Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Eduardo może odejść z Legii
Władze Legii nie chcą czekać do zimy i chciałyby sprzedać 35-letniego napastnika lada dzień.
Otym, że Eduardo da Silva jest już wLegii niepotrzebny, jako pierwszy napisał serwis Legia.Net. Dziennikarze informują, że napastnik szuka sobie nowego pracodawcy. Jego umowa obowiązuje do zimy, ale nikt nie będzie go na siłę zatrzymywał w klubie.
Jak doszło do tego, że gracz o międzynarodowej sławie nie mieści się wskładzie Legii? Obcokrajowca z takim życiorysem w polskiej lidze dotąd nie było. Eduardo jest dawną gwiazdą reprezentacji Chorwacji, niegdyś grającą w Arsenalu oraz Szachtarze Donieck. W 2007 r. Arsenal zapłacił za niego klubowi Dinamo Zagrzeb 7,5 mln funtów.
Legia podpisała z nim umowę na początku roku. – To była okazja. Trener Romeo Jozak skontaktował się z nim osobiście. Gdyby nie jego prywatna relacja z piłkarzem, zawodnik nigdy nie chciałby grać wPolsce – tłumaczył właściciel Legii Dariusz Mioduski. Tyle że niewiadomą było, na co obecnie będzie stać Eduardo. Zanim Chorwat przyszedł do Legii, jesienią zagrał zaledwie w pięciu meczach brazylijskiego Atlético Paranaense.
– Chciałbym zostawić tu po sobie jakiś ślad. Chciałbym, by młodsi piłkarze jak najwięcej się ode mnie nauczyli, nabrali doświadczenia – mówił Eduardo tuż po transferze do Legii. Okazało się, że z piłkarza, który z 29 golami do dzisiaj jest trzecim – po Mario Mandzukiciu (33) iDavorze Sukerze (45) – najlepszym strzelcem reprezentacji Chorwacji, zostało niewiele. Eduardo w pół roku zagrał wLegii ledwie 12 razy. Przez 597 minut gry nie strzelił gola, oddał zaledwie jeden strzał, zaliczył jedną asystę. Tylko odrobinę tłumaczy to uraz, którego doznał zimą na obozie treningowym na Florydzie.
Wlecie do Legii dołączyli ofensywni piłkarze Carlitos López i Jose Kante. W rotacji Eduardo wyprzedzają też Sandro Kulenović i wracający do zdrowia Jarosław Niezgoda.
Jak informuje serwis Legia.Net, władze klubu chcą oddać chorwackiego piłkarza jeszcze latem. 35-latek ma kontrakt ważny zaledwie pół roku, ale menedżer już szuka mu nowego miejsca pracy. Z oferty na razie nie skorzystało brazylijskie Vasco da Gama.