Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
NAJWIĘKSZA PARTIA W POLSCE
Wszystkie strony politycznego sporu w Polsce zarzucają sobie nawzajem działania na szkodę kraju – czy to jawną zdradę i spiskowanie zwrogiem, czy też pełnienie roli pożytecznych idiotów na pasku „wiadomych sił”. Częściowo słusznie, bo polityka również na takich aliansach ispiskach polega, choć nasza skłonność do widzenia wszędzie misternych planów rodem ze szpiegowskich powieści często nie bierze pod uwagę tych zwykłych ipowszechnych ludzkich cech, które znacznie lepiej wyjaśniają wiele działań, amianowicie: głupoty ipodłości. Zarówno polityków icałych partii, jak iprywatnych obywateli.
Ajednak kiedy tak wczytuję się wrozmaite doniesienia z kraju, kiedy zbieram okruchy wiedzy, myślę, że faktycznie mamy wPolsce prawdziwą piątą kolumnę, rozległą organizację, która wypowiedziała wojnę państwu i która ma się znakomicie. Rośnie w siłę z każdym rokiem. Planuje z rozmachem, wchodzi w najróżniejsze alianse, ma wsparcie po stronie rządu, ale iwopozycji, episkopacie, na uniwersytetach. Jest to największa partia wPolsce, do której – bez formalnej legitymacji zpieczątką – należy mnóstwo (kto wie, czy nie większość?) naszych rodaków. Motywacje mają różne: czasami chodzi o zbijanie pieniędzy, czasem o anachroniczny światopogląd, czasem owygodę. Ich wspólnym hymnem jest stara piosenka Grześkowiaka zrefrenem: „Chłop żywemu nie przepuści! Chłop żywemu nie przepuści! Jak się żywe napatoczy, nie pożyje se, a juści!”. I żeby było jasne: nie tylko chłop (mężczyzna), ale ibaba, do partii należą wszyscy, bez względu na płeć czy wiek. Atakże nie tylko chłop (rolnik), ale iminister, biskup, radny, deweloper, pani spod piątki, pan spod siódemki.
Ta powszechna, głęboko zakorzeniona nienawiść do wszystkiego, co żyje, jest dla mnie wielką tajemnicą polskiego społeczeństwa. Może bierze się z tego, że nienawidzimy ludzi wokół, askoro ich nie możemy zabić, to przynajmniej możemy się wyżyć na drzewie, koniu, dziecku, niepełnosprawnym, foce, rzece, puszczy.
Cały czas natykam się na tych ludzi z gębą pełną frazesów o tym, jak kochają Polskę, podczas gdy ich przeciwnicy „nienawidzą Polski i Polaków”. Ale kiedy przychodzi co do czego, to spod tych flag biało-czerwonych, spod pomponów, czapek, szalików iwuwuzel w dwukolorze, zorłem ozdobionym dodatkowo napisem „Polska”,kotwicą AK i czym tam jeszcze, spod całego tego kotylionu i celofanu wychodzi nienawiść do faktycznej materii kraju: przyrody, zabytków, wreszcie mieszkańców. Jest tylko jeden warunek: musi chodzić o tych, którzy nie mają się jak obronić.
Ilekroć pojawia się jakiś zapis przeciwdziałający przemocy wobec słabszych, pomagający im wgodnym życiu, toczy się walka na śmierć i życie, byle tylko „nie pożyli se, a juści”. I odwrotnie, kiedy tylko nowe prawo, zaprowadzone przez największą partię, pozwala niszczyć i zabijać, członkowie tejże partii rzucają się z piłami i czym popadnie. Setki kilometrów drzew ocieniających piękne drogi – pod topór (szczególne podziękowania dla Hołowczyca, twarzy tego barbarzyństwa). Kolejne tysiące drzew za sprawą haniebnego Lex Szyszko: na wyprzódki, byle dziś, byle prędzej, wióry lecą. Potem próba wybijania łosi, będących zwierzętami chronionymi. Teraz przyszła kolej na foki mordowane na bałtyckim wybrzeżu (tu zkolei szczególne podziękowania dla posłanki Arciszewskiej-Mielewczyk, która życzy sobie odstrzału tych zwierząt objętych ścisłą ochroną). Do tego nowe przepisy pozwalające sprowadzać do Polski góry śmieci i zarazem pozwalające firmom na zbijanie wielkiej kasy przez puszczanie tych śmieci z toksycznym dymem, który zatruwa wszystkich wokół.
Równolegle – żeby dostało się też ludziom – rząd upokarza protestujących niepełnosprawnych mnóstwem małostkowych zarządzeń rodem z opowieści o sadystycznym dyrektorze szkoły albo komendancie kolonii karnej. Zaraz potem premier Szydło gratuluje Zakopanemu „odwagi”, że nie wdrożyło ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Wielka to odwaga, stanąć wbrew prawu po stronie facetów bijących kobiety i dzieci. Rycerskość wręcz, Roland iWołodyjowski niech się schowają przy takim bohaterstwie. I tak dalej, i tak dalej.
Wydaje się, że nie ma granic dla tego napadu furii, dla tej wojny totalnej. Za każdym wrogiem jest wróg kolejny. Wyciąć, zabić, zastrzelić, zabetonować, wyzuć, pozbawić godności, pozbawić dziedzictwa, skazać na wegetację. Bo można, bo wolno, bo mogą nam skoczyć. Obserwuję to wszystko ze zdumieniem, patrzę na to skłócone, wrogie sobie, wściekłe społeczeństwo, bez końca rojące ospisku wszystkich sił świata przeciwko Polsce, i przypomina mi się słynny cytat z kojota Pogo: „Poznaliśmy naszego wroga i jest on nami”.