Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
ŻADNEGO HAŁASU NOCĄ
– Walka z hałasem nie jest dziś skuteczna. Są kluby, które tak uprzykrzają ludziom życie, że ci muszą się wyprowadzać z własnych mieszkań. Mandaty nie odstraszają właścicieli lokali rozrywkowych. Postępowania wsądzie trwają dwa, trzy lata. Mieszkańcy muszą chodzić na rozprawy, zeznawać. Wprowadzenie zakazu wprawie lokalnym znacznie uprości postępowanie – przekonuje Daniel Łaga, radny Śródmieścia (PO).
Wielokrotnie opisywaliśmy udręki mieszkańców Śródmieścia, którzy skarżą się na kluby nocne działające wich okolicy, choćby na Mazowieckiej. Jeden z mieszkańców kamienicy na tej ulicy opowiadał nam: – Na góra dwustumetrowym odcinku ulicy mamy 17 klubów z głośną muzyką i knajpy z alkoholem. Tylko wnaszym domu działają dwa bary zwódką i piwem. Jeden bez koncesji.
Na hałas nieustannie skarżą się też mieszkańcy ul. Foksal, gdzie w nielegalnym pawilonie przy pałacu Zamoyskich działa Endorfina. Mieszkańcy Powiśla narzekają zaś na hałaśliwe kluby nad Wisłą. Daniel Łaga podkreśla, że nocny hałas to jedna z najczęstszych spraw, zktórymi zgłaszają się do niego warszawiacy.
Radni Śródmieścia jednogłośnie zagłosowali, by w tej sprawie wystąpić z inicjatywą do Rady Warszawy, bo to ona musi przyjąć odpowiednią uchwałę. Wtedy byłby to akt prawa miejscowego. W 2016 r. podobny zakaz przyjęli radni w Poznaniu.
Przygotowali projekt uchwały, wktórym sugerują wprowadzenie zakazu w godz. 22-6 w dni powszednie i 23-6 w piątki i soboty. Z lokalu nie mógłby się wydobywać na zewnątrz hałas przekraczający dopuszczalny w nocy poziom 45 decybeli. Wyjątki to 31 grudnia i 1 stycznia. Zakaz ma nie dotyczyć uroczystości religijnych i miejskich imprez. W nocy otwarte mogłyby być tylko kluby odpowiednio wyciszone.
Policjanci i strażnicy miejscy nie mają teraz sprzętu do mierzenia poziomu hałasu. Radny Łaga uważa, że gdyby zakaz był częścią prawa lokalnego, byłby to argument za tym, by ratusz sfinansował jego zakup.
Nowe przepisy dotyczyłyby tylko nagłośnienia. W przypadku nocnych krzyków funkcjonariusze wciąż posiłkowaliby się kodeksem wykroczeń.
– Dziś mieszkańcy czują się bezsilni wwalce z hałasem. Kilka lat temu wWarszawie został przyjęty tzw. Kodeks dobrych praktyk. Właściciele lokali, którzy zdecydują się go podpisać, zobowiązują się do przestrzegania zasad współżycia społecznego. Ma on jednak charakter dobrowolnej deklaracji, to nie są przepisy prawa. Walka z hałaśliwymi lokalami jest, niestety, często błędnym kołem – stwierdza burmistrz Śródmieścia Krzysztof Czubaszek (PO).
– Analizujemy wprowadzenie wprawie miejscowym zakazu hałasowania po określonej godzinie. Musimy jednak doprecyzować projekt, który trafił do nas od radnych Śródmieścia. Wobecnym kształcie te przepisy oznaczałyby zamknięcie lokali nad Wisłą – mówi wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski.
I dodaje: – Stwierdzenie zakłócenia miru domowego z kodeksu wykroczeń jest dość subiektywne. Potrzebna jest osoba skarżąca. Natomiast zakaz hałasowania po określonej godzinie byłby wprost zapisany wprawie miejscowym. To zawęża pole do interpretacji. Interweniujący funkcjonariusz po prostu stwierdza na miejscu, czy muzyka z lokalu jest słyszalna na zewnątrz, i to jest już podstawa do ukarania.
Jedną z inspiratorek wprowadzenia zakazu jest Maria Oleksiewicz, mieszkanka pl. Grzybowskiego. W sądzie walczyła z pobliskim klubem The View, który działa na dachu wieżowca. Menedżerka klubu została skazana (wyrok nieprawomocny) za zakłócanie ciszy nocnej na 40 godz. prac społecznych. – Przepisy nie są dostosowane do dzisiejszych realiów. Jeżeli zakaz wejdzie w życie, policja i straż miejska nie będą potrzebowały zgłoszenia pokrzywdzonego mieszkańca, by podjąć interwencję. A ci często boją się walczyć z klubami – mówi Oleksiewicz. – Wraz z innymi mieszkańcami Śródmieścia będziemy pilnować, żeby nie było to martwe prawo. Trzeba opanować ten żywioł.
Radni Śródmieścia i mieszkańcy tej dzielnicy lobbują za wprowadzeniem do prawa lokalnego zakazu hałasowania przez kluby po godz. 22, a w weekendy po 23. Władze miasta są tej inicjatywie przychylne.