Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Podwójne życie radnego z Ursusa
„Wcałej mojej pracy samorządowca oraz przedsiębiorcy kierowałem się uczciwością i praworządnością. Poświęcam bardzo wiele czasu pomocy innym ludziom. Niejednokrotnie odbywa się to kosztem czasu, który powinienem poświęcać swojej rodzinie. Posiadam opinie prawne, które stwierdzają, że nie złamałem prawa” – takie oświadczenie wygłosił Robert Faliszewski, dzielnicowy radny PO zUrsusa przed głosowaniem rady dzielnicy w sprawie wygaszenia jego mandatu.
Było to rok temu. Teraz sprawa znalazła swój finał wwojewódzkim sądzie administracyjnym.
Sąd zajął się sprawą po tym, jak radny Faliszewski poskarżył się na decyzję wojewody mazowieckiego Zdzisława Sipiery (PiS), który wygasił mu mandat. Wojewoda wytknął, że radny przez 11 miesięcy od wyborów samorządowych z 2014 r. łączył mandat radnego z funkcją członka zarządu klubu sportowego Ursus. Ten klub wspierany jest dotacjami z dzielnicy, gra na stadionie dzielnicowego ośrodka sportu i rekreacji przy ul. Sosnkowskiego 3. W swoim programie wyborczym radny Faliszewski w2014 r. zawarł postulat „ulepszenia infrastruktury dzielnicowego stadionu poprzez wybudowanie nowoczesnych szatni, zadaszenia trybuny i oświetlenia płyty boiska”. Nad rozwojem tej infrastruktury przez 11 miesięcy czuwał zarówno jako członek zarządu klubu, jak i radny dzielnicowej komisji kultury i sportu. Radny występował jeszcze w trzeciej roli – przedsiębiorcy świadczącego usługi klubowi sportowemu. Lokalne czasopismo „Mocne Strony”, ukazujące się m.in. wUrsusie, Pruszkowie iGrodzisku Mazowieckim, podawało także, że należąca do radnego spółka Master Light Service otrzymywała zlecenia od klubu sportowego.
Wpaździerniku 2015 r. radny Faliszewski złożył rezygnację z funkcji wklubie. Jednak latem 2017 r. wojewoda mazowiecki doszedł do wniosku, że zrobił to za późno, bo powinien to zrobić z chwilą objęcia mandatu radnego. Wtedy wezwał radę dzielnicy do wygaszenia mandatu radnemu.
Wradzie dzielnicy rządzi koalicja Platformy Obywatelskiej oraz lokalnego Stowarzyszenia Obywatelskiego. Radni wybronili Faliszewskiego. Za odebraniem mandatu opowiedziało się tylko dwoje radnych, dwoje się wstrzymało, 13 było przeciw. Wgłosowaniu nie wzięła udziału partyjna koleżanka Faliszewskiego, radna Jolanta Dąbek. Oświadczyła: „Ze względów moralnych nie mogę się poddać tej dyscyplinie. W przypadku gdy prawo zostało naruszone, nie mogę stanąć w obronie człowieka, który to prawo złamał i zawiódł moje zaufanie”.
Po tej decyzji rady dzielnicy wojewoda Sipiera w sierpniu 2017 r. wygasił mandat Robertowi Faliszewskiemu wtrybie nadzorczym. Radny odwołał się do sądu administracyjnego. Czekając na wyrok, nadal pełnił funkcję radnego – uczestniczył w głosowaniach, komisjach, został nawet wiceprzewodniczącym rady dzielnicy. Podobnie reagowali inni dzielnicowi samorządowcy, którym wojewoda próbował wygaszać mandaty – ursynowski radny Piotr Karczewski i białołęcka radna Lucyna Wnuszyńska. Tamta dwójka jednak w sądach administracyjnych wygrała, aFaliszewski przegrał. Uzasadnienie wyroku właśnie zostało opublikowane. Sędzia WSA Piotr Borowiecki stwierdził, że wojewoda miał rację, twierdząc, że doszło do złamania ustawowego zakazu łączenia mandatu radnego z prowadzeniem działalności gospodarczej na majątku komunalnym. Oddalił skargę Roberta Faliszewskiego.
Radny w rozmowie z „Mocnymi Stronami” zapowiedział skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Do czasu rozpatrzenia sprawy przez NSA nadal może pełnić mandat radnego. Wyrok na pewno nie zapadnie przed końcem kadencji.
Radni nie mogą prowadzić działalności na miejskim majątku, a taka sytuacja miała miejsce – orzekł sąd administracyjny. Chodzi o radnego z Ursusa, który zasiadał w zarządzie klubu sportowego dotowanego przez dzielnicę. Spółka radnego dostawała zlecenia od klubu. Mimo to pewnie dotrwa on do końca kadencji.