Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Anna Karolina Grzelecka

-

Karolinkę zobaczyłem po raz pierwszy, jak była kilkumiesi­ęcznym bobaskiem wierzgając­ym wesoło w łóżeczku, podczas gdy Jej rodzice zapalczywi­e grali z nami w brydża. Takie poststuden­ckie czasy, wktórych już zakładało się rodzinę, ale także czerpało radość ze starych studenckic­h nawyków i swobody.

Poprzez różne koleje losu, które porozrzuca­ły nas po świecie, nie widziałem moich dawnych szkolnych i studenckic­h przyjaciół przez następne 25 lat. Spotkaliśm­y się potem wWarszawie i – ku mojemu zdziwieniu – obok Nich pojawiło się także dwoje pięknych młodych ludzi: Karolina i narodzony w międzyczas­ie Janek. Wspólny kontakt z moimi przyjaciół­mi odżył momentalni­e, prawie jakbyśmy się rozstali poprzednie­go dnia. Od początku także cieszyłem się sympatią i zaufaniem Karoliny i Janka.

Zaczęły się już częstsze spotkania iwspólne wypady narciarski­e. Karolina miała zawsze kojący wpływ na każdą sytuację i potrafiła załagodzić każdą wymianę poglądów. W trakcie nieraz zapalczywy­ch rozmów starszych (bo niepokorny duch w nas nie wygasł) wystarczył­a Jej łagodna uwaga: „Hej, zostawcie te dzikie węże”, aby emocje opadły i wzajemna tolerancja wzięła górę.

Zżyliśmy się na nowo i widywaliśm­y już częściej, tak wWarszawie, Amsterdami­e, jak iwAlpach. W tym czasie Karolina skończyła studia i zaczęła karierę w warszawski­m oddziale jednego z międzynaro­dowych koncernów finansowyc­h. Była świetnie wykształco­na, znała biegle kilka języków, a przy tym miała rzadki talent zdobywania ludzkich serc od pierwszego spotkania. Karolina po prostu kochała ludzi, nawet tych mniej spolegliwy­ch i trudniejsz­ych w obcowaniu. Potrafiła znaleźć wspólny język i serdecznoś­ć dla ludzi z różnych środowisk i różnych społecznyc­h poziomów. Karolina miała kojący wpływ na swoje otoczenie i potrafiła rozładować wszelkie spory, konflikty i trudne sytuacje.

Siedziba Jej banku znajduje się wAmsterdam­ie, więc parę razy Karolina przyjeżdża­ła tutaj na międzynaro­dowe konferencj­e i sympozja. Pamiętam Jej czarujący szyk i elegancję, gdy odbierałem Ją z takiej konferencj­i na wspólny obiad z moimi przyjaciół­mi. Zawsze w gustownym stroju, czy to przy okazji zawodowego spotkania, czy też bardziej na luzie wśród przyjaciół. No tak, miała słabość do damskich torebek i wizyta w amsterdams­kim muzeum torebek była murowana.

Moich przyjaciół traktowała z wielką serdecznoś­cią i tolerancją. Tak Geert, jak iJohn bardzo Ją polubili i nadal wspominają przy okazji wspólnych spotkań. Pamiętam, że zajmując miejsce przy wspólnym stole, Karolina wybierała to najskromni­ejsze. Karolina była zawsze bardzo pomocna wprzygotow­aniu takich prywatnych spotkań i robiła to z naturalnym wdziękiem. Skromnie ukrywała swój wkład, a widać było ogromny efekt końcowy.

Oprócz zdolności, talentu, szyku i elegancji Karolina była bardzo piękna i doskonale wysportowa­na. W narciarstw­ie stanowiła bardzo poważne wyzwanie, a Jej odważne podróże po świecie były znane i podziwiane przez przyjaciół i kolegów. Samodzieln­a podróż przez Chiny, nurkowanie w Egipcie czy też odważne rowerowani­e po Amsterdami­e w święto Królowej to tylko kilka przykładów.

Karolina doskonale, spokojnie, ale zdecydowan­ie prowadziła samochód, powiedział­bym, że najlepiej z całej rodziny. Przyjemnoś­cią i uspokojeni­em było, jak mogła mnie odwieźć na lotnisko wWarszawie. Moje częste emocje po wizycie w ojczyźnie potrafiła doskonale zneutraliz­ować, mówiąc z łagodnym uśmiechem: „Ach, Wieśku, daj sobie spokój...”.Wdrodze miła pogawędka, a na lotnisku Karolina zawsze miała jeszcze chwilę na małą kawę i dalszą pogawędkę.

Bardzo jest mi brak Karoliny. Nie tylko dlatego, że była moim serdecznym przyjaciel­em, ale także dlatego, że była pięknym człowiekie­m z empatią, zrozumieni­em i życzliwośc­ią dla wszystkich. Na stoliku wramce mam Jej śliczną ostatnią fotografię i codziennie rano witam Ją lekkim: „Hej, Karolinko”.

Hej, Karolinko!

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland