadą tak, jakby na ścieżce rowerowej, na chodniku, ulicy byli tylko oni. Wszyscy na ich drodze: piesi, kierowcy, inni użytkownicy ścieżek powinni ustępować im miejsca. Najgorsze jest to, że często powodują zagrożenie, z którego nie zdają sobie sprawy. Moje typy niebezpiecznych cyklistów:
1. Przyrośnięty do smartfonu
Kierownicę trzyma nonszalancko jedną ręką, drugiej potrzebuje do dociskania telefonu do ucha. Zajęty pogawędką nie bardzo wie, co się dzieje wokół niego. Widziałam też panią, która w trakcie jazdy ścieżką na ul. Wołoskiej pisała na smartfonie wiadomości. Nie trzymała linii prostej, a gdyby rower się przewrócił, wpadłoby na nią paru rowerzystów z tyłu i pewnie też ktoś z naprzeciwka, bo ta ścieżka jest bardzo uczęszczana, wygodna i zachęca do szybkiej jazdy.
2. Jestem super, jadę bez trzymanki
Nigdy się nie nauczyłam, próbować nie będę, podziwiam tych, którzy potrafią. Ale czy muszą prezentować, jak pedałują bez trzymania kierownicy wtłumie rowerzystów? Wystarczy małe wahnięcie i stłuczka gotowa.
3. Rowerowa beztroska rodzina
Nie wiem, dlaczego rodzice myślą, że zabranie malucha na drogę rowerową jest bezpieczne. Nie jest – na ścieżce rowerzyści jadą szybko. A nie wszyscy przebywają na co dzień z dziećmi i nie wiedzą, że dzieciaki są absolutnie nieobliczalne. Mama z dwójką kilkulatków na ścieżce na Puławskiej powinna wiedzieć. Ale jechała przodem, dzieci za nią. Instruowała głośno, jak jechać, niestety nie widziała, że chłopcy za jej plecami suną lewą stroną ścieżki, wracają na prawą, potem znów na lewo, slalomem, stwarzając zagrożenie dla siebie i innych.
4. Jestem niewidzialny
Tych boję się, zwłaszcza kiedy jadę autem. Po zmroku widać ich dopiero tuż przed maską, szczególnie gdy są w ciemnym stroju. To wcale nie są wyjątki, ludzie na rowerach, którzy nie uznają czerwonego światła z tyłu ani białego z przodu, aczasem nie mają nawet odblasków.
5. Pierwszeństwo mam zawsze ja
Narobiło się tych ścieżek wWarszawie tyle, że skrzyżowanie dróg rowerowych wcale nie jest rzadkie. Ścieżka na Racławickiej. Z lewej strony wzdłuż Wołoskiej pedałuje do biur pięciu, jeden za drugim, bo akurat włączyło się dla nich zielone na skrzyżowaniu. Nikt z tego peletonu nie spojrzał w prawą stronę, nie zwolnił, nie zahamował, nie ustąpił pierwszeństwa ani rowerzystom, ani pieszym.
6. Jestem taki szybki
Kategoria dla mężczyzn, niezależnie od wieku, kobiety to wyjątki. Przodują ci ubrani w kolarskie spodenki i koszulki. Jadą tak, jakby mieli pobić życiówkę albo zdobyć koszulkę lidera Wyścigu Pokoju. Zachowują się identycznie jak bezmyślni kierowcy: pędzą, wyprzedzają na trzeciego, żeby na światłach czekać na pierwszym miejscu. Kiedy przed skrzyżowaniem dojeżdżają do grupki rowerzystów, nie czekają na swoją kolej, jadą lewą stroną ścieżki albo po pasach dla pieszych, slalomem między ludźmi, byle szybciej. Z chodnika zjeżdżają gwałtownie na jezdnię, jezdnię przecinają na pasach, na chodniku dzwonią pieszym nad uchem, nie zwalniając tempa.
7. Zgadnij, gdzie skręcę
Na egzaminie na kartę rowerową, do którego przygotowują się dziesięciolatki, trzeba obowiązkowo zademonstrować umiejętność płynnej jazdy na rowerze, a do tej zalicza się skręcanie z pokazaniem, w którą stronę. Dorośli rowerzyści nagminnie o tym zapominają. Przypomnę: przed skrętem w prawo wyciągamy prawą rękę, a przed skrętem w lewo – lewą. Z odpowiednim wyprzedzeniem, tak by osoba jadąca z tyłu zdążyła zareagować.
Orowerowe złe nawyki pytam wZarządzie Dróg Miejskich. Może zasada, że pierwszeństwo mają ci z prawej, w rowerowym świecie nie obowiązuje? Mikołaj Pieńkos z biura prasowego wzdycha ciężko: – Większość rowerzystów ignoruje tę zasadę. Jeśli nie ma znaków, a zwykle nie ma, obowiązuje zasada prawej ręki, pierwszeństwo mają rowerzyści nadjeżdżający z prawej strony. Widzimy ten problem i zastanawiamy się, jak dotrzeć do rowerzystów. Będziemy chcieli wytępić te grzeszki, bo jest ich o wiele więcej. Skierujemy do nich kampanię informacyjną.
Jest nadzieja. Na razie wZDM notuje kilkanaście wypadków rocznie, o wielu nie wiedzą, bo to drobne stłuczki. Oby pospieszyli się zkampanią. Rowerowy maj się kończy, ale przed nami przecież całe rowerowe lato.