Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
PARK CENTRALNY TO NIE ODPOWIEDŹ
sam przyczyniłby się więc do jej pogłębienia.
Ekologiczne miasto powinno być miastem zwartym, w którym do większości miejsc mieszkańcy mogą dotrzeć pieszo w ciągu kilkunastu minut. Wcielanie w życie modernistycznego ideału budynków luźno rozrzuconych w zieleni prowadzi do rozlewania się struktury urbanistycznej i uzależnienia ludzi od ruchu samochodowego. Wystarczy spojrzeć na to, jak gęsto zabudowana jest Kopenhaga, na którą tak często powołujemy się, myśląc o idealnym modelu zrównoważonego miasta. Centrum Warszawy powinno zapełnić się budynkami, które odciążą infrastrukturę, przywrócą tej przestrzeni istotne dla śródmieścia funkcje.
Już teraz dobrze widać, jak wielki potencjał kreowania zdarzeń ma otoczenie Pałacu. Instytucje kultury potrafiły w ciągu ostatnich kilku lat stworzyć przy głównym wejściu do budynku miejsce będące istotnym punktem na mapie Warszawy. Wraz zpowstaniem siedzib MSN i Teatru Rozmaitości przestrzeń ta ma szansę stać się punktem odniesienia dla całej struktury miasta. Nowy park od strony ul. Marszałkowskiej odizolowałby centrum od otoczenia, zmieniając Pałac Kultury w samotną, zapomnianą wyspę.
Nikogo nie trzeba przekonywać do tego, jak istotną rolę odgrywają w naszym ekosystemie parki. Jednak czy rzeczywiście Warszawa cierpi na ich deficyt? Według „Green Cities Index 2018” opublikowanego przez portal TravelBird znajduje się ona na 12. miejscu wśród najbardziej zielonych miast świata, wyprzedzając Helsinki, Wiedeń czy Berlin. Mieszkańcy centrum w ciągu krótkiego spaceru mogą dostać się do parku Świętokrzyskiego, Ogrodu Saskiego, parku Mirowskiego czy zadrzewionego pl. Grzybowskiego.
Być może problemem nie jest wtakim razie brak zieleni, ale jej jakość i sposób skomunikowania z resztą miasta. Dlaczego sąsiadujący z Pałacem Kultury park Świętokrzyski nie jest ulubionym miejscem wypoczynku warszawiaków? Jego położenie przy głośnej ul. Świętokrzyskiej i brak pomysłu na formułę jego funkcjonowania sprawiają, że obecnie jest on głównie przestrzenią tranzytu, pospiesznie mijaną przez przechodniów.
Ciągle brakuje nam drzew sadzonych przy chodnikach najważniejszych stołecznych ulic, które łączyłyby ze sobą poszczególne ogrody i parki, tworząc jeden, spójny system. Szereg małych, ale konsekwentnie wprowadzanych zmian spowodowałby skok cywilizacyjny odczuwalny znacznie bardziej niż pojawienie się nowego, spektakularnego parku, którego forma już na starcie byłaby anachroniczna.