Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

SPRZĄTANIE WISŁY TRWA

-

Zdjęcia tłustych plam na Wiśle na wysokości Radziwia przesyłają nam od paru dni wędkarze, wodniacy. – W uszkodzony­m odcinku rurociągu nie ma już produktu – w poniedział­ek powiedział­a „Wyborczej” Katarzyna Karasińska, rzecznik prasowy PERN

Plamy substancji ropopochod­nej pojawiły się na rzece w środę ok. południa. Na wysokości Grabówki, bliżej lewego brzegu. Było jasne, że musi się ona wydobywać z biegnącego wtym miejscu pod dnem Wisły rurociągu PERN. Do akcji ruszyli strażacy – państwowi, z PERN i PKN Orlen, łapali substancję w specjalne zapory.

By dokładnie zlokalizow­ać przeciek, PERN obniżył ciśnienie w rurociągu i odciął całkowicie szwankując­y odcinek. – Nie ma już w nim produktu – mianem „produktu” Katarzyna Karasińska określa olej napędowy; został on wypchnięty przez wpuszczoną do rury wodę i odebrany na drugim brzegu. – Ponieważ jednak nie chcemy niczego zaniedbać, rozkładamy na rzece dodatkowe zapory i barki, których celem jest asekuracja procesu resztkowan­ia rurociągu. Mówiąc prościej – jego czyszczeni­a.

Z Karasińską rozmawiali­śmy w poniedział­kowe południe. Już wcześniej PERN w specjalnym komunikaci­e informował, że nurt i brzeg rzeki objęte są monitoring­iem oraz że trwają prace nad usunięciem skutków wycieku, a cała sytuacja nie ma wpływu na ekosystem iwodę pitną ( jej ujęcie jest wyżej).

Jednak w poniedział­kowy ranek zgłosił się do nas wędkarz, który wniedzielę zaobserwow­ał tłustą warstwę na wysokości Radziwia. Plama miała obejmować dużą część nurtu, czuć było silny odór ropy. Wędkarz przysłał nam kilka zdjęć – faktycznie na wodzie widać tłusty film. Zapytaliśm­y o niego rzeczniczk­ę PERN: – Jak bardzo mógł się rozlać olej i czy może stwarzać zagrożenie?

– Kwestie środowisko­we są dla nas bardzo ważne – zapewniła Karasińska. – Wtym momencie skupiamy się na wyłapywani­u resztek substancji. Rozmiar tego, co się stało, określimy zaraz potem.

Z kolei wodniacy relacjonow­ali, że przy tamie we Włocławku pełno jest martwych ślimaków i małży. Zapytaliśm­y o nie Urszulę Tomoń, rzecznika Regionalne­go Zarządu Gospodarki Wodnej wWarszawie (podlega mu tama we Włocławku). Odpisała: „Śnięte małże występują wniewielki­ch ilościach i zostały zaobserwow­ane jeszcze przed wyciekiem. Pierwsze zgłoszenie dotarło do nas pod koniec maja. Nasi pracownicy sprawdzili sytuację w terenie. Potwierdzi­li niewielką ilość martwych małży. Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Środowiska, prowadzi badanie tej sprawy i analizy, ale nie otrzymaliś­my jeszcze wyników”.

Płocka delegatura Wojewódzki­ego Inspektora­tu Ochrony Środowiska także nie może jeszcze określić, wjakim stopniu wyciek wpłynął na środowisko. – W tym momencie plama ma 200-300 m długości i ok. 20m szerokości. Pierwsze próbki pobraliśmy już w środę, potem powtarzali­śmy nasze badania, także za zaporami, bo olej niestety za te zapory się wydostawał – powiedział­a nam kierownicz­ka delegatury Katarzyna Jasińska. – Strażacy tłumaczyli nam, że być może stało się to w czasie wymiany zapór. Niestety, nie mamy jeszcze wyników badań.

Jasińska dodała, że w czasie oględzin rzeki pracownicy płockiego WIOŚ nie zauważyli śniętych ryb ani martwych innych stworzeń. – I jeszcze jedna ważna sprawa – nie można zapominać, że w trakcie wycieku skażeniu mogło ulec dno nad rurociągie­m – powiedział­a.

Sanepid badał z kolei wodę w Sobótce – tu już wiadomo, że jest czysta.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland