Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
SZKOŁĘ BUDUJĄ NA CZARNO
Niektórzy śpią więc przed inwestycją Ministerstwa Kultury w samochodzie
Ponad 30 robotników na budowie szkoły muzycznej przy Rakowieckiej zostało bez pieniędzy, jedzenia i dachu nad głową. Ich pracodawca zapadł się pod ziemię.
– Koczujemy tak od czterech dni. Jesteśmy brudni, głodni i zmęczeni – skarżyli się w piątek „Stołecznej” robotnicy, których zatrudniła spółka Pamara. To podwykonawca modernizacji gmachu dawnego sierocińca przy Rakowieckiej 21. Firma od sześciu tygodni nie wypłaciła należnych pensji. Problem dotyczy ponad 30 osób z różnych stron Polski, ale też z Ukrainy.
– Nie tylko nie mamy na jedzenie, ale też na powrót do domu – żali się Wasilij, któremu w niedzielę kończy się polska wiza. – Do wtorku mieliśmy opłacony hotel robotniczy wUrsusie, później większość z nas musiała się z niego wynieść. Ostatnią noc spędziłem z piątką kolegów w samochodzie zaparkowanym naprzeciwko placu budowy.
Wasilij przyjechał do pracy wPolsce trzy miesiące temu. Twierdzi, że firma obiecała mu umowę o pracę, ale jej podpisanie stale odwlekała „na jutro”. Tak samo postąpiła z resztą ukraińskich robotników. W efekcie zmuszeni byli do pracy na czarno. Polacy co prawda dostali umowy, ale zapisane w nich miesięczne wynagrodzenie okazało się prawie trzykrotnie niższe od tego, które brali do ręki.
– Dzwoniłem do ZUS, powiedzieli, że nic nie wiedzą o naszych umowach. Szef nie odprowadzał składek – mówi Józef, także pracownik budowy z Rakowieckiej. – A ja jestem cukrzykiem. Bez ubezpieczenia nie dostanę refundacji leków.
Owyjaśnienia poprosiliśmy dyrektora budowy Piotra Piątka z firmy Alstal, głównego wykonawcy nowej szkoły muzycznej. – Mikael Elisabetarson, prezes Pamary, od wtorku nie odbiera naszych telefonów. Wstrzymaliśmy pieniądze dla podwykonawcy za zeszły miesiąc. Chcielibyśmy je wypłacić pracownikom tej firmy, ale nie możemy tego zrobić, dopóki nie dostaniemy ich umów o pracę i listy płac – oznajmił.
– Wczwartek miał je tu przywieźć Andrzej Bąk, inżynier budownictwa lądowego zPamary, ale podobno zepsuł mu się samochód – twierdzą pracownicy. – Od tego czasu go nie widzieliśmy.
Bąk utrzymywał w rozmowie ze „Stołeczną”: – Przywiozę te dokumenty jeszcze w piątek, nie wiem tylko, o której godzinie. Nic więcej nie mam do dodania, nie zostałem upoważniony, by rozmawiać z mediami.
Pracownicy sporządzili własną listę, na której zapisali, ile godzin przepracowali i za jaką stawkę. Według ich obliczeń firma jest im dłużna ponad 180 tys. zł.
– Nadal będę próbował skontaktować się zprezesem Pamary. Wiem, że część pracowników ma umowy. Jeżeli mi je dostarczą, przedłożę je na zebraniu zarządu – zapewniał nas Piotr Piątek.
Pracownicy nie odzyskają jednak całości pensji, bo ta w znacznej większości była im wypłacana pod stołem. Gdzie mają mieszkać ci, którym brakuje pieniędzy na podróż powrotną do domu? W tej sprawie „Stołeczna” interweniowała w urzędzie dzielnicowym Mokotowa, który znajduje się przy tej samej ulicy co budowa szkoły muzycznej.
– Poprosiliśmy ośrodek pomocy społecznej, żeby przyjechał na Rakowiecką zbadać potrzeby i możliwości pomocy tym osobom – powiedziała nam w piątek Monika Chrobak z biura prasowego dzielnicy. O sprawie wiedzą też inspekcja pracy i ambasada Ukrainy, która również urzęduje blisko feralnej inwestycji.
Jak pisaliśmy, neogotycki gmach przy Rakowieckiej 21 od lat stał pusty. Powstał w latach 1899–1901 dla Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności. Przed wojną działał tu sierociniec dla dziewcząt i męskie gimnazjum. Ratusz, nie mając pomysłu na zagospodarowanie niszczejącego zabytku, sprzedał go Ministerstwu Kultury za 13,1 mln zł z przeznaczeniem na szkołę muzyczną. Resort wyłożył pieniądze na modernizację budynku, do którego przeniosą się uczniowie z ul. Miodowej. Na tyłach gmachu powstaje nowe skrzydło dla najnowocześniejszej sali koncertowej wstolicy. W jej murach znajduje się akt erekcyjny inwestycji, który wkwietniu tego roku symbolicznie wmurował minister kultury Piotr Gliński (PiS). Szkoła ma być gotowa we wrześniu.