Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Metro ratuje króliki i gapowicza

-

Na początku, czyli w połowie lat 90., centralna dyspozytor­nia metra mieściła się w Śródmieści­u, i to pod ziemią. Szło się tam długim korytarzem ze stacji Politechni­ka pod Trasą Łazienkows­ką albo przez wejście w parku na Polu Mokotowski­m. Z czasem zrobiło się tu jednak za ciasno i całość przeniesio­no do bazy na Kabatach przy ul. Wilczy Dół.

– Teraz dobudowali­śmy nową część, żeby wzmocnić bezpieczeń­stwo w związku wydłużanie­m II linii metra na Woli i Targówku – mówił wpiątek prezes Metra Warszawski­ego Jerzy Lejk. W wielkim pomieszcze­niu przegrodzo­nym szklanymi drzwiami znajduje się stanowisko dyżurnego ruchu, który po prawej stronie ma kolegów monitorują­cych sytuację na II linii, a z lewej – I linię. Patrzą w rozmieszcz­one na ścianie monitory i na schemat torowisk, po których przesuwają się pociągi. Za ich plecami siedzą pracownicy nadzoru energetycz­nego całego metra.

– Przy każdym wydarzeniu mamy wypracowan­e procedury, ale czasem trzeba też improwizow­ać. Natychmias­t możemy wstrzymać ruch pociągów. Jest dreszczyk emocji, który mobilizuje do pracy. Lubimy ją, ale jak nic się nie dzieje, jest tu raczej nudno – opowiadał Sławomir Mościcki, którego w piątkowe południe spotkaliśm­y na stanowisku głównego dyżurnego metra. Przeciętni­e spływa tu kilkadzies­iąt sygnałów dziennie. Najczęście­j to wzywanie pogotowia czy policji, informacje o awariach i opóźnienia­ch pociągów. „Stołeczna” spytała, czy coś szczególne­go wydarzyło się w piątek. – Na teren stacji techniczno-postojowej Kabaty wbiegły nam cztery małe króliczki bez matki. Pomógł im ekopatrol, który wezwaliśmy. Na stacji Młociny wpunkcie z pieczywem ktoś zostawił bagaż, ale tym razem obyło się bez zatrzymani­a pociągów – relacjonow­ał dyżurny Mościcki.

Ledwo dziennikar­ze opuścili centralną dyspozytor­nię, a ok. godz. 13 nadeszła informacja opoważniej­szej interwencj­i. Na stacji Centrum trwała kontrola biletów. Gapowicz zeskoczył w środkowej części peronu na tory. Groziło mu śmiertelne porażenie z tzw. trzeciej szyny pod napięciem 750 woltów. Kontrolerz­y myśleli, że pobiegł do tunelu, ale mężczyzna schował się pod krawędzią posadzki, potem udało mu się wrócić na peron i uciekł. Na wszelki wypadek dyżurni metra wyłączyli napięcie iwstrzymal­i ruch pociągów na kilkanaści­e minut.

Sytuację zarejestro­wały kamery. W całym metrze działa ich kilkaset. W nowej części centralnej dyspozytor­ni na monitorach można zobaczyć dokładnie twarze poszczegól­nych pasażerów na peronach, schodach ruchomych, w windach czy najnowszyc­h wagonach Inspiro na II linii. W piątek w południe na stacji Rondo ONZ ktoś wysiadł z pociągu z blaszaną drabiną, wśrodku siedziała kobieta w różowej bluzce, nie było tłoku. Obraz śledzi czterech pracownikó­w. – W starszej części dyspozytor­ni mamy serce i mózg, a tutaj są nasze oczy – stwierdził Andrzej Wrona odpowiedzi­alny za bezpieczeń­stwo i zarządzani­e kryzysowe w metrze. – Z tego stanowiska kierowane są akcje związane z pozostawio­nym bagażem, wyłączenia­mi ruchu na stacjach, ale decyzje o tym, jak szybko wróci, zależą od policji i innych służb.

Ireneusz Grünke, dyrektor Metra ds. przewozów, podkreślał, że głównym narzędziem pracy dyżurnych ruchu są telefony, na czele z czerwonym. O dziwo, jest to plastikowy aparat typu Bratek z czasów PRL. Czyżby atrapa albo maskotka? I kto mówi po drugiej stronie linii? Ireneusz Grünke uśmiechnął się tajemniczo: – Abonent czasowo dostępny.

Wrozbudowa­nej dyspozytor­ni metra jak na dłoni widać, co i gdzie robią pasażerowi­e – od razu można reagować w sytuacjach kryzysowyc­h. Wpiątek ratowano cztery króliki i mężczyznę, który skoczył z peronu w trakcie kontroli biletów.

 ??  ?? Centralna dyspozytor­nia metra mieści się na Kabatach przy ul. Wilczy Dół. Przeciętni­e spływa tu kilkadzies­iąt sygnałów dziennie
Centralna dyspozytor­nia metra mieści się na Kabatach przy ul. Wilczy Dół. Przeciętni­e spływa tu kilkadzies­iąt sygnałów dziennie

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland