Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Daniel Ogrodny
Daniel był synem Jana Ogrodnego, stolarza, na którego mówiono „Stary Ogrodny”. Od lat 50. do 70. XX w. pracował jako pomocnik maszynisty na kolei wąskotorowej relacji Warszawa Południowa–Nowe Miasto nad Pilicą. W latach 70. awansował i został maszynistą wagonu spalinowego, tzw. motorku. Nasz sąsiad był porywczy i nerwowy, w przeciwieństwie do swojej żony, pani Stefanii, urodzonej 16 kwietnia 1927 roku, czyli w tym samym dniu co kardynał Joseph Ratzinger, przyszły kardynał i papież Benedykt XVI.
Sąsiad kolejarz odziedziczył pasiekę, książkę „Pszczelarstwo”. Organ Polskiego Związku Pszczelarskiego i miesięcznik „Poradnik Pszczelarski” po naszym sąsiedzie, panu Andrzeju Zarzyckim, toromistrzu. Żył lat 64, zmarł 23 marca 1994 r. Na cmentarzu parafialnym wRembertowie koło Tarczyna jego grób jest obok grobowca mojego ojca Czesława, z którym wiecznie był w sporze. Mieli inne zdania imyśli, co się mijają, choć chodzili tą samą uliczką i drogami. W tomiku wierszy pt. „Dzięki!” (wydano nakładem własnym, Warszawa-Ursynów 2012) zamieściłem o tym liryk: „Paradoks życia”. Oto przykład z brzegu. / Na cmentarzu obok mojego ojca leży Daniel, / maszynista kolei wąskotorowej. Sąsiad, z którym / mój ojciec miał zawsze na pieńku. Kłócili się, / a kiedy zbliżały się święta, Daniel przynosił / butelkę wódki, a pani Stefania blachę ciasta. / I siadali do stołu przykrytego śnieżnym obrusem. / Godzili się, przepraszali, i pili na pohybel losu. / Po śmierci, obaj leżą w betonowym grobowcu. / Tak zgodni, że bose trawy za nich się modlą. / Wiem o tym od wypalonych zniczy i sztucznych kwiatów”.
Kiedy przygotowywałem debiutancki tom prozy pt. „Bądź zdrów!” (Oficyna „Z Bliska” Biblioteki Publicznej w Gołdapi), mój syn Paweł Piotr wykorzystał czarno-białe zdjęcie Daniela Ogrodnego zKopanej koło Tarczyna. Wykonał okładkę. Z polotem. Dzięki książce wróciłem do pierwszej fotografii, jaką wykonał mi maszynista grójeckiej ciuchci, którą po 1989 roku skasowano. Zdjęcie to jedyna pamiątka na światłoczułej kliszy. Nie chcę tego nazywać – sentymentalna, bo to byłaby (gruba) przesada do światła druku.