Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
SZKOŁA PILNIE POTRZEBNA
Ta szkoła może pomóc rozwinąć skrzydła uzdolnionym dzieciom, zmienić oblicze miasta, a nawet sprawić, że w miejskiej kasie przybędzie pieniędzy. Na czym więc polega problem?
Chodzi oOgólnokształcącą Szkołę Muzyczną II stopnia, takie „muzyczne liceum”.
– To nasze największe marzenie, cel, dziwię się właściwie, że nie myślano o niej już w roku 2005, gdy wPłocku powstawała OSM I stopnia – mówi Michał Zawadzki, który od 2016 r. dowodzi muzycznym kształceniem w mieście.
Najpierw kilka słów wyjaśnienia. WPłocku przy ul. Kolegialnej działa Państwowa Szkoła Muzyczna I i II stopnia, której początki sięgają jeszcze czasów powojennych. To ta, do której dzieci chodzą popołudniami i uczą się gry na instrumentach. Ma dwa stopnie – pierwszy, obejmujący cztery lub sześć lat, i drugi – sześć lat.
Oprócz niej, także przy Kolegialnej, działa Ogólnokształcąca Szkoła Muzyczna I stopnia, którą można nazwać połączeniem „zwykłej” podstawówki ze szkołą muzyczną. Poza polskim, matematyką, historią dzieci mają tu lekcje z instrumentu i teorii muzyki. Ale powtórzmy – jest to szkoła pierwszego stopnia. Tylko podstawówka. Choć od lat mówi się o potrzebie powstania ogólnokształcącej szkoły muzycznej II stopnia, „muzycznego liceum” w mieście nie ma. I rodzi to masę problemów.
Chodzi przede wszystkim o uczniów. Uzdolnionych (bo płocka OSM ma doskonałe wyniki i świetną opinię), wrażliwych ipracowitych (nauce poświęcają bowiem przynajmniej dwa razy więcej czasu niż ich rówieśnicy ze „zwykłych” szkół). – Dziecko kończy naukę w szkole pierwszego stopnia. Kurs artystyczny może kontynuować już tylko wPSM II stopnia, popołudniami, bo jako „zwykłą” szkołę średnią musi wybrać już jedną zpłockich szkół ponadgimnazjalnych [a niedługo – ponadpodstawowych – przyp. red.] – objaśnia Michał Zawadzki, dyrektor zarówno OSM, jak i PSM I i II stopnia. – Tymczasem nie wszystkie szkoły rozumieją, jaki ogrom wysiłku trzeba włożyć wnaukę gry na instrumencie, wprzygotowanie się do kariery muzycznej. Uczeń stara się pogodzić wymagania obu szkół, a to bardzo często jest właściwie niemożliwie. Kończy się tym, że młody, wybitnie uzdolniony człowiek, już koncertujący, mimo swego talentu i pracowitości, ma poprawki wPSM ikłopoty znauką w którymś z liceów. W szkołach łączących pion ogólnokształcący z artystycznym nie ma takiego problemu, znamy swoje dzieci, wiemy, jak pogodzić jeden i drugi typ nauczania tak, by żaden z nich nie ucierpiał. Powstanie OSM II stopnia jest konieczne, by nie podcinać młodym zdolnym płocczanom skrzydeł.
Drugi argument to pieniądze. Chodzi o to, że za każdym uczniem „idą” zapewniane przez rząd fundusze. Wedle przepisów na ucznia szkoły artystycznej pierwszego stopnia przypada nieco ponad dwa razy więcej pieniędzy niż na ucznia „zwykłej” podstawówki. Na ucznia szkoły artystycznej drugiego stopnia już 3,36 razy tyle.
– Tymczasem kurs artystyczny wOSM Istopnia kończy się po klasie szóstej. Po reformie edukacji mamy jeszcze dwie klasy – siódmą i ósmą. Dzieci kończą więc podstawówkę wOSM I stopnia, ale od siódmej klasy realizują program muzyczny OSM II stopnia. Tyle że... za subwencje przysługujące uczniom I stopnia – tłumaczy dyrektor Michał Zawadzki. – Organ prowadzący, miasto, musi więc dokładać brakujące pieniądze. Trzeba temu szybko zaradzić.
Na czym więc polega problem? Uczniowie są (w czerwcu 2019 r. ósmą klasę OSM skończy 27 osób, rok później kolejnych 20, w sumie w całym OSM I stopnia jest 236 uczniów, zainteresowanie rodziców szkołą jest bardzo duże). Z kadrą – jak zapewnia Zawadzki – nie byłoby większego kłopotu.
– Chodzi o lokal – ze smutkiem przyznaje dyrektor OSM i PSM. – Od września 2017 r. zajęcia z pionu ogólnego oraz zbiorowe zajęcia muzyczne realizujemy w budynku Jagiellonki. Przy Kolegialnej się nie pomieścimy, już teraz właściwie cudem znajdujemy miejsce dla wszystkich wgmachu, który – wedle projektu ostatniej przebudowy – jest „salą koncertową z zapleczem”.
Kilka lat temu dość realny wydawał się pomysł z odkupieniem od banku budynku po sąsiedzku, ostatecznie jednak nieruchomość kupił deweloper, sprzedaż mieszkań już ruszyła. Był także pomysł, by szkoła muzyczna przeniosła się do dawnego Gimnazjum nr 2, nie zyskał on jednak aprobaty poprzedniej dyrekcji „muzycznej” (i za chwilę wbudynku przy Jakubowskiego będzie działał POKiS).
– Mam jednak inne pomysły. Przedstawiłem je prezydentowi Płocka Andrzejowi Nowakowskiemu, widzę ze strony miasta dobrą wolę i zaangażowanie, choć rozumiem, że siedziba dla nowej szkoły to także niebagatelne koszty – mówi jeszcze Zawadzki. – Mam jednak nadzieję, że się uda. I że OSM II stopnia, elitarna szkoła dla przyszłych artystów, zacznie działać już we wrześniu 2019 r. Zczasem na bazie płockich OSM-ów i PSM-ów mógłby powstać zespół szkół muzycznych. A nawet – bo i to wydaje się nam realne i potrzebne – artystycznych, skoncentrowany nie tylko na muzyce. Młodzi ludzie, którzy nie muszą wyjeżdżać z miasta, by tu kształcić się w tym kierunku, grono nauczycieli takiego zespołu – to mogłoby pozytywnie wpłynąć na obraz miasta. Myślę, że jest o co walczyć.
Prezydent Nowakowski zapewnia z kolei, że docenia zaangażowanie nowego dyrektora szkoły muzycznej i on także chce zrobić wszystko, by placówka się rozwijała. I przede wszystkim – by poprawić jej warunki lokalowe. Przypomina historię z budynkiem po Gimnazjum nr 2, to on proponował go poprzedniej dyrekcji i dziś właściwie żałuje, że sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej.
– Na szczęście dzieci zOSM Istopnia mogą kontynuować edukację muzyczną w PSM II stopnia, choć faktycznie wymaga to od nich masę wysiłku, a przepisy dotyczące finansowania ich nauki, subwencji są kuriozalne – ocenia. I dodaje: – Można rozważyć powstanie OSM II stopnia i funkcjonowanie jej np. w budynku Jagiellonki, w którym już dziś zresztą uczą się dzieci ze starszych klas OSM Istopnia. Pytanie tylko, czy będzie dostateczne zainteresowanie tą placówką. Sprawa jest otwarta.