Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Kto pomazał kurię? Policja ma kandydatów
Policja wytypowała trzy osoby, które mogą odpowiadać za napisy namalowane farbą na ogrodzeniu kurii metropolitalnej. Odpowiedzą za zniszczenie zabytku, grozi im do ośmiu lat więzienia. Przed siedzibą kurii metropolitalnej przy ul. Miodowej wciąż stoi dwóch policjantów. Jak mówił „Wyborczej” Robert Szumiata ze śródmiejskiej komendy, policjanci pilnują, by nikt nie zniszczył położonych w pobliżu zabytków.
Dodatkowy patrol w tym miejscu pojawił się po tym, jak na początku lipca nieznani sprawcy na ogrodzeniu kurii wymalowali napis: „Oto ciało moje, oto krew moja, wara wam”.
Podobne napisy pojawiły się też na elewacji plebanii Archikatedry pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela przy ul. Kanonii 6 oraz na siedzibie kurii warszawsko-praskiej na Pradze. – To akty chuligaństwa. Wpaństwie z dojrzałą demokracją, do którego aspirujemy, tego typu zachowania nie powinny mieć miejsca – komentował wówczas rzecznik archidiecezji warszawskiej ks. Przemysław Śliwiński.
Wsprawie napisów na Miodowej policja na podstawie nagrania z monitoringu wytypowała trzy osoby, które mogą być odpowiedzialne za akt wandalizmu. – Czekamy na powołanie biegłego, który oceni, czy wskazani przez nas to te same osoby, które widać na nagraniu – mówi Szumiata. – Chodzi o dwóch mężczyzn i jedną kobietę – dodaje. W tym przypadku autorzy napisów będą odpowiadać za przestępstwo, bo zniszczyli zabytek. Grozi im od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
Policja na Pradze wciąż szuka autorów podobnych napisów, które namalowano na siedzibie kurii warszawsko-praskiej. Nieznani dotąd sprawcy czerwoną i czarną farbą wymalowali napisy na drzwiach budynku i schodach prowadzących do wejścia. Napisano jeszcze: „Mordercy kobiet” i „Rwanda, pamiętamy”.
– Monitoring jest zabezpieczony. Mamy pewne ustalenia operacyjne i wiedzę zdobytą przez dzielnicowych, ale dla dobra postępowania nie udzielamy dalszych informacji – ucina Paulina Onyszko z komendy rejonowej na Pradze.