Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Mała szkoła w wielkim kłopocie
– Nie mamy gdzie się podziać – mówi Beata Busz-Jagura, wicedyrektorka Waldorfskiej Szkoły Podstawowej im. Augusta Cieszkowskiego. – Spotykamy się codziennie idyskutujemy nad rozwiązaniem, wciąż bez rezultatu.
Szkoła działa od siedmiu lat. Uczy się w niej kilkudziesięcioro uczniów wklasach I–VII. Jest wyjątkowa, działa według założeń pedagogiki waldorfskiej, która narodziła się wNiemczech, a po 100 latach znana jest na całym świecie. „Z jej doświadczeń korzystają często tradycyjne metody nauczania, na podstawach pedagogiki waldorfskiej oparta jest w dużej mierze edukacja powszechna w Finlandii uznawana za najefektywniejszy i najlepszy system edukacji na świecie” – tak przedstawia metody pracy szkoła.
Dzień zaczyna się tu od długiej, dwugodzinnej lekcji głównej podzielonej na części. Najpierw gra na flecie, zabawy ruchowe i rytmiczne, potem część merytoryczna, czyli przypominanie wiedzy z poprzedniego dnia. Dzieci poznają język polski, matematykę, historię, biologię oraz geografię. Taką lekcję prowadzi przez cały okres nauki jeden wychowawca. Potem są zajęcia, które wymagają systematycznego powtarzania (np. dwa języki obce od pierwszej klasy). Szkoła waldorfska kładzie nacisk na zajęcia artystyczne: plastyczne, muzyczne, prace ręczne. Nie ma podręczników, a młodsi uczniowie nie znają też komputerów ani pomocy audiowizualnych. Szkoła realizuje oczywiście podstawę programową, ale dostosowuje ją do wieku imożliwości uczniów. – Jest unikatowa – chwali mama uczennicy. – Pedagogika waldorfska doskonale funkcjonuje w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych, jest tam wspierana.
Placówka działa wWawrze, sale wynajmuje od Szkoły Podstawowej nr 195 przy ul. Króla Maciusia. Ale miejska podstawówka potrzebuje przestrzeni. Liczy już nie sześć, a siedem roczników uczniów, a po wakacjach będzie ich osiem. Dlatego wypowiedziała umowę najmu szkole niepublicznej. Stąd kłopoty. Szkoła będzie potrzebować po wakacjach ok. 500 m kw. powierzchni. Chyba że zostanie z garstką uczniów, wówczas wystarczy 250 m kw. Bo nie wszyscy rodzice są w stanie pozostawać nadal w niepewności. Niektórzy już zapowiedzieli, że zabierają dzieci do innych szkół. – Najlepiej byłoby, gdyby udało nam się znaleźć pomieszczenia wWawrze. Szukamy jednak wszędzie – mówi Beata Busz-Jagura.
– Dzielnica pokrywa koszty „deformy” edukacji wprowadzonej przez PiS, dlatego musimy zapewniać dodatkowe miejsca dla uczniów szkół publicznych – mówi burmistrz Wawra Łukasz Jeziorski. – Budujemy nowe placówki i rozbudowujemy istniejące. Z przychylnością patrzymy na rozwój tych niepublicznych, ale nie dysponujemy lokalami, które mogłyby być użyczone na ich potrzeby.
Na razie nic nie wyszło też z rozmów z urzędnikami z innych dzielnic, efektów nie przyniosły również poszukiwania u prywatnych właścicieli nieruchomości. Jest jeszcze jedno rozwiązanie – edukacja domowa. Wówczas jednak szkoła przestanie istnieć.
Nie ma tu podręczników, a dzieci zaczynają dzień nauki od gry na flecie i zabaw ruchowych. Wyjątkowej niepublicznej szkole wWawrze grozi likwidacja. Nie ma dla niej miejsca. – Dzielnica pokrywa koszty „deformy” edukacji wprowadzonej przez PiS, dlatego musimy zapewniać dodatkowe miejsca dla uczniów szkół publicznych – mówi burmistrz Wawra Łukasz Jeziorski