Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
GDZIE JEST TA USTAWA?
PiS to kolejna ekipa rządząca, która obiecała ustawę reprywatyzacyjną, ale schowała ją do zamrażarki. – Gdzie ta ustawa? – pytali uczestnicy manifestacji zorganizowanej przez Komitet Obrony Praw Lokatorów.
Pikieta pod hasłem „Chcemy ustawy reprywatyzacyjnej” rozpoczęła się w niedzielne popołudnie przy Pałacu Kultury od strony Emilii Plater. Ściągnęli na nią aktywiści Komitetu Obrony Praw Lokatorów, ale też Partii Razem, Pracowniczej Demokracji, Inicjatywy Pracowniczej, Wolnego Miasta Warszawa, a nawet Polskiego Stronnictwa Ludowego (obecny był kandydat PSL na prezydenta Warszawy Jakub Stefaniak). Zgromadzili się na słynnej „działce Duńczyka” o przedwojennym adresie Chmielna 70. To tu miała swój początek afera reprywatyzacyjna. Wybuchła po ujawnieniu w 2016 r. w„Gazecie Wyborczej” przez Iwonę Szpalę i Małgorzatę Zubik kulisów przekazania tej cennej nieruchomości kupcom roszczeń. Po artykułach dziennikarek Ministerstwo Finansów uznało, że grunt należy się skarbowi państwa.
Demonstrujący skupili się jednak na sytuacji lokatorów kamienic oddawanych w prywatne ręce.
– Ustawa reprywatyzacyjna mogłaby zmienić ich los. Obiecywana jest od 2001 r. Non stop jesteśmy zwodzeni, słyszymy, że nie stać państwa na tę ustawę. Płacimy za to nie tylko pieniędzmi, ale utraconymi mieszkaniami, eksmisjami lokatorów czy skazywaniem ich na pokrywanie wywindowanych czynszów. To wszystko dzieje się w majestacie prawa, które nie czyni zadość sprawiedliwości – mówił Jakub Żaczek zKOPL. – Reprywatyzacja nie ma nic wspólnego zwyrównywaniem krzywd, a bardzo dużo z tworzeniem nowych. Wciąż trwają dramaty lokatorów pozostawionych własnemu losowi przez państwo, miasto, polityków, właścicieli nieruchomości, spekulantów. Nie widać instytucjonalnych zmian, które by zatrzymały reprywatyzację. Nie ma ustawy.
– Z kamienic, które miały wrócić do miasta, tak naprawdę wróciła tylko Marszałkowska 43. Lokatorzy co prawda mogą teraz płacić niski czynsz, ale nie wiadomo, co będzie potem – alarmowała Laura Akai, działaczka anarchistyczna. – My czekamy ciągle na sprawiedliwość, na tę ustawę, gdzie będzie napisane: żadnych zwrotów w naturze, żadnych zwrotów budynków z lokatorami.
– Hanna Gronkiewicz-Waltz w kwietniu 2016 r. mówiła, że to „normalna reprywatyzacja”. To nie jest żadna normalna reprywatyzacja, to kradzież publicznego majątku, to kradzież wysiłku pokoleń warszawiaków, którzy odbudowywali stolicę z ruin. Nie ma zgody na oddawanie budynków w naturze, nie ma zgody na traktowanie lokatorów jak wkładki mięsnej – mówił z kolei Jan Śpiewak, lider Wolnego Miasta Warszawa. Ostrych słów nie szczędził także obozowi władzy: – Patryk Jaki przedstawił rok temu założenia ustawy reprywatyzacyjnej. I co się z tym dzieje? Nic się nie dzieje. Dopóki ustawy nie ma, mafia reprywatyzacyjna będzie działać dalej. I to jest prawdziwy test na intencje obecnego rządu. Brak tej ustawy pokazuje, co tak naprawdę ten rząd uważa o aferze reprywatyzacyjnej. Nie zgadzamy się na działania pozorowane, na teatr polityczny. Chcemy konkretów, systemowych rozwiązań, a nie państwa z kartonu i krzywdzenia dalej ludzi.
Uczestnicy demonstracji przeszli następnie szlakiem kamienic przejętych przez kupców roszczeń. Na trasie marszu były m.in. domy przy Emilii Plater 14, Noakowskiego 16 i Poznańskiej 14. Przed kamienicą przy Noakowskiego rozmawialiśmy z Elżbietą Witczyńską--Lewandowska, którą do opuszczenia mieszkania na pierwszym piętrze, zajmowanego przez jej rodzinę od 1945 r., zmusił nowy właściciel budynku – spółka Fenix.
– Od razu podwyższył czynsz. Potem wszedł z uciążliwym remontem. Pod groźbą eksmisji żądał udostępniania mieszkań. Poza tym były ciągłe hałasy, kurz, pękające ściany. Nasze mieszkanie dwukrotnie zalewały fekalia. W łazience i toalecie spadł sufit. Zniszczony został porcelanowy rezerwuar. Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego stwierdził katastrofę budowlaną. Nasza walka trwała sześć lat. Wyprowadziliśmy się w2012 r. – opowiadała Elżbieta Witczyńska-Lewandowska.
– Nasz dom nie został do tej pory zreprywatyzowany, bo stawiamy opór. W dokumentach znaleźliśmy nieścisłości i to my, lokatorzy, zablokowaliśmy zwrot budynku – mówiła Małgorzata Żórawska, mieszkanka kamienicy przy Zgoda 4.